"Izrael rozpoczął pompowanie wody z Morza Śródziemnego. Zalewa kolejne tunele, w których mają ukrywać się bojownicy Hamasu. Nie sądzę, żeby to wystarczyło, a na pewno nie przyniesie to w najbliższym czasie efektów" - mówił na antenie internetowego Radia RMF24 Marcin Krzyżanowski, specjalista od Bliskiego Wschodu z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Izraelskie wojsko rozpoczęło w środę kolejną operację wymierzoną w Hamas. Armia zamierza zniszczyć - poprzez zalanie wodą morską - podziemną sieć tuneli pod Strefą Gazy, wykorzystywaną przez terrorystów do przemieszczania się. Proces zalewania ma trwać kilka tygodni i wzbudza ogromne kontrowersje. Deklarowanym celem Izraela jest zniszczenie Hamasu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Izrael deklaruje, że chce zniszczyć Hamas. Zdaniem eksperta, wciąż daleko od realizacji tego celu. Hamas wciąż zachował zdolności bojowe, wciąż jest w stanie toczyć czasem nawet zwycięskie na szczeblu lokalnym potyczki z siłami izraelskimi. Wciąż jest w stanie, chociaż w dużo mniejszym stopniu, wystrzeliwać rakiety w kierunku Izraela. Jego kierownictwo polityczne i wojskowe wciąż nie zostało ani schwytane, ani zlikwidowane - wyjaśnił specjalista w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim.
Marcin Krzyżanowski uważa, że operacja zalewania tuneli nie przyniesie oczekiwanych efektów. Kilka lat temu w celu zniszczenia tuneli służących do przemytu przez granicę egipsko-izraelską wojsko egipskie również zaczęło zalewać tunele Hamasu wodą. Poza tym, że spowodowali lokalną katastrofę ekologiczną, zdołali tylko na krótki okres zakłócić działalność Hamasu, a nie ją zakończyć - mówił gość internetowego Radia RMF24.
Ekspert podkreśla też, że przez brutalność działań wojsk izraelskich Hamas zyskuje na popularności w regionie. Coraz łatwiej będzie mu w przyszłości rekrutować nowych bojowników na miejsce tych poległych. Będzie miał ułatwioną sprawę pozyskiwania funduszy, gdyż jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało, okazał skuteczność w walce z tzw. izraelskim okupantem - wyjaśnił orientalista.
Rzecznik izraelskiej armii przyznał, że izraelscy żołnierze zabili przynajmniej dwa razy więcej cywilów niż bojowników Hamasu. Co więcej, uznał kontrowersyjną statystykę za świetny wynik. Zdaniem specjalisty, takie brutalne działanie armii powoduje, że coraz więcej państw w regionie uważa współpracę z Izraelem za problematyczną.
To niesie za sobą wzrost popularności Iranu i najwyższego irańskiego przywódcy w regionie. Takie zjawiska będą miały bardzo niekorzystne, długofalowe konsekwencje dla izraelskiej polityki w regionie i dla izraelskiej gospodarki - mówił ekspert.
W sytuacji, w której Izrael zajmie całą Strefę Gazy i przejmie nad nią kontrolę, będzie musiał ją utrzymać i odbudować. Gość internetowego Radia RMF24 zwrócił uwagę, że Izrael nie będzie chętny do odbudowywania zniszczeń ze swoich pieniędzy; odbije się to na palestyńskich cywilach.
W tym momencie są między młotem izraelskiej armii a kowadłem egipskiej granicy i w tej sytuacji nie mają nawet dokąd uciec. W obecnej sytuacji geopolitycznej sprawa palestyńska jest takim gorącym kartoflem. Nikt nie chce go trzymać w rękach i jest on przerzucany z rąk do rąk - stwierdził Marcin Krzyżanowski.
Opracowanie: Rudolf Zych.