Komisja Europejska uruchomiła przeciwko Polsce procedurę o naruszenie unijnego prawa w związku z ustawą dyscyplinującą sędziów. Zdaniem unijnych komisarzy, uchwalone w grudniu przepisy podważają niezależność polskich sędziów i są sprzeczne z zasadą nadrzędności prawa UE. Polska może więc po raz kolejny zostać pozwana do Trybunału Sprawiedliwości UE za nieprzestrzeganie zasad praworządności.
Chodzi o uchwaloną 20 grudnia 2019 roku i budzącą ogromne kontrowersje ustawę zaostrzającą zasady odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Ustawa m.in. wprowadza odpowiedzialność dyscyplinarną za kwestionowanie statusu sędziów powołanych z rekomendacji nowej Krajowej Rady Sądownictwa oraz za działalność publiczną, której - zdaniem autorów nowelizacji - nie da się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.
Komisja Europejska oceniła, że regulacje te uniemożliwiają sądom bezpośrednie stosowanie niektórych przepisów prawa unijnego chroniących niezależność sądownictwa.
Negatywna ocena KE dotyczy również ustawowego blokowania składania do TSUE wniosków o wydanie w tej kwestii orzeczenia w trybie prejudycjalnym.
Prawnicy Komisji zwrócili również uwagę, że nowe polskie przepisy rozszerzają pojęcie przewinienia dyscyplinarnego, zwiększając tym samym liczbę przypadków, w których treść orzeczeń sądowych można uznać za wykroczenie dyscyplinarne. W efekcie - jak wskazuje KE - "reżim dyscyplinarny może być wykorzystywany jako system politycznej kontroli treści orzeczeń sądowych".
Procedura dotyczy również Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która na mocy ustawy z lutego uzyskała wyłączną kompetencję orzekania w kwestiach dot. niezależności sądów.
Prawnicy KE wskazali m.in., że uniemożliwia to polskim sądom zwrócenie się do Trybunału Sprawiedliwości UE z wnioskiem o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym.
Komisja odnotowała ponadto, że nowe przepisy uniemożliwiają polskim sądom ocenianie, w kontekście rozpatrywanych spraw, uprawnień innych sędziów do orzekania w sprawach.
"Utrudnia to skuteczne stosowanie prawa UE i jest niezgodne z zasadą pierwszeństwa prawa wspólnotowego, funkcjonowaniem mechanizmu orzekania w trybie prejudycjalnym oraz wymogami niezawisłości sądów" - uzasadniła KE.
W wezwaniu do polskich władz wskazano także, że nowa ustawa wprowadza również przepisy wymagające od sędziów ujawnienia konkretnych informacji o ich działalności pozazawodowej, co uznane zostało za niezgodne z prawem do poszanowania życia prywatnego i prawem do ochrony danych osobowych zagwarantowanym w Karcie praw podstawowych UE. KE wskazała także na sprzeczność tych zapisów z rozporządzeniem o ochronie danych.
"Państwa członkowskie mogą reformować swój wymiar sprawiedliwości, ale muszą to robić bez łamania unijnych traktatów" - ogłosiła wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova.
"Wszczęliśmy dziś postępowanie ws. uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, bo są do tego mocne podstawy prawne. Istnieje wyraźne ryzyko, że przepisy dot. systemu dyscyplinarnego wobec sędziów mogą być wykorzystane m.in. do politycznej kontroli treści orzeczeń sądowych" - podkreśliła.
"To europejska sprawa, ponieważ polskie sądy stosują prawo europejskie. Sędziowie z innych krajów muszą mieć zaufanie co do tego, że polscy sędziowie działają niezależnie. To wzajemne zaufanie jest podstawą naszego jednolitego rynku" - zaznaczyła również Jourova.
Komisja Europejska dała polskim władzom dwa miesiące na dostosowanie się do unijnych wymogów, co - jak zaznacza brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon - jest wyjściem Warszawie naprzeciw: dotąd bowiem w kwestiach praworządności rząd dostawał na odpowiedź miesiąc.
Jeśli do usunięcia uchybień nie dojdzie, za kilka miesięcy sprawa może zostać skierowana do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Byłby to kolejny już pozew przeciwko Polsce do TSUE za nieprzestrzeganie zasad praworządności - i znowu naszemu krajowi mogłyby grozić kary za niewykonanie wyroku.
Pozew zostanie do Trybunału w Luksemburgu wysłany, jeśli polskie odpowiedzi w dwóch kolejnych etapach procedury nie będą zadowalające.
Zdaniem KE, dotychczasowe rozmowy z władzami w Warszawie nie przyniosły rezultatu - i dlatego konieczna jest formalna procedura.
"Chciałabym powtórzyć moje zaproszenie dla polskiego rządu do zajęcia się naszymi obawami. Jestem gotowa, w duchu dobrej współpracy, do uczciwego i otwartego dialogu" - podkreślała na konferencji prasowej wiceszefowa KE Vera Jourova.
Jak zaznaczyła, rozpoczęcie procedury nie może być dla nikogo zaskoczeniem.
Przypomniała, że jeszcze w grudniu napisała do polskich władz list w tej sprawie i rozmawiała o niej z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro w trakcie swojej wizyty w Polsce w styczniu.
"Podjęliśmy decyzję teraz, bo nasze analizy były bardzo drobiazgowe i szczegółowe. Chcemy działać tylko tam, gdzie jest problem" - podkreśliła.