Wenezuelczycy zatwierdzili w niedzielę przejęcie części terytorium Gujany w zarządzonym przez prezydenta Nicolasa Maduro referendum. Sąsiadujący kraj jest bogaty w ropę naftową, surowce i minerały. "Wydaje mi się, że Maduro chciał pokazać swoją siłę i to, że ma sposób na zjednoczenie Wenezuelczyków ponad podziałami" - mówiła na antenie internetowego Radia RMF24 Joanna Gocłowska-Bolek, latynoamerykanistka, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Wenezuela zamierza przejąć część terytorium bogatej w surowce Gujany. W Ameryce Łacińskiej od dziesięcioleci nie zdarzało się, by konflikty graniczne zaszły tak daleko. W 1899 roku w Paryżu doszło do arbitrażu, kiedy to Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Rosja ustaliły między sobą przebieg granicy pomiędzy Wenezuelą a Gujaną, która wówczas należała do Wielkiej Brytanii. Z racji, że Wenezuela nie uczestniczyła w tych obradach, po dziś dzień twierdzi, że ta granica nie została wyznaczona i wszystko, co leży na zachód od rzeki Essequibo należy do Wenezueli.
Jeśli spojrzymy w podręczniki historii czy geografii, z których uczą się młodzi Wenezuelczycy, to dwie trzecie obecnego terytorium Gujany jest pokryte przerywaną linią. Są uczeni, że ten obszar należy do Wenezueli - mówi Joanna Gocłowska-Bolek w rozmowie z Piotrem Salakiem.
Pozostałe kraje Ameryki Łacińskiej nie patrzą przychylnie na działania Wenezueli, natomiast Gujana po raz kolejny zwraca się o pomoc do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Chociaż decyzja o rozstrzygnięciu sporu nadal nie zapadła, Trybunał w Hadze wypowiedział się, że Wenezuela nie powinna rościć sobie prawa do przejęcia tego terenu. Aby zyskać poparcie dla swojego reżimu, Nicolas Maduro zarządził referendum, które mimo sporej frekwencji nie ma żadnych konsekwencji międzynarodowych.
Wydaje mi się, że Maduro chciał pokazać swoją siłę i to, że ma sposób na zjednoczenie Wenezuelczyków ponad podziałami. W przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie, więc warto sprawdzić, jak działa propaganda i jak można zaprosić do urn jej zwolenników - twierdzi Joanna Gocłowska-Bolek.
Zdaniem ekspertki prawdopodobieństwo wkroczenia oddziałów Wenezueli na terytorium Gujany jest jednak mało prawdopodobne. Przede wszystkim przeszkodą jest trudno dostępna granica, brak dróg oraz miejsc na ewentualne lądowanie samolotem. Przejście przez teren Brazylii także odpada, ze względu na negatywne nastawienie Brazylijczyków do działań Wenezueli. Droga morska jest zaś strzeżona przez władze amerykańskie. Od czasu do czasu są jednak doniesienia o manifestacjach obywateli wenezuelskich na terenie Gujany.
Takie rzeczy się zdarzają i będą się ponawiać. Przede wszystkim eskalacja sytuacji konfliktowych nastąpiła od momentu, kiedy okazało się, że na terenie Gujany, zwłaszcza na terytoriach morskich są ogromne, wręcz przeogromne złoża ropy naftowej - mówi Joanna Gocłowska-Bolek, latynoamerykanistka, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego na antenie internetowego Radia RMF24.
Opracowanie: Wiktoria Krzyżak