Prezydent Andrzej Duda poinformował, że zdecydował o zawetowaniu ustawy o Sądzie Najwyższym i KRS. Jak argumentował, nie ma tradycji, by Prokurator Generalny mógł w jakikolwiek sposób ingerować w pracę SN. Podejmuję tę decyzję z wielkim poczuciem odpowiedzialności za polskie państwo - oświadczył. Prezydent zapowiedział też przygotowanie projektów ustaw o SN i KRS w ciągu dwóch miesięcy. "Te ustawy muszą zostać naprawione tak, by były do przyjęcia dla wszystkich" - mówił w poniedziałek.
Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński poinformował PAP, że prezydent podpisze ustawę o ustroju sądów powszechnych - trzecią uchwaloną przez parlament w ostatnich tygodniach dotyczącą zmian w wymiarze sprawiedliwości.
Zdaję sobie sprawę, że decyzja, którą podjąłem będzie krytykowana przez wielu obywateli, ale zapewniam państwa, że podejmuję ją z wielkim poczuciem odpowiedzialności za polskie państwo, którego prowadzenia spraw w sposób uczciwy, rzetelny i z jak największą troską ja się zobowiązałem - podkreślił prezydent.
Jak dodał w czasie weekendu, który minął od czasu przyjęcia przez Senat ustawy o Sądzie Najwyższym, odbył bardzo wiele konsultacji: z prawnikami, sędziami, adwokatami, profesorami, socjologami, filozofami i politykami.
Ale przede wszystkim rozmawiałem z panią Zofią Romaszewską, osobą, której nie trzeba chyba prezentować, damą Orderu Orła Białego, kobietą, człowiekiem, który jest symbolem walki z opresją, walki o wolną, suwerenną Polskę, ale przede wszystkim o wolność człowieka i o sprawiedliwość wobec człowieka - powiedział prezydent.
Pani Zofia powiedziała do mnie słowa, które we mnie uderzyły najbardziej - mówił. Pani Zofia powiedziała do mnie tak: panie prezydencie, ja żyłam w państwie, w którym Prokurator Generalny miał nieprawdopodobnie silną pozycję i w zasadzie mógł wszystko i nie chciałabym z powrotem do takiego państwa wracać - podkreślił Duda.
Jak zauważył, w polskiej tradycji konstytucyjnej Prokurator Generalny nigdy nie miał żadnego nadzoru nad Sądem Najwyższym, ani nigdy nie decydował "w przemożnym stopniu" o tym, kto może być sędzią SN. Podkreślił, że zwiększenie nadzoru nad sądami powszechnymi było postulatem wyborczym Prawa i Sprawiedliwości, ale nie nad Sądem Najwyższym.
Nie było też powiedziane, że o sposobie i regułach pracy i funkcjonowaniu SN będzie decydował Prokurator Generalny poprzez ustalanie regulaminu - zauważył prezydent. Nie ma u nas tradycji, by Prokurator Generalny w jakikolwiek sposób mógł ingerować w pracę SN jako instytucji, nie wspomnę już o sędziach. Zgadzam się ze wszystkimi, którzy mówią, że tak być nie powinno i że nie wolno do tego dopuścić - oświadczył Andrzej Duda.
Prezydent ubolewał też, iż projekt ustawy o SN przed złożeniem w Sejmie nie był mu przedstawiony do konsultacji.
Zdecydowałem, że zwrócę z powrotem do rozpatrzenia Sejmowi, czyli zawetuję ustawę o Sądzie Najwyższym, jak również ustawę o KRS, albowiem Sejm doprowadził do tego, że są one ze sobą powiązane - oświadczył. A ja powiedziałem, że sędziowie do KRS nie mogą być wybierani zwykłą większością głosów. Niestety, w obecnym stanie byliby, a ja się na to jednoznacznie nie zgadzam - podkreślił prezydent.
Jak dodał, reforma sprawiedliwości musi dać Polakom poczucie bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Czuję w głębi duszy - i to jest moja decyzja i odpowiedzialność - że ta reforma w tej postaci tego poczucia nie zwiększy - powiedział prezydent.
Zauważył, że jego decyzja dotyczy sprawy, która wzbudza w ostatnim czasie ogromne kontrowersje oraz wymaga pilnego i zdecydowanego rozstrzygnięcia. Zaznaczył, że podjął swoją decyzję bez zwlekania. Widać jak ogromne są niepokoje i obawy - mówił prezydent, podkreślając, że była demonstracja pod domem Jarosława Kaczyńskiego, a także pod domem Grzegorza Schetyny.
