Warszawska prokuratura umorzyła śledztwo ws. próby samobójczej byłego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka - informuje "Rzeczpospolita". Śledczy stwierdzili, że nikt nie nakłaniał go do targnięcia się na swoje życie.
31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w MSZ. Oficjalnym powodem tej decyzji był "brak satysfakcjonującej współpracy". Nieoficjalnie jednak wiadomo, że powodem była tzw. afera wizowa, w związku z którą do ministerstwa weszli agenci CBA.
Chodzi o podejrzenia o korupcję przy procesie wydawania wiz dla setek tysięcy pracowników z Azji i Afryki.
Wawrzyk stracił również miejsce na listach wyborczych PiS.
W połowie września Wawrzyk został znaleziony w swoim mieszkaniu w Warszawie. Karetka zawiozła go do szpitala przy ul. Nowowiejskiej w Warszawie w stanie zagrażającym życiu - ustalili wtedy dziennikarze RMF FM.
Z naszych informacji wynikało, że kiedy ratownicy pojawili się w domu polityka, ten siedział na krześle i miał rany na rękach. Wiele wskazywało na to, że próbował popełnić samobójstwo, o czym mógł świadczyć między innymi pozostawiony list pożegnalny.
Nasi dziennikarze ustalili wtedy, że Wawrzyk miał w nim napisać, iż "nie zrobił nic złego, starał się pomagać ludziom bez względu na barwy polityczne i zapłacił za to najwyższą cenę".
Miał stwierdzić, że nie chce się tłumaczyć, że nie jest łapówkarzem i że nie chce żyć z piętnem łapówkarza.
W liście miał ponadto zapewniać, że od nikogo nic nie wziął i nie dostał. "Starałem się dobrze służyć ojczyźnie" - napisał.
Prokuratura wszczęła śledztwo, by sprawdzić, czy ktoś wpłynął na jego desperacką decyzję. We wtorek "Rzeczpospolita" poinformowała, że zostało ono umorzone. "Wawrzyka podłamało medialne obarczanie go odpowiedzialnością za aferę" - podaje portal Rp.pl.
Z ustaleń dowodowych wynika, iż nie doszło do realizacji czynności sprawczych określonych w artykule kodeksu karnego, z którego wszczęto śledztwo. Wobec tego postępowanie zostało umorzone - powiedział Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Pod koniec października Piotr Wawrzyk zamieścił wpis na Facebooku. Nawiązywał w nim do swojego pobytu w szpitalu. "Wydarzenia ostatnich tygodni były i nadal są trudnym doświadczeniem dla mnie, nie tylko jako polityka, ale też jako człowieka. Tym bardziej dziękuję za wszystkie dobre słowa, które do mnie napływają w tych dniach, szczególnie w okresie mojego pobytu w szpitalu" - napisał były wiceminister spraw zagranicznych.
"Dziękuję też za Państwa wsparcie w czasie mojej pracy na stanowisku wiceministra spraw zagranicznych i w trakcie kadencji poselskiej. Służba Rzeczypospolitej i Ziemi Świętokrzyskiej zawsze była i będzie dla mnie zaszczytem, a także zobowiązaniem" - dodał polityk. Jak podkreślił, jest pewien, że sprawy, które doprowadziły do obecnej sytuacji, zostaną w najbliższym czasie wyjaśnione. "A prawda pozwoli oczyścić moje nazwisko" - dodał były wiceszef MSZ.