W sejmowej komisji do spraw etyki doszło do wyjątkowego porozumienia między częścią opozycji a Prawem i Sprawiedliwością. Chodzi o sprawę Leszka Dobrzyńskiego i innych przewodniczących sejmowych podkomisji i komisji. Dobrzyński nie poniesie żadnych konsekwencji za niezwoływanie przez prawie 3 lata posiedzeń zarządzanego przez niego zespołu.

REKLAMA

Sejmowa komisja etyki nawet nie zajęła się wnioskiem o ukaranie przewodniczącego Leszka Dobrzyńskiego z Prawa i Sprawiedliwości. Wczoraj troje posłów: z partii rządzącej, Platformy Obywatelskiej i Koalicji Polskiej-PSL stwierdziło, że ich zespół nie ma uprawnień, żeby karać za bezczynność przewodniczących innych komisji i podkomisji.

To nie jest kwestia opozycji czy nie-opozycji. Stwierdzono po prostu, że komisja nie powinna się zajmować sprawami regulaminowymi. Na tym etapie kary dla przewodniczącego Dobrzyńskiego nie będzie - mówiła Monika Falej z Lewicy, która jako jedyna głosowała za rozpatrzeniem sprawy Dobrzyńskiego.

Warto jednak przypomnieć, że wśród przewodniczących, dla których działalność w podkomisji jest wyłącznie sposobem na dorobienie do poselskiego uposażenia, są także politycy Platformy Obywatelskiej.

Bez dyskusji o odwołaniu przewodniczącego

Po interwencji RMF FM w sprawie bezczynności podkomisji ds. osób z niepełnosprawnością, jej przewodniczący Leszek Dobrzyński zwołał jej pierwsze posiedzenie 25 stycznia. Spotkanie rozpoczęło się od wniosku posłanek opozycji o odwołanie Leszka Dobrzyńskiego.

Poseł PiS-u, zasłaniając się rzekomymi zapisami regulaminu Sejmu, nie podał wniosku pod głosowanie, przekonując, że decyzje w tej sprawie powinna podjąć cała komisja polityki społecznej.

Wczoraj odbyło się kolejne posiedzenie podkomisji. Na początku posiedzenia zespół rozstrzygnął wniosek o wymianę przewodniczącego. Ten sam, o którym Leszek Dobrzyński mówił w styczniu, że nie może poddać pod głosowanie.

Posłanki PiS-u obroniły partyjnego kolegę i go odrzuciły. Dobrzyński w żaden sposób nie odniósł się do zarzutów jakie są mu stawiane. Przekonywał jedynie, że w ciągu dziewięciu miesięcy, które pozostały do końca kadencji nadgoni - przynajmniej statystycznie - liczbę przeprowadzonych posiedzeń.

Na pytania o zwrot tysięcy złotych z dodatku funkcyjnego i o naruszenie regulaminu Sejmu, nie odpowiadał.

Dodatek co miesiąc

Leszek Dobrzyński - przypomnijmy - za bycie przewodniczącym podkomisji dostaje 10 proc. dodatku do wynoszącego 12 826,64 zł brutto uposażenia posła. Jak zauważa dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, przykładów takiej poselskiej zaradności jest bez liku. Przebija ją kierowana przez poseł Ewę Malik (także z PiS) podkomisja stała ds. nadzoru nad zarządzaniem mieniem państwowym, która w całej swojej historii zebrała się tylko raz - tylko po to, by wybrać przewodniczącą i wiceprzewodniczącego. Dokładnie tak samo jest z podkomisją stałą ds. ropy naftowej i gazu ziemnego, która także poprzestała na jednym posiedzeniu. 27 maja 2021 podkomisja wybrała na przewodniczącego pos. Wojciecha Zubowskiego i na tym zakończyła swoją aktywność.

Uważne przyjrzenie się pracy ponad 60 istniejących w Sejmie podkomisji naprowadza na istnienie istotnej prawidłowości; niezależnie od daty powołania większość z nich zebrała się zaledwie kilka razy, a ich aktywność ogranicza się najczęściej do wysłuchiwania informacji, przedstawianych przez urzędników.