Swiatłana Cichanouska - opozycyjna kandydatka na prezydenta Białorusi - zaskarżyła w Centralnej Komisji Wyborczej oficjalne wyniki głosowania – poinformowała agencja TASS. Cichanouska chce, by uznano je za nieważne i ponownie przeliczono głosy lub powtórzono głosowanie w niektórych lokalach wyborczych.
Według zaktualizowanych wstępnych wyników podanych przez CKW, urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka uzyskał w niedzielnych wyborach 80,08 proc. głosów, a na drugim miejscu uplasowała się Cichanouska z 10,09 proc. Żaden z pozostałych kandydatów nie uzyskał 2 proc. głosów.
W związku z przypadkami naruszenia prawa domagamy się ponownego przeliczenia głosów - oświadczyła cytowana przez TASS rzeczniczka Cichanouskiej, Anna Krasulina. Jeśli nie będzie to możliwe, wyniki z niektórych lokali powinny zostać uznane za nieważne - dodała.
W niedzielny wieczór, po zamknięciu lokali wyborczych i ogłoszeniu sondażowych wyników, w wielu białoruskich miastach wybuchły protesty. Doszło też do starć pomiędzy demonstrantami i milicją oraz zatrzymań - m.in. niezależnych dziennikarzy. Jak podała agencja Reutera, powołując się na centrum praw człowieka Wiasna, zginęła co najmniej jedna osoba. "Ofiar śmiertelnych nie ma" - twierdzi natomiast białoruskie MSW. Resort podał, że zatrzymano ok. 3 tys. osób.
"Wobec braku międzynarodowych obserwatorów mieszkańcy Białorusi sami zorganizowali niezależny monitoring i pomimo przeszkód i szykan ze strony władz stwierdzili powszechne naruszenia i oszustwa. Masowe protesty, które wybuchły po wyborach, pokazują, że ludzie nie ufają ani nie akceptują wyników opublikowanych przez Centralną Komisję Wyborczą" - napisali we wspólnym oświadczeniu przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego David McAllister i jej wiceprzewodniczący Witold Waszczykowski.
"Białorusini w całym kraju domagają się zmian. Z zadowoleniem przyjmujemy bezprecedensową mobilizację społeczeństwa, które pokazało, że nie będzie dłużej tolerować odebrania im prawa do udziału w wolnych i uczciwych wyborach. Wzywamy władze do powstrzymania się od przemocy i prześladowań wobec własnego narodu, który chce wyrazić swoje uzasadnione żądania. Wszyscy arbitralnie zatrzymani podczas kampanii wyborczej i po jej zakończeniu muszą zostać natychmiast zwolnieni" - dodali.
Politycy podkreślili, że to decydujący moment dla Białorusi i dla jej stosunków z UE. "Namacalny postęp w zakresie demokracji, praworządności i poszanowania praw człowieka i wolności to jedyny sposób na zapewnienie suwerenności, stabilności i rozwoju Republiki Białorusi" - podsumowali.