Poseł Suwerennej Polski Marcin Romanowski poinformował, że dopiero w nocy dostał treść wniosku o uchylenie mu immunitetu członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy razem z informacją o jego uchyleniu. Ocenił, że naruszono jego prawo do obrony, gdyż nie znał zarzutów i nie miał czasu na przygotowanie stanowiska.

REKLAMA

W środę po południu Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy zdecydowało o uchyleniu immunitetu posła Marcina Romanowskiego. Wniosek o uchylenie immunitetu skierował w niedzielę prokurator generalny Adam Bodnar.

We wtorek Romanowski mówił, że pismo prokuratora generalnego do ZPRE nie zostało mu przekazane. Jak tłumaczył, wrócił ze Strasburga do Warszawy, żeby zająć się przygotowaniem stosownych dokumentów, a w poniedziałek po południu dowiedział się, że ma się stawić przed komisją regulaminową Zgromadzenia następnego dnia rano.

"Komisja regulaminowa bała się konfrontacji z rzeczywistym charakterem sprawy"

W dzisiejszym wpisie na X Romanowski poinformował, że dopiero w nocy dostał "w końcu treść wniosku o uchylenie immunitetu - już razem z informacją od przewodniczącego ZPRE o jego uchyleniu". Jak argumentował, "bez dostarczenia mu treści zarzutów dostał kilka godzin na zebranie dokumentów i przygotowanie stanowiska w sytuacji, kiedy był w delegacji na posiedzenie ZPRE i nie miał fizycznego dostępu do niezbędnych materiałów". Jego zdaniem jest to naruszenie art. 73 regulaminu ZPRE i prawa do obrony.

Romanowski stwierdził też, że komisja regulaminowa ZPRE "pod przewodnictwem niemieckiej socjalistki przepchnęła kolanem wniosek (Adama) Bodnara, mimo wiedzy o orzeczeniu Sądu Najwyższego kwestionującym status Prokuratora Krajowego". "Nawet nie chcieli wyjaśnić tej kwestii, tak im się spieszyło" - ocenił.

Romanowski dowodził też, że w dwóch pismach przedstawił kilkanaście argumentów wskazujących na polityczny charakter sprawy, "w tym np. medialne zatrzymanie w sytuacji, kiedy sam wcześniej zgłosił się do prokuratury". W jego ocenie, komisja regulaminowa Zgromadzenia bała się konfrontacji z rzeczywistym charakterem tej sprawy i zrobiła wszystko, żeby nie dopuścić do prawdziwej dyskusji.

Dodał, że "'bodnarowcy'" już wcześniej ewidentnie złamali prawo RE, dopuszczając się bezprawnego pozbawienia go wolności, co prawomocnie potwierdził Sąd Okręgowy w Warszawie". "W obliczu tego wszystkiego, stwierdzenie przewodniczącego ZPRE, że Zgromadzenie oczekuje od polskich władz, że postępowanie będzie 'uczciwe i bezstronne, z pełnym poszanowaniem prawa krajowego i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka' brzmi jak ponury żart" - skwitował Romanowski.

Szefowa Komisji Regulaminowej, niemiecka posłanka do Bundestagu Heike Engelhardt, poinformowała w środę, że Romanowski po tym, gdy dowiedział się o wniosku o uchylenie mu immunitetu, opuścił Strasburg i wrócił do Polski. W e-mailu miał jej wyjaśnić, że chciał się - jak powiedziała Engelhardt - przygotować do wysłuchania przed komisją regulaminową, na którym się jednak nie stawił.

Bodnar uważa, że nie ma potrzeby stawiania Romanowskiemu na nowo zarzutów

Szef Ministerstwa Sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar Bodnar powiedział dziennikarzom, że dostał list od przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy informujący o uchyleniu immunitetu posłowi Romanowskiemu. Teraz prokuratura analizuje, co dalej zrobi ze sprawą, decyzja tutaj należy do prokuratorów - podkreślił.

Na pytanie, jakie są opcje, Bodnar odparł, że przeróżne. Jest to wniosek o tymczasowe aresztowanie, wniosek o inne środki zapobiegawcze. Myślę, że prokuratorzy powinni zadecydować o tym, co jest w tej sytuacji właściwe - zaznaczył prokurator generalny.

Zapytany, czy teraz należy postawić Romanowskiemu od nowa zarzuty, Bodnar odpowiedział, że są to pytania do prokuratury. Uważam, że nie ma potrzeby stawiania nowych zarzutów. Myślę, że tutaj zostały dopełnione kroki formalne, które były wymagane, czyli zdjęcie immunitetu zarówno przez nasz parlament, jak i przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy i teraz sprawa musi iść do przodu - powiedział.

Zaznaczył, że Romanowski, tak jak mówił w środę prokurator krajowy Dariusz Korneluk, "jest oczywiście podejrzanym w sprawie".

Dopytywany, czy jeszcze raz będzie trzeba zwrócić się z wnioskiem o zgodę na areszt Romanowskiego, Bodnar powiedział, iż uważa, że w tej sytuacji ta zgoda została wyrażona zarówno przez Sejm jak i przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy.

Zarzuty wobec Romanowskiego

Prokuratura Krajowa zarzuca politykowi Suwerennej Polski i posłowi klubu PiS, który w latach 2019-23 był wiceszefem Ministerstwa Sprawiedliwości, ustawianie konkursów na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, a także udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Zarzuty wobec tego polityka - w ocenie prokuratury - obejmują kwotę ponad 112 mln 126 tys. zł.

Prokuratura chce zastosowania wobec niego aresztu - m.in. ze względu na obawę matactwa procesowego z jego strony.

W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie, rozpatrując zażalenie prokuratury na wcześniejsze postanowienie sądu pierwszej instancji, nie zgodził się na aresztowanie Romanowskiego. Powodem był właśnie immunitet ZPRE, gwarantujący nietykalność Romanowskiemu.