Do końca lipca Państwowa Komisja Wyborcza odroczyła decyzję ws. rozliczenia kosztów kampanii przez komitety wyborcze w wyborach do Sejmu i Senatu. Jej największym problemem są wniesione przez min. Adama Bodnara zastrzeżenia do wykorzystywania w kampanii polityków PiS publicznych środków, pochodzących m.in. z Funduszu Sprawiedliwości.

REKLAMA

Dyskusja ognista i bez wniosków

Decyzja o odroczeniu zapadła - jak podaje w komunikacie PKW - po "ożywionej, merytorycznej i trwającej kilka godzin dyskusji", a została podjęta "z uwagi na konieczność uzupełnienia zgromadzonych materiałów w celu dokonania pogłębionej całościowej analizy".

Kiedy w oficjalnym komunikacie publicznie używa się podobnych sformułowań zwykle oznacza to, że ktoś jest w kropce i nie ma pojęcia jak wybrnąć z problemu.

Minister czeka na rozliczenie, komitety na pieniądze

Termin na rozliczenie przez PKW kosztów kampanii przez komitety wyborcze upływa w poniedziałek, 15 lipca. Jego przedłużenie, skutkujące m.in. wstrzymaniem oczekiwanego przez komitety zwrotu niebagatelnych kosztów kampanii, musi zastanawiać. Największym problemem PKW jest sprawa nielegalnego wspomagania poza systemem wyborczym kandydatów Suwerennej Polski środkami pochodzącymi z Funduszu Sprawiedliwości. Uwzględnienia dotyczących tego podejrzeń w rozliczeniu komitetu wyborczego PiS wyraźnie oczekuje od Komisji minister sprawiedliwości, który oficjalnie zwrócił się do niej w tej sprawie.

PKW - mówiąc szczerze - nie ma jednak właściwie żadnej możliwości połączenia kupna przez Fundusz Sprawiedliwości np. wozów strażackich dla gmin, gdzie kandydowali członkowie partii Zbigniewa Ziobry z finansowaniem kampanii wyborczej.

Od czego jest PKW?

Zadaniem Państwowej Komisji Wyborczej jest rozliczenie wydatków komitetów wyborczych, a nie np. przypadków działania na ich korzyść okrężną drogą, przez podmioty, które nie uczestniczą w kampanii. Jeśli ktoś postawi sobie w ogródku własnoręcznie wykonany baner "Lubię PiS, wy też polubcie", to koszt banera nie będzie figurował w sprawozdaniu komitetu PiS, chociaż oczywiście będzie to działanie na jego korzyść.

Formalnie PKW nie ma sposobu, żeby rozliczyć korzystanie z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii, bo ma oceniać sprawozdania finansowe komitetów wyborczych, a w nich zwykle wszystko się zgadza. To tabele i podane w nich sumy oparte na przedstawionych wyciągach, rachunkach itp.

Jeśli komisja miałaby odrzucić sprawozdanie z powodu nieszczęsnych wozów strażackich dla OSP czy maszyn do szycia dla Kół Gospodyń Wiejskich, uzasadniając tę decyzję, musiałaby też podać ich ceny, a być może też określić, w jakim stopniu np. wóz strażacki stanowił wsparcie lokalnej społeczności, a w jakim kandydującego tam polityka PiS - a to przecież absurd.

Zastrzeżenia ministra

Minister Adam Bodnar uzasadniając swoje wątpliwości, wskazuje na przygotowaną przez jego resort interaktywną mapę, pokazującą przekazywanie znacznie większych środków tam, gdzie partia Ziobry liczyła na sukces niż gdzie indziej. Obciążające są też zdaniem Bodnara np. wydatki z kart kredytowych resortu na reklamy Ministerstwa Sprawiedliwości, emitowane akurat wtedy, kiedy trwała kampania wyborcza. Tyle że to akurat w oczywisty sposób nie da się powiązać z komitetem wyborczym PiS, bo wtedy można byłoby z dowolnym komitetem wiązać dowolną reklamę.

Wóz przed koniem

Powszechnie podzielane podejrzenia, że rządzący wykorzystywali w ubiegłorocznej kampanii swoją przewagę, oczywiście wymagają wyjaśnienia. Nie wiedzieć jednak czemu minister Bodnar próbuje w to zaangażować PKW, komisja zaś próbuje sprostać beznadziejnemu zadaniu. Sytuacja przypomina dziś jednak stawianie wozu przed koniem, bo przecież od wyjaśniania takich wątpliwości państwo ma prokuraturę, a tą, jako Prokurator Generalny, także kieruje Adam Bodnar.

Właściwa kolejność działań byłaby raczej taka, że podejrzenia nadużyć bada i ewentualnie je potwierdza prokuratura, która następnie stawia komuś zarzuty i idzie z nimi do sądu, a informacje o tym kieruje do PKW z wnioskiem o ich uwzględnienie przy rozliczeniu kampanii. Mija już 9 miesięcy od wyborów, 7 miesięcy od przejęcia rządów - był na to czas.

Czemu zwleka PKW?

Uzasadniając odroczenie decyzji do 31 lipca, komisja zapowiada uzupełnienie znanych jej materiałów i potrzebę ich pogłębionej analizy, co może wskazywać na czekanie na twarde dane od działającej przecież w sprawie Funduszu Sprawiedliwości prokuratury. PKW może też sama szuka jeszcze powiązań, na podstawie których da się jasno wskazać związki KW PiS z korzyściami związanymi z Funduszem Sprawiedliwości. Na razie rezultat jest mizerny.

Nie ma podstaw do odrzucenia sprawozdania PiS. Jeśli do końca lipca sytuacja się nie zmieni - PiS otrzyma zwrot kosztów kampanii. To ok. 38 milionów złotych, co stanowi 1/3 wszystkich pieniędzy wydanych na kampanię parlamentarną w 2023 przez komitety wyborcze.