Nie będzie brexitu 29 marca. Nową kluczową datą jest 12 kwietnia, czyli data, do kiedy Wielka Brytania musi zdecydować, czy bierze udział w eurowyborach. Takie są ustalenia pod szczycie Unii Europejskiej w Brukseli.

Ustalenia, które późnym wieczorem zapadły w Brukseli, oznaczają odroczenie perspektywy twardego, chaotycznego brexitu z 29 marca na 12 kwietnia.

Na jakiś czas udało się odsunąć ten czarny scenariusz i ciągle w grze pozostają scenariusze optymistyczne - powiedział szef Rady Europejskiej Donald Tusk.

Jeżeli premier Theresie May uda się już w przyszłym tygodni przekonać Izbę Gmin do umowy brexitowej, to otrzyma odroczenie wyjścia do 22 maja.

Jeżeli umowa zostanie po raz kolejny odrzucona, to Wielka Brytania wyjdzie z UE 12 kwietnia lub będzie musiała poinformować, co dalej.

Londyn musi także jednoznacznie poinformować przed 12 kwietnia, czy chce brać udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jeśli tak, to jest szansa przedłużenia brexitu nawet o rok - innymi słowy szansa na nowe referendum i zmianę stanowiska Brytyjczyków.

Premier Theresa May poparła przyjęte przez Radę Europejską nowe terminy, powtarzając jednak, że dłuższe opóźnienie brexitu i wzięcie udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego byłoby "niewłaściwe".

Stanowczo wierzę, że byłoby niewłaściwe proszenie ludzi w Wielkiej Brytanii o to, aby wzięli udział w wyborach (do Parlamentu Europejskiego) w trzy lata po tym, jak zagłosowali za wyjściem z Unii Europejskiej - podkreśliła, dodając, że "myśli, że wybór jest dla ludzi jasny".


Jednocześnie premier odniosła się także do krajowej krytyki pod jej adresem po środowym orędziu do narodu, w którym ostro skrytykowała posłów zasiadających w Izbie Gmin za brak decyzyjności ws. wyjścia z Unii Europejskiej.

Zwracając się bezpośrednio do wyborców, premier mówiła wówczas, że jest "absolutnie pewna jednej rzeczy: wy, opinia publiczna, macie dość".

Część deputowanych oceniła jej słowa za niewłaściwe i prowokujące do agresji - słownej lub fizycznej - pod adresem polityków przez przedstawianie ich jako sprzeciwiających się woli wyrażonej przez wyborców w referendum z 2016 roku.

Zgodnie z decyzją Trybunału Sprawiedliwości UE z grudnia zeszłego roku Wielka Brytania ma  opcję jednostronnego wycofania się z procesu wyjścia z Unii Europejskiej. Premier May oraz liderzy obu największych partii politycznych wielokrotnie wykluczali udzielenie poparcia dla takiej opcji - mimo że do czwartkowego wieczoru ponad dwa miliony osób podpisało petycję wzywającą rząd do takiej decyzji.