Szwajcaria chce pod patronatem ONZ rozpocząć debatę na temat kontrowersyjnych technologii mających na celu osłabienie zmian klimatycznych. Jednym z pomysłów jest ograniczenie ilości światła słonecznego docierającego na Ziemię przez zasłonięcie Słońca. Marcin Jędrych pytał w rozmowie prof. Bogdana Chojnickiego czy jego zdaniem to odpowiedni krok.
Globalne ocieplenie to jeden z głównych problemów świata i jest to problem, który stale się wzmaga. Czy użycie nowoczesnych technologii pozwoli zahamować wzrost temperatur? To jest taka ścieżka, która w zasadzie prowadzi do tego, że cały świat zamieni się w jakiś sztuczny układ. (...) Powinniśmy dbać o to, żeby ten układ funkcjonował według własnych zasad i reguł - powiedział w Radiu RMF24 prof. Bogdan Chojnicki, klimatolog z pracowni bioklimatologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu i członek Koalicji Klimatycznej.
Technika w zasadzie wydaje się możliwa do wykonania - stwierdził prof. Chojnicki, mówiąc o możliwości ograniczenia promieniowania słonecznego.
Klimatolog przypomniał o wybuchu wulkanu Pinatubo na Filipinach w 1991 roku, którego efektem było właśnie przysłonięcie ziemi i w efekcie ograniczenie słonecznego światła. Druga co do wielkości erupcja wulkanu w XX w. wyrzuciła do atmosfery pył wulkaniczny na tyle wysoko, aby zdołał się on rozprzestrzenić nad niemal całą kulę ziemską, zmniejszając tym samym na ponad rok średnią temperaturę Ziemi o pół stopnia Celsjusza.
Można sobie wyobrazić kilka sposobów - powiedział w rozmowie klimatolog. Pierwszy sposób to to, co się zdarzyło w warunkach, gdy wybuchło Pinatubo, czyli umieszczamy w powietrzu odpowiednią ilość cząsteczek, które odbijają promieniowanie słoneczne w taki sposób, jak maleńkie lusterka - tłumaczył ekspert.
Zdaniem klimatologa inną możliwością jest uczynienie chmur bielszymi, przez co te w większym stopniu będą odbijać promieniowanie słoneczne i blokować energię słoneczną przed dotarciem na powierzchnię Ziemi.
Prof. Bogdan Chojnicki zaznaczył, że zamiast walczyć z przyczynami rosnącej na Ziemi temperatury próbujemy przeciwdziałać samej temperaturze. Ekspert podkreślał, że takie działania nie rozwiązują problemów emisji gazów cieplarnianych.
Nie rozwiązujemy problemu emisji, (...) tylko wyobrażamy sobie, że można jeszcze dopompować gazów cieplarnianych i naprawić to kolejnym rozsiewaniem substancji, które działają ochładzająco. To jest taka ścieżka, która w zasadzie prowadzi do tego, że cały świat zamieni się w jakiś sztuczny układ. No to chyba nie tędy droga. Raczej powinniśmy dbać o to, żeby ten układ, który jest, funkcjonował według własnych zasad i reguł - stwierdził klimatolog.
Rozmówca zaznaczał, że powinniśmy przede wszystkim zapobiegać a nie leczyć. Zwalczanie skutków globalnego ocieplenia nowymi technologiami wymaga eksploatacji kolejnych źródeł energii, co z kolei będzie prowadzić do dalszej emisji gazów cieplarnianych.
Takie totalne szaleństwo prowadzące do tego, że wyobrażamy sobie, że zbudujemy Ziemię pod pełną kontrolą człowieka. Można to sobie w pewnym sensie wyobrazić, ale z drugiej strony ja nie wiem, czy ci, którzy marzą o takim technicznym świecie, wiedzą, o czym marzą. Filmy science fiction są pełne obrazków ludzi latających w kosmosie, a prawdę mówiąc, pół miliona lat gatunek ludzki istniał w zupełnie innym środowisku i chyba warto o to środowisko zadbać - powiedział na antenie Radia RMF24 prof. Bogdan Chojnicki.
