Stany Zjednoczone mają kolejne dowody na powiązania ataków bombowych na ambasady amerykańskie w Afryce w 1998 roku, na niszczyciel USS „Cole” przed rokiem i zamachów z 11 września. Jak donosi dziś dziennik "The Los Angeles Times", nowe ślady pojawiły się dzięki współpracy rządu Jemenu.
Na tę współpracę Waszyngton czekał prawie rok. W obecnej sytuacji władze Jemenu zdecydowały się wreszcie ujawnić co wiedzą. Nie bez znaczenie był też podobno fakt, że w World Trade Center zginął John O’Neil, były szef wydziału antyterrorystycznego FBI, który cieszył się wśród władz Jemenu dużym szacunkiem. Jeden z przedstawicieli administracji prezydenta Busha uważa, że nowe dowody mogą wyjaśnić do końca kulisy zamachu na USS „Cole”. Amerykanie poszukują teraz czterech mężczyzn, którzy prawdopodobnie brali udział w planowaniu, finansowaniu i organizacji ataku na niszczyciel. Wszyscy mają powiązania z organizacją al-Qaeda, a jeden z nich prawdopodobnie uczestniczył też w przygotowaniu zamachów na ambasady USA. Drugi spotykał się w Malezji z Khalidem al-Midarem, przyszłym porywaczem samolotu, który spadł na Pentagon. To najsilniejszy, choć nie jedyny dowód łączący obie sprawy.
Przypomnijmy: w 1998 roku w podwójnym zamachu na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii ginie ponad 200 osób. W ubiegłym roku w ataku na amerykański okręt USS „Cole” w Jemenie zginęło 17 marynarzy.
Dwie stacje telewizyjne amerykańska CNN i katarska Al-Jazeera zostały tymczasem poproszone o przedstawienie listy pytań do Osamy bin Ladena. Według mężczyzny podającego się za przedstawiciela al-Qaedy odpowiedzi bin Ladena zostaną przesłane do obu stacji na taśmach wideo. CNN ma przekazać swe pytania za pośrednictwem Al-Jazeery. Jest ich sześć i dotyczą między innymi roli bin Ladena i al-Qaedy w zamachach na Nowy Jork i Waszyngton.
foto TV Al-Jazeera
09:40