Ok. 84 proc. badanych osób, biorących udział w protestach na Białorusi, zapowiada, że będzie w nich uczestniczyć, dopóki nie zostaną spełnione ich żądania - wynika z sondażu londyńskiego think tanku Chatham House.
Ponad 70 proc. uczestników badania stwierdziło, że wybory prezydenckie z 9 sierpnia były sfałszowane. 20,6 proc. poinformowało, że głosowało na Alaksandra Łukaszenkę, 52,2 proc. - na Swiatłanę Cichanouską, prawie 13,7 proc. odmówiło ujawnienia, na kogo głosowało.
Autor badania zwraca uwagę, że społeczeństwo podzielone jest na trzy grupy: protestujący (43 proc.), obserwujący - czyli osoby, które w większości bardziej są skłonne do poparcia protestu niż władz (ok. 34 proc.), i przeciwnicy protestu (23 proc.). Podkreśla, że wśród trzeciej grupy, zwolenników Łukaszenki, 60 proc. stwierdziło, że wybory były sprawiedliwe.
Ponad 70 proc. ankietowanych, oceniła za nieuzasadnione i niewspółmierne działania OMON-u wobec uczestników akcji w dniach 9-11 sierpnia.
Opozycyjna Rada Koordynacyjna jest pozytywnie oceniana przez protestujących, negatywnie przez przeciwników protestu. "Obserwujący" w większości nie rozumieją jej roli ani działań - czytamy na stronie Chatham House.
Prawie 42 proc. stwierdziło, że Białoruś powinna mieć sojusz z Zachodem i Rosją. 23 proc. nie chciałoby żadnego geopolitycznego sojuszu.
Badanie przeprowadzono metodą ankiet internetowych (CAWI) w dniach 22-28 września. Wzięło w nim udział 899 respondentów.
ZOBACZ RÓWIEŻ: Białoruś: Około 20 osób zatrzymano w Salihorsku