Ostatni raz komisja śledcza ds. wyborów kopertowych zebrała się w maju. Od tego czasu zmieniło się troje z jedenastu członków komisji. Kieruje nią już trzeci z kolei poseł, prezydium właściwie nie istnieje, a przez ciągłe "zamienianie się krzesłami" raportu końcowego, który miał być gotowy pod koniec czerwca - nadal nie ma.

REKLAMA

Siedem tygodni przesiadek

Dziś odbędzie się pierwsze od majowego przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego posiedzenie komisji, która w wyniku poselskiej ruchliwości nie ma nawet przewodniczącego ani jego zastępców. Kieruje nią jedyny wybrany wcześniej wiceprzewodniczący, Bartosz Romowicz.

Komisję opuściło trzech członków jej pierwotnego składu. Przed miesiącem wygasły mandaty wybranych do Parlamentu Europejskiego wiceprzewodniczącego Waldemara Budy i przewodniczącego Dariusza Jońskiego. Na szefa członkowie komisji wybrali Jacka Karnowskiego, który zdążył zapowiedzieć przygotowanie raportu końcowego na koniec czerwca, ewentualnie na początek lipca, po czym właśnie pod koniec czerwca... został wiceministrem rozwoju, więc musiał z pracy w komisji zrezygnować, bo regulamin Sejmu nie pozwala na łączenie pracy w rządzie z zasiadaniem w komisjach sejmowych.

Kłopotliwe uzupełnienia

Sejm uzupełnił więc w czerwcu skład komisji o następców tych, którzy z niej odeszli. Nowi członkowie: Karolina Pawliczak i Tomasz Kostuś z KO oraz Krzysztof Szczucki z PiS, nie mieli dotąd jednak okazji uczestniczyć w żadnym z jej posiedzeń, bo komisja ostatni raz zebrała się 24 maja. Jeśli prace nad raportem końcowym mają się odbyć z ich udziałem, nowi posłowie mają przed sobą długie godziny zapoznawania się z materiałami, gromadzonymi przez komisję przez pół roku. Warto przy tym pamiętać, że komisja kopertowa to najdłużej i najaktywniej chyba działająca z istniejących dziś komisji śledczych, co sprawia, że najobszerniejszy jest też zgromadzony przez nią materiał.

Co z tym raportem?

Na dodatek - do komplikujących ustalenia uzupełnień składu komisji - od siedmiu tygodni trudno też mówić o zbieraniu się jej prezydium, które powinno koordynować prace nad przygotowaniem raportu końcowego. Dziś prezydium składa się przecież z zaledwie jednego wiceprzewodniczącego.

W tych warunkach trudno mówić o uchwaleniu raportu, którego treść i powody zawartych w nim wniosków powinni znać członkowie komisji, którzy mają nad nim głosować.

Komisja zbierze się dziś i dokona zmian w prezydium. Będzie więc już miała przewodniczącego i jego zastępców. To jednak tylko wstęp do nowego etapu jej prac. W zasadzie można to chyba uznać za nowy początek.