Komisja Europejska podjęła decyzję o skierowaniu przeciwko Polsce skargi do unijnego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie Sądu Najwyższego. Polska będzie mogła się bronić i przedstawiać swoje argumenty w TSEU, ale od postanowień i jego wyroków nie będzie odwołania - ustaliła nasza dziennikarka Katarzyna Szymańska- Borginon.
To że zapadła decyzja oznacza, iż rozmowy ostatniej szansy, które prowadził w zeszłym tygodniu w Salzburgu premier Mateusz Morawiecki z szefem KE Jean-Claude'em Junckerem, nie przyniosły rezultatów. Nie doszło do kompromisu.
To oznacza także, że już za tydzień - tak jak w przypadku Puszczy Białowieskiej - unijny Trybunał może wydać postanowienie nakazujące wstrzymanie działań kontrowersyjnych przepisów ustawy o SN do czasu, aż zapadnie ostateczny wyrok.
Jeżeli Warszawa nie dostosuje się, czyli nie wstrzyma czystek emerytalnych, to trybunał będzie mógł nałożyć wysokie kary pieniężne, nawet 100 tys. euro za każdy dzień zwłoki.
Tryb przyspieszony, o który wnioskuje KE oznacza, że wyrok w głównej sprawie zapadnie w ciągu kilku miesięcy, prawdopodobnie do pół roku. Jest także nowa informacja z TSUE, którego prezes właśnie zdecydował, że sprawa pytań prejudycjalnych sędziów SN także będzie rozpatrywana w trybie przyśpieszonym. Co oznacza, że obie te sprawy będą rozpatrywane równolegle.
Jak powiedziała rzeczniczka KE Mina Andreeva, komisja zwróciła się do Trybunału Sprawiedliwości UE o tzw. środki tymczasowe po to, aby zawieszone zostały przepisy dotyczące wieku emerytalnego. Po drugie, żeby zapewnić, by ci sędziowie, którzy zostali objęci nowym prawem, nadal sprawowali swoje funkcje sędziowskie. A po trzecie, aby zatrzymać mianowanie nowych sędziów na miejsca tych, którzy "przedwcześnie" trafili na emeryturę - podkreśliła.
Według KE wdrożenie kwestionowanych przepisów regulujących przejście sędziów Sądu Najwyższego w Polsce w stan spoczynku zostało przyspieszone i tworzy "zagrożenie w postaci poważnego i nieodwracalnego uszczerbku dla niezależności sądownictwa w Polsce, a tym samym dla systemu prawnego Unii Europejskiej".
W zeszłym tygodniu nasza dziennikarka informowała, że Komisji Europejskiej zależy na kompromisie z Polską. Wszystkim w Komisji Europejskiej zależy na tym, żeby Polacy się między sobą wreszcie dogadali - powiedział jeden z rozmówców dziennikarki RMF FM w Brukseli - dodając "kompromis jest bardzo wyczekiwany". Wielu rozmówców mówi, że Bruksela jest już "bardzo zmęczona sytuacją w Polsce" i kompromis przyjęłaby z ulgą.
Warszawa nie będzie mogła zaskarżyć decyzji TSUE, ponieważ wyroki tej instytucji są ostateczne i nie ma od nich odwołania. Niedostawanie się grozi wysokimi karami finansowymi za każdy dzień zwłoki. Natomiast Polska będzie mogła się bronić swoich racji zarówno w formie pisemnej jak i ustnej.
Zaraz po otrzymaniu skargi TSUE wyznaczy termin na odpowiedź dla Polski. Gdy Polska odpowie - KE będzie mogła złożyć pisemną replikę, a na to Polska będzie mogła zareagować odpowiedzią na odpowiedź KE.
Polska będzie mogła także dwa razy wypowiadać się ustnie podczas rozpraw. Pierwszy raz - w sprawie środków tymczasowych. Ta rozprawa może odbyć się już w ciągu kilku tygodni. Tutaj Warszawa powinna argumentować dlaczego uważa, że środki tymczasowe nie są konieczne, czyli np. że nie ma ryzyka nieodwracalnych zmian. Podczas rozprawy na tym etapie w sprawie Puszczy Białowieskiej minister Szyszko zamiast o środach tymczasowych mówił o sprawie głównej.
Drugi raz Polska będzie mogła argumentować ustnie podczas rozprawy w sprawie głównej. Ta rozprawa prawdopodobnie odbędzie się za kilka miesięcy.
Podczas konferencji prasowej sędzia Krzysztof Rącza powiedział, że to tzw. sprawa polska. Sprawa zagrożenia niezależności sądów w Polsce - dodał.
Stwierdził, że to bardzo ważny moment. Zdecydowana większość środowiska prawniczego ma poważne wątpliwości i zastrzeżenia w kwestii tzw. reformy, ja jeszcze raz podkreślam, że jest to tzw. reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce. I to jest ten moment, który w moim głębokim przekonaniu jest, mam taką nadzieję, jest początkiem przywracania stanu rzeczy, jaki być powinien w demokratycznym państwie XXI wieku. Jakim chciałbym, żeby Polska była - powiedział sędzia.
Spodziewaliśmy się tego. Widać było, że taka decyzja zapadnie - oświadczył marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Co zrobimy? - kontynuował. Ja jestem politykiem, nie jestem futurologiem, nie wiem, co zrobimy. Zawsze wszystkie wyroki respektowaliśmy. Polska jest liderem, jeśli chodzi o respektowanie i wykonywanie orzeczeń, wniosków TSUE. Zobaczymy - podkreślił marszałek Senatu.
Dodał, że polski rząd ma "bardzo silne argumenty merytoryczne, prawne" i przedstawi je.
Jestem przekonany, że ta skarga zostanie odrzucona - mówił.
(az+j.)