"Mamy do czynienia prawdopodobnie z fałszowaniem dokumentu, w którym się powołujemy na urząd i znajomości. W tej kwestii przekroczono pewne granice. Niewykluczone, że mamy do czynienia z przestępstwem" - mówił o prowokacji wobec prezesa gdańskiego sądu okręgowego premier Donald Tusk . "Pan Milewski jest osobą względnie publiczną, więc mogę powiedzieć, że kojarzę istnienie tej osoby, natomiast między nami nie ma żadnych relacji o charakterze towarzyskim" - podkreślił.
Premier stwierdził, że jest zadowolony z szybkiego ujawnienia tego, że e-mail do sędziego Milewskiego nie pochodził z jego kancelarii. Niektórzy postanowili jeszcze przez kilka czy kilkanaście godzin udawać, że nie wiedzą, iż chodzi tu o prowokację. Sugerowanie przez niektórych komentatorów i polityków opozycji, że ktoś z kancelarii rządowej kontaktował się z Ryszardem Milewskim, uważam za niedopuszczalne - zaznaczył. Podkreślił też, że wyjaśnienie tej sprawy jest istotne ze względu na funkcjonowanie urzędów. Trudno sobie wyobrazić, żeby pod pretekstem prowokacji dziennikarskiej fałszowano maile i wysyłano do urzędów z rozmaitymi zapytaniami - powiedział.
Zapytany o to, czy zgadza się z opinią, aby sprawę Marcina P. przenieść z Gdańska, szef rządu odpowiedział: Chciałbym, aby ta sprawa była prowadzona obiektywnie i szybko w dowolnym miejscu w Polsce, byle była prowadzona rzetelnie. Nie mogę rekomendować prokuratorowi generalnemu czy sądom, gdzie mają prowadzić sprawy - zaznaczył.
Tusk stwierdził, że w ocenie zachowania gdańskiego sędziego zgadza się z szefem resortu sprawiedliwości. Uważam, że minister Gowin w tej sprawie działa wyjątkowo zdecydowanie i energicznie - ocenił. Dodał, że żądania Ruchu Palikota, który chce dymisji Gowina, są umotywowane względami ideologicznymi. Ruch ma do ministra Gowina permanentne pretensje o coś zupełnie innego i to jest bardziej ideowa pretensja, a nie związana z działaniem ministra Gowina - podkreślił.
Pytany o ewentualne powołanie komisji śledczej ds. Amber Gold szef rządu powiedział, że decyzja w tej sprawie będzie należała do Sejmu. Jednocześnie stwierdził, że komisja byłaby "elementem spektaklu politycznego, a nie sposobem na wyjaśnienie tej sprawy". Mamy do czynienia z nadzwyczajnym, energicznym politycznym polowaniem. Z używaniem i nadużywaniem aspektów tej sprawy - podsumował.
6 i 7 września prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku odebrał telefony rzekomo z kancelarii premiera. 10 września do jego sekretariatu trafił z kolei e-mail. Autorzy prowokacji próbowali namówić Ryszarda Milewskiego na ustalenie korzystnego dla premiera terminu posiedzenia odwoławczego ws. aresztu dla szefa Amber Gold oraz na zmiany w składzie sędziowskim. Jak twierdzili, Donaldowi Tuskowi zależy na tym, by Marcin P. wyszedł na wolność.
W efekcie prowokacji za odwołaniem z funkcji oraz postępowaniem dyscyplinarnym wobec prezesa gdańskiego sądu opowiedział się na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.
Minister ujawnił, że wystąpił do Krajowej Rady Sądownictwa o wszczęcie postępowania wyjaśniającego. Jak mówił, jeśli treść nagrania z rozmowy sędziego z osobą podającą się za urzędnika KPRM się potwierdzi, to będzie oczekiwał podjęcia wobec sędziego postępowania dyscyplinarnego. Poinformował też, że wystąpił do KRS o opinię w związku z zamiarem odwołania prezesa.