Ryoyu Kobayashi umocnił się na prowadzeniu w Turnieju Czterech Skoczni, wygrywając konkurs w Bischofshofen. To już trzecia wygrana Japończyka w trzecim konkursie obecnej edycji. Piotr Żyła wszedł do serii finałowej jako "lucky loser" i ostatecznie był najlepszym z Polaków, zajmując 18. miejsce.
Kobayashi (137 i 137,5 m) jest na dobrej drodze do powtórzenia swojego wyczynu sprzed trzech lat. Japończyk wygrał wówczas Turniej Czterech Skoczni, zwyciężając po drodze we wszystkich konkursach.
Drugi w środowym konkursie był Norweg Marius Lindvik (137,5 i 135,5 m), a trzecie miejsce zajął jego rodak Halvor Egner Granerud (135,5 i 135,5 m). Piotr Żyła zajął 18. miejsce (130 i 130 m), 21. był Dawid Kubacki (128,5 i 131,5 m), 30. Jakub Wolny (124 i 125 m), a 39. - Paweł Wąsek (127,5 m).
W klasyfikacji generalnej turnieju Kobayashi wyprzedza o 17,9 pkt Lindvika oraz o 38,7 pkt - Graneruda. Żyła jest 19., Wolny - 25., Kubacki - 26., Wąsek - 40., Stoch - 51., Stękała - 54.
Kobayashi jest też liderem klasyfikacji Pucharu Świata (796 pkt). O 71 pkt wyprzedza Niemca Karla Geigera i o 263 pkt Graneruda. Najlepszy z Polaków Kamil Stoch jest 13.
W pierwszej serii najlepiej z "Biało-Czerwonych" spisał się Żyła, który awansował do finałowej rozgrywki, mimo że przegrał w parze z Austriakiem Ulrichem Wohlgenanntem (131,5 m). Polak skoczył 130 m i jako "szczęśliwy przegrany" klasyfikowany był na 23. miejscu.
O dwie lokaty niżej notowany był Dawid Kubacki (128,5 m), który poradził sobie z Norwegiem Danielem Andre Tande (125,5 m). 29. pozycję zajmował Jakub Wolny. Po skoku na 124 m pokonał zdecydowanie Słoweńca Żaka Mogela (101,5 m).
Na pierwszej serii rywalizację zakończył Paweł Wąsek (39. miejsce; 127,5 m). Nasz skoczek przegrał rywalizację ze Szwajcarem Killianem Peierem (130 m). Wcześniej w kwalifikacjach odpadł Andrzej Stękała, a Kamil Stoch wycofał się z Turnieju Czterech Skoczni.
Próbę ataku na fotel lidera turnieju przypuścił Marius Lindvik. Wicelider TCS w pierwszej serii skoczył 137,5 m i odrobił 5,7 pkt do lidera Ryoyu Kobayashiego (137 m), który przed serią finałową był drugi.
W pierwszej serii fatalną wpadkę zaliczył Lovro Kos. Będący objawieniem sezonu Słoweniec skoczył 136 m, ale upadł po skoku i nie awansował do serii finałowej. Kos nie ustał, lądując w świeżym śniegu. Stracił w ten sposób ogromną szansą na podium klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni. Po dwóch konkursach był trzeci.
W drugiej serii Wolny skoczył 125 m, poprawiając się o metr. Ostatecznie dało mu to miejsce pod koniec trzeciej dziesiątki. Kubacki skoczył 131,5, a Żyła, identycznie jak w pierwszej serii, wylądował na 130 m. Żyła zakończył rywalizację na 18. pozycji, a Kubacki na 21.
Wielkie emocje, już bez udziału "Biało-Czerwonych", zaczęły się później. Najpierw "petardę" odpalił Markus Eisenbichler, który wylądował na 140,5 m. Niemiec ruszył do ataku z 16. miejsca po pierwszej serii. Przez długi czas o zaledwie 0,1 pkt wyprzedzał go Norweg Robert Johansson (135 m.). Potem, po skokach na 132,5 m, na czele znaleźli się Austriacy: Manuel Fettner i Jan Hoerl.
Niemiec Karl Geiger zdecydowanie wysunął się na prowadzenie po skoku na 136 m. Norweg Halvor Egner Granerud wylądował zaledwie o pół metra bliżej i minimalnie wyprzedził Geigera.
Na górze skoczni zostało już tylko dwóch najlepszych skoczków turnieju. Kobayashi w pięknym stylu doleciał do 137,5 m i postawił pod ścianą Lindvika. Norweg skoczył o dwa metry bliżej od Japończyka i oddał zwycięstwo Kobayashiemu. Japończyk wygrał już trzeci konkurs tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni. W czwartek finałowe zawody w Bischofshofen.