"Dołować Polskę - to jest cel obecnej władzy. To jest misja Tuska, którą trzeba powstrzymać" - mówił w Leżajsku lider Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Zarzucał też rządzącym, że poprzez zmiany w podstawach programowych chcą zrobić z polskich dzieci "kandydatów na parobków". Odