To jedna z najbardziej wyczekiwanych konfrontacji, od 2002 roku kiedy Lennox Lewis mierzył się z Mike'em Tysonem. Na wypełnionym po brzegi londyńskim stadionie Wembley rękawice skrzyżują Anthony Joshua - młoda, wschodząca gwiazda, oraz Władimir Kliczko - wielki król, który na ringu rządził od dekady i po porażce z Tysonem Furym "wraca po swoje".
Bilety na to wydarzenie zostały wyprzedane w dwie godziny. W sumie na Wembley zasiądzie 90 tysięcy kibiców. Najdroższe wejściówki kosztowały ponad 10 tysięcy złotych. Walka na szczycie królewskiej dywizji wagowej cieszy się gigantycznym zainteresowaniem. Po jednej stronie ringu stanie Anthony Joshua, który w Wielkiej Brytanii ma status wielkiej gwiazdy i dla milionów kibiców jest idolem. Po drugiej Władimir Kliczko - żywa legenda wagi ciężkiej i wieloletni pięściarski król. Stawką tej konfrontacji, to mistrzowskie pasy federacji IBF, IBO i WBA.
Joshua ma zaledwie 27 lat. Choć w ringu zarabia teraz miliony (za walkę z Kliczką zarobi około 100 milionów złotych), wciąż mieszka z mamą Yetą Odusanyą, która jest londyńskim pracownikiem socjalnym. Odkąd przeszedł na zawodowstwo, nie pozwala jej przychodzić na swoje walki. Na zawodowych ringach walczył osiemnaście razy. Wszystkich rywali posłał na deski a co poniektórych... do szpitala. Nic dziwnego, że większość komentatorów i bukmacherów wieszczy brutalny koniec pewnej epoki. Słowo "epoka" nie jest tu przesadzona. Jeśli Joshua wygra, rozpocznie się nowa era w boksie.
Władimir Kliczko jest przez wielu postrzegany, jako ostatni pięściarz "tamtego pokolenia". Porównuje się go do Rogera Federera - wielkiego tenisisty, który ma na swoim koncie rekordową liczbę zwycięstw w turniejach wielkoszlemowych. Choć jeden i drugi nie prezentują takiej formy, jak jeszcze kilka lat temu, to sportowcy ci fascynują kibiców na całym świecie. Na dodatek podkreślają, że nie powiedzieli ostatniego słowa.
Kliczko bronił tytułu częściej niż Lennox Lewis, Muhammad Ali i Larry Holmes. Teraz wraca po niespodziewanej porażce i po raz pierwszy od lat jest skazywany na klęskę.
Pięściarze spotykali się w przeszłości wielokrotnie. Ukrainiec zaprosił Joshuę trzy lata temu na sparingi. Już wtedy widział w Brytyjczyku przyszłego mistrza. On będzie kiedyś długo rządził - ogłosił Kliczko. Prestiżowy magazyn "The Ring" (przez wielu nazywany "Biblią Boksu") jest przekonany, że te rządy rozpoczną się już w sobotę. Spośród 30 ankietowanych, tylko jedna osoba postawiła na wygraną 41-letniego Kliczki. Pozostali uważają, że to młodszy o 13 lat Joshua będzie zwycięzcą tego pojedynku.
Dopóki Ukrainiec trzymał przeciwników na dystans lewym prostym, żaden nie był w stanie mu zagrozić. Problem pojawiał się, kiedy po początkowym naporze Kliczki, rywale zaczęli dyktować swój styl walki. Władimir twierdzi, że jest ode mnie lepszy boksersko. Niech mu będzie. Zobaczymy, czy jego szczęka wytrzyma moje ciosy - odgraża się Joshua i dodaje: On pewnie zacznie walkę w szybkim tempie, bo potem nie będzie mógł go potem utrzymać. W podobnym tonie mówią inni eksperci, którzy uważają że walka może skończyć się nawet przed czasem. Joshua to "maszyna do nokautowania".
Fascynującym jest, że Kliczko w ringu spędził 27 lat, czyli tyle ile ma Joshua. Ukrainiec ma na koncie więcej walk zawodowych (68) i nokautów (53) niż Brytyjczyk... rund (44). Być może będzie to konfrontacja młodzieńczej fantazji z doświadczeniem. Ukrainiec nie jest kojarzony efektownymi akcjami, ale wielokrotnie powtarzał, że dla niego boks jest jak partia szachów - systematycznie zmierza do powalenia rywala. Może jest to nudne, ale skuteczne. Przynajmniej było w kolejnych 21 pojedynkach. W listopadzie 2015 roku niespodziewanie przegrał z Tysonem Furym. Teraz wraca, bo chce zakończyć karierę jako czempion.
Po wielu latach znowu jestem pretendentem. Czuje się znowu młody. Jestem głodny zwycięstwa, ale mam w sobie dużo pokory. Nie ukrywam jednak, że mam obsesję na punkcie mojego celu. Zrobię wszystko, aby na koniec to moja ręka została wzniesiona - mówił Kliczko.
Jest zdesperowany i widać, że nie rzucał słów na wiatr. Na oficjalnym ważeniu waga wskazała 109 kilogramów - najmniej od 2008 roku. Dla porównania brytyjski król nokautu jest cięższy o 4,4 kg.
Jedno jest pewne - przed nami pojedynek, który na pewno zapisze się w historii boksu. Nie wiadomo jeszcze jakimi zgłoskami. Wiadomo natomiast, że przed pierwszym gongiem Michael Buffer wypowie swoje słynne słowa: "Let's get ready to rumble!" (przygotujcie się na wielkie grzmoty).