Ekspert przyznał, że rozwiązania techniczne są często bardzo spektakularne i imponujące - dlatego chętnie się o nich rozmawia.
W zasadzie można wtedy wyobrazić sobie, że żyjemy w pełni kontrolowanym akwarium i chyba nie chcemy tego. (...) Ludzie, którym się wydaje, że technologia nam wszystkim pomoże, naprawdę nie chcą w takim świecie po prostu żyć. To jest świat, który jest pełen uproszczeń, który kończy się tym, że żyjemy w laboratorium - stwierdził klimatolog.
Rozmówca Marcina Jędrycha podkreślał, że powinniśmy pamiętać o zachowaniu umiaru i dokładnie zastanowić się nad możliwymi długofalowymi skutkami jakie mogą pociągać za sobą zmiany.
Klimat to jest taki system - bo o tym też zapominamy, często myśląc o klimacie jako tylko o czymś, co mierzymy za pomocą chociażby termometru - który opiera się o energię, która przepływa przez ten system, a wewnątrz tego systemu krąży materia. Tak, gdybym mówić o tym troszeczkę inaczej, to jest urządzenie bardzo niestabilne. Krótko mówiąc, dbajmy o stabilność tego urządzenia, a nie próbujmy budować nowych czynników, które mogą oddziaływać, bo tak do końca my też nie możemy przewidzieć skutków - przekonywał ekspert.
Gość Radia RMF24 odniósł się także do tegorocznego, rekordowo ciepłego lutego, który jego zdaniem jest potwierdzeniem tendencji występowania coraz wyższych temperatur.
Wiele osób, które jeszcze 20, 30 lat temu uspokajało chociażby faktem, że olbrzymie oceany są w stanie ochłodzić Ziemię, bo to jest taka jedna wielka chłodnica. Chciałbym posłuchać dzisiaj wypowiedzi tych osób, bo zarówno Pacyfik, jak i Atlantyk są bardzo gorące. Prawdę mówiąc przebiły ramkę z tymi parametrami. No a przecież miało być tak dobrze. Oceany miały być panaceum na to globalne ocieplenie - powiedział prof. Bogdan Chojnicki.
Ten luty, (...) to nie jest taki luty jak w 1990 roku - pewnego rodzaju wypadek przy pracy, czyli anomalia, ale on się wpisuje w ogólną tendencję wysokich temperatur na całym świecie. Może przypomnę, że 2023 był najcieplejszym rokiem historii pomiarów, ja bym sugerował większą ostrożność w takim spokojnym myśleniu o tym, że natura wszystko sama rozwiąże - dodał klimatolog.
Naukowcy od lat ostrzegają przed skutkami ocieplenia klimatu i apelują o działanie w tym zakresie. Mimo tego komunikaty ekspertów badających zmiany klimatyczne nie mobilizują społeczeństwa w wystarczającym stopniu. Zdaniem prof. Chojnickiego myślimy krótkofalowo aby się uspokoić.
Jesteśmy tak zbudowani, że my jednak myślimy troszkę w krótkim dystansie czasowym i to w pewnym sensie nas uspakaja. Do tego mieszkamy w kraju, który jest dość chłodny i każdy podmuch ciepłego powietrza buduje w nas pewnego rodzaju pozytywne wibracje, chociażby wynikające z faktu, że w tym lutym na pewno wszyscy mniej zapłacimy za ogrzewanie naszych domów - stwierdził ekspert. Prof. Chojnicki przekonuje, że warto myśleć o długofalowych efektach naszych działań.
Lato może być bardzo gorące. I te wszystkie zyski chociażby z tego, że spadło dużo deszczu w lutym - możemy o nich zupełnie szybko zapomnieć, bo gorące powietrze po prostu suszy powierzchnię i będziemy mierzyć się w wielu miejscach z niedoborami wody albo rekordowo wysokimi temperaturami. Innymi słowy, starajmy się utrzymać równowagę na naszej planecie, a nie próbujmy się mierzyć z wszystkimi siłami przyrody naraz, będąc przyczyną tych zmian - dodaje klimatolog.
Opracowanie: Jakub Kulig