Działanie Sądu Najwyższego, polegające na zawieszeniu stosowania niektórych przepisów ustawy o SN, to nie tylko kuriozum prawne, ale też bardzo nieudana i nietrafna próba obejścia przepisów ustawy - powiedział wiceszef kancelarii prezydenta Paweł Mucha. Kancelaria Andrzeja Dudy wydała oświadczenie, że działanie SN nastąpiło bez prawidłowej podstawy prawnej i nie wywiera skutków wobec prezydenta, ani jakiegokolwiek innego organu. Sąd Najwyższy zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pięcioma prejudycjalnymi pytaniami oraz zdecydował się zawiesić stosowanie trzech przepisów ustawy o SN dotyczących o przechodzeniu w stan spoczynku sędziów SN, którzy przekroczyli 65. rok życia. Według SN ta decyzja powinna spowodować, że zarówno KRS, jak i prezydent do czasu rozstrzygnięcia kwestii zadanych w pytaniach, nie będą podejmować czynności ws. sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia.
Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że działania Sądu Najwyższego są działaniami bez podstawy prawnej i one nie wywierają żadnych skutków prawnych. Nie ma w polskim prawie takiej instytucji jak zawieszenie stosowania przepisów przez SN - powiedział wiceszef prezydenckiej kancelarii Paweł Mucha.
Abstrahując od tego, że to jest absolutne kuriozum prawne, to jest to próba - moim zdaniem bardzo nieudana i bardzo nietrafna - obejścia prawa i zakwestionowani obowiązujących przepisów ustawy o SN pod pozorem zadawania pytania prejudycjalnego do Trybunału Sprawiedliwości UE w konkretnej sprawie rozpoznawanej przed sądem - oświadczył.
I dodał: Można też przywołać starorzymską zasadę, że nikt nie powinien być sędzią we własnej sprawie.
Według niego działanie SN, "to absolutne kuriozum prawne i pokazanie, że sędziowie zamiast skupiać się na reformie wymiaru sprawiedliwości, skupiają się na ochronie swoich interesów, ale przez działania bez podstawy".
W komunikacie przesłanym Polskiej Agencji Prasowej rzecznik resortu sprawiedliwości Jan Knthak napisał: "Chciałbym wierzyć, że decyzja Sądu Najwyższego to wyraz nieznajomości prawa, a nie buty prominentnych przedstawicieli środowiska sędziowskiego".
"Takim posunięciem Sąd Najwyższy szkodzi w rzeczywistości samym Polakom. Tym, którzy z nadzieją czekają na reformę i uzdrowienie wymiaru sprawiedliwości. Tym, którzy chcą wreszcie chodzić do sądów, w których sprawiedliwy wyrok wyda rzeczywiście niezawisły, niezależny i uczciwy sędzia" - napisał rzecznik resortu sprawiedliwości.
"Chciałbym wierzyć, że jest to wyraz nieznajomości prawa, a nie buty ze strony najbardziej prominentnych przedstawicieli środowiska sędziowskiego, uważających się za ‘nadzwyczajną kastę’, która rości sobie prawo do decydowania, które z uchwalonych przepisów wolno, a których nie wolno stosować" - dodał Kanthak.
Kanthak stwierdził, że gdyby stanowisko SN "potraktować poważnie", oznaczałoby, że "kilku sędziów wedle własnego widzimisię może zawiesić każdy przepis w Polsce, a prawo na to nie pozwala". "W ten sposób zawiesić hipotetycznie może np. stosowanie prawa wobec samych sędziów, którzy łamią to prawo. Albo uznać, że ich samych nie obowiązują np. przepisy drogowe" - ocenił rzecznik MS.
Według Kanthaka "determinacja z jaką grupa sędziów, uważająca się za "nadzwyczajną kastę", sabotuje naprawę sądownictwa i kurczowo trzyma się stołków, jest oburzająca".
"Dla obrony własnych przywilejów i wpływów łamią zasadę trójpodziału władzy, w imię której rzekomo występują" - stwierdził w komunikacie rzecznik MS.
"Polska jest Państwem prawa, a od sądów należy w pierwszym rzędzie wymagać jego przestrzegania. Wszystkie organy państwa, w tym sądy, muszą posiadać podstawę prawną do swoich czynności, uchwaloną przez parlament wybrany w demokratycznych wyborach przez wszystkich Polaków oraz inne organy na podstawie ustawowej" - dodał Kanthak.
Rzecznik SN Michał Laskowski przedstawiając czwartkową decyzję podkreślił, że Sąd Najwyższy zdecydował się zawiesić stosowanie trzech przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym na podstawie przepisu Kodeksu postępowania cywilnego.
Chodzi o art. 755 mówiący o "innych wypadkach zabezpieczenia" i który stanowi m.in. że "jeżeli przedmiotem zabezpieczenia nie jest roszczenie pieniężne, sąd udziela zabezpieczenia w taki sposób, jaki stosownie do okoliczności uzna za odpowiedni, nie wyłączając sposobów przewidzianych dla zabezpieczenia roszczeń pieniężnych".
W szczególności - na podstawie tego artykułu - sąd może m.in. "unormować prawa i obowiązki stron lub uczestników postępowania na czas trwania postępowania" oraz "zawiesić postępowanie egzekucyjne lub inne postępowanie zmierzające do wykonania orzeczenia".
Rzecznik wyjaśnił, że pytania do TSUE zostały zadane na tle rozpoznawanej przez SN sprawy, która "dotyczyła obowiązku opłacania składek ubezpieczeń społecznych w sytuacji kiedy Polak ma firmę w Czechach albo na Słowacji". Na tle tego pytania skład trzech sędziów nabrał wątpliwości co, do tego jak powinno to zostać rozstrzygnięte i zgodnie z procedurą przekazał te kwestie do rozstrzygnięcia składowi siedmiu sędziów SN - powiedział rzecznik.
Jak dodał w powiększonym składzie orzekającym znalazł się jeden sędzia, który przekroczył już 65. rok życia i co do którego trwa procedura związana z przeniesieniem go w stan spoczynku lub ewentualnym umożliwianiem mu dalszego orzekania.
Na tle kwestii, związanej z możliwością orzekania przez tego sędziego, Sąd Najwyższy zadał pytania Trybunałowi Sprawiedliwości UE. W tej sytuacji SN ma obowiązek zadania takich pytań, to nie jest kwestia uznaniowa - podkreślił Laskowski.
(j.)