Jak powiedział prezydent, za rosnące podziały odpowiadają także politycy. Apelował o spokój i rozwagę zarówno do tych, którzy mają dzisiaj większość parlamentarną, jak i do polityków opozycji.
Państwo, które jest targane niepokojami, państwo, które jest targane wojną polityczną, nie jest państwem, które może się rozwijać tak, jak mogłoby się rozwijać, gdyby było państwem spokojnym - mówił Andrzej Duda.
Mówiąc o politykach, którzy składali w Sejmie ślubowanie i mają być ludźmi odpowiedzialnymi, prezydent podkreślił: "Wychodzą i nawołują do rozruchów; wychodzą i nawołują do popełniania przestępstw". Jest różnica pomiędzy nawoływaniem do popełniania przestępstw, do rozruchów, do de facto walk ulicznych, a tym, żeby nawoływać do demonstracji. Demonstracja jest czymś uprawnionym w demokratycznym państwie. Rozruchy, nawoływanie do obalania władzy - nie - oświadczył.
Od obalania władzy są wybory. Władzę obala się w wyborach, a nie na ulicy; na ulicy można demonstrować, okazywać swoje niezadowolenie - dodał Andrzej Duda. Dlatego bardzo proszę, żeby politycy, przede wszystkim opozycji, których wypowiedzi w ostatnich dniach przekroczyły absolutnie jakąkolwiek barierę zdrowego rozsądku, opamiętali się - apelował.
Andrzej Duda przypomniał, że w czasie kampanii prezydenckiej podkreślał, iż prezydent jest wybrany w wyborach powszechnych przez naród oraz że jest to piękne stwierdzenie w polskiej konstytucji, które daje prezydentowi najsilniejszy mandat do podejmowania ważnych decyzji.
Wymiar sprawiedliwości z całą pewnością wymaga w Polsce naprawy i to na wielu płaszczyznach: proceduralnej, formalnej i niestety etycznej - zaznaczył. Powiedział, że wymaga od sędziów, by byli fachowcami, by byli etyczni i krystalicznie uczciwi oraz by pamiętali, że wymierzają sprawiedliwość wobec ludzi. Sędzia - jak podkreślał - musi widzieć zza stosu akt człowieka, który staje przed sądem być może pierwszy raz w życiu i oczekuje sprawiedliwości.
Dzieje się bardzo źle, gdy przedstawiciel stanu sędziowskiego mówi, że sędziowie są najważniejszą kastą - mówił.
Ale zmiana musi nastąpić w taki sposób, by nie doszło do rozdzielenia społeczeństwa i państwa, bo to rozdzielenie następuje wtedy, gdy ludzie mają poczucie niesprawiedliwości ze strony wymiaru sprawiedliwości, ale także wtedy, gdy państwo staje się dla nich opresyjne i zaczynają się bać swojego państwa - zaznaczył prezydent.
Odmowa podpisania ustawy przez prezydenta oznacza, że trafia ona do Sejmu do ponownego rozpatrzenia. Sejm odrzuca weto prezydenta większością trzech piątych głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Do tej pory prezydent Andrzej Duda zawetował pięć ustaw: nowelę o regionalnych izbach obrachunkowych, ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych i o ratyfikacji poprawki dauhańskiej do protokołu z Kioto, nowelę ustawy o lasach oraz o uzgodnieniu płci. Zawetowana 12 lipca nowela o RIO była pierwszym wetem prezydenta Dudy wobec ustawy przygotowanej za rządów PiS.
Ustawy dotyczące zmian w wymiarze sprawiedliwości wywołały protesty na ulicach polskich miast. Demonstrujący apelowali do prezydenta o zawetowanie trzech ustaw, także o ustroju sądów powszechnych.
Ustawa o Sądzie Najwyższym, którą Senat przyjął bez poprawek w nocy z piątku na sobotę, umożliwia przeniesienie w stan spoczynku wszystkich obecnych sędziów SN.
Nowela ustawy o KRS przewiduje m.in. wygaszenie kadencji 15 członków Rady będących sędziami. Zgodnie z nowelizacją ich następców wybrałby Sejm, dzisiaj wybierają ich środowiska sędziowskie.
Nowela o usp zmienia m.in. zasady powoływania i odwoływania prezesów sądów przez zwiększenie uprawnień ministra sprawiedliwości oraz wprowadza zasady losowego przydzielania spraw sędziom.
(ph)