Łzy wzruszenia i szczęścia. Jak mówił pułkownik Romuald Lipiński – to Wigilia jakiej już dawno nie miał. W nocy czasu polskiego do domu weterana spod Monte Cassino dotarł konwój świętego Mikołaja RMF FM. Wraz z naszymi słuchaczami, Polonią Amerykańską i polonijnymi organizacjami zawieźliśmy do jego domu choinkę oraz mnóstwo prezentów. To głównie polskie produkty, które uwielbia weteran. W koszach znalazły się słodycze, soki, pierogi czy polskie wędliny. Na miejsce przyjechała polonijna firma cateringowa, a na stole znalazły się wigilijne potrawy. Kolędy śpiewali przedstawiciele dwóch polonijnych zespołów PKM Polish Folk Dance Ensemble z Filadelfii oraz Wiślanie z Baltimore. Z życzeniami przyjechał też konsul z Waszyngtonu Mikołaj Rychlik.
Przyjmuję to jako hołd dla moich kolegów, którzy zostali tam na Monte Cassino - mówił wzruszony pułkownik Lipiński. Były momenty, gdy z trudem powstrzymywał łzy. Wspominał Wigilie z dzieciństwa i opowiadał o ciężkich wojennych czasach.
Przyznał, że nie sądził, że jeszcze kiedyś przeżyje taką Wigilię.
Pułkownik otrzymał też kartki ze świątecznymi życzeniami od uczniów dwóch polonijnych szkół. Szkoły w Poconos w Pennsylwanii oraz Szkoły Polskiej przy Ambasadzie RP w Waszyngtonie.
Wszystkie je przeczytam, bardzo dziękuję dzieciom. To dla mnie ważne, że pamiętają o tych, którzy kiedyś walczyli - mówił.
Pułkownik w wielu wywiadach podkreślał, że choć po wojnie nie wrócił do Polski, to Polska ma dla niego szczególne znaczenie. Uczestnicy w wielu polonijnych wydarzeniach, jest zapraszany na spotkania w Ambasadzie RP w stolicy USA. Zawsze ciepło wypowiada się o Polakach.
Na wigilijnym stole u pułkownika Romualda Lipińskiego nie zabrakło pierogów.
Pan pułkownik bardzo je lubi, wiemy o tym. Dlatego dziś także tu są. Specjalnie dla niego - powiedziała Danuta Konefał z Creative European Cooking - polonijnej firmy cateringowej.
Akcję dla pułkownika Lipińskiego zorganizowaliśmy wraz z naszymi słuchaczami, tymi w kraju oraz mieszkającymi w USA i innych miejscach na świecie.
Ludzie dzwonili do nas do sklepu i zamawiali produkty, które znalazły się pod choinką. My wszystko pakowaliśmy. A dziś jechaliśmy blisko 5 godzin z Pennsylwanii, by dołączyć do tego konwoju. Pan pułkownik jest wzruszony, szczęśliwy. Jest niesamowity - mówiła Hanna Czuma współwłaścicielka sklepu Krakus Deli w Poconos w Pennsylwanii.
Polskich produktów nie zabraknie pułkownikowi Lipińskiemu przez wiele miesięcy.