Bliski współpracownik Osamy bin Ladena został zatrzymany w Pakistanie, w pobliżu granicy z Afganistanem - poinformowała pakistańska gazeta „The Frontier Post”, powołując się na źródła w tamtejszych slużbach bezpieczeństwa. Na front w okolicach Kabulu dotarli korespondenci RMF, którzy na bieżąco przekazują Wam najnowsze informacje z Afganistanu.
Fazle Raziq usiłował dotrzeć do Kuwejtu, by zaatakować tam amerykańskie bazy wojskowe. "To bardzo ważna figura. Zatrzymanie Raziqa może być końcem Osamy bin Ladena" - powiedział jeden z pakistańskich ekspertów. Tymczasem Stany Zjednoczone rozkazały swoim żołnierzom w Afganistanie nie brać żadnych jeńców. Takie polecenie wydał komandosom sekretarz obrony. Donald Rumsfeld wykluczył także możliwość jakichkolwiek negocjacji w sprawie bezpiecznego opuszczenia miasta Kunduz przez walczących tam najemników al-Qaedy. Sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld podkreślił również, że Amerykanie zrobią wszystko by nie dopuścić, aby przywódca Talibów mułła Omar opuścił Afganistan. Amerykanie cały czas zwiększają ilość wojsk w Afganistanie. W najbliższych dniach do znajdujących się tam już komandosów ma dołączyć około 1600 żołnierzy piechoty morskiej - pisze dziś „USA Today”. Działający już w Afganistanie komandosi rozpoczęli wysadzanie mostów, ustawianie blokad dróg i kontrolowanie granic, by utrudnić członkom al-Qaedy opuszczenie kraju.
W rejonie Kunduz trwa wojna pozycyjna. Od wczoraj mudżahedini z Sojuszu Północnego nie przeprowadzili żadnego szturmu na umocnienia islamistów, namawiając ich do poddania się. Negocjacje nie przyniosły na razie żadnego rezultatu, bo Talibowie chcą gwarancji bezpieczeństwa dla członków al-Qaedy, a dowódcy Sojuszu nie chcą o tym słyszeć. Pomimo rozmów o złożeniu broni amerykańskie samoloty bez ustanku bombardują obrońców Kunduzu. Dzisiaj rano bombowce B-52 dwukrotnie przeprowadziły naloty dywanowe, zrzucając tony bomb.
Walki z Talibami trwają też w Kandaharze i na zachód od Kabulu. W tamtejszych górach al-Qaeda zbudowała system tuneli i bunkrów. Na linię frontu koło Kabulu udało się dotrzeć korespondentom wojennym RMF. Nasi reporterzy rano byli w wiosce Majdan Szar, skąd oddziały Sojuszu Północnego do wczoraj jeszcze ostrzeliwały Talibów. Dziś mudżahedini dali im szansę poddania się. W przeciwnym razie mieli przypuścić frontalny atak na wzgórza. Czy doszło do ataku, o tym w relacji Jana Mikruty i Przemysława Marca:
Dziś pracownicy zagranicznych mediów rozpoznali zwłoki czwórki ich kolegów, którzy wczoraj zostali napadnięci i zabici pod Dżalalabadem we wschodnim Afganistanie. Czworo dziennikarzy podróżowało samochodem, zaatakowanym na górskiej drodze wiodącej od granicy z Pakistanem do afgańskiej stolicy, Kabulu. Zginęli dwaj pracownicy agencji Reuters: Australijczyk Harry Burton, pracujący jako operator kamery, i Azizullah Haidari, urodzony w Afganistanie fotograf, a także hiszpański dziennikarz Julio Fuentes z gazety "El Mundo" i dziennikarka włoskiego "Corriere della Sera" Maria Grazia Cutili.
foto Jan Mikruta RMF Afganistan
12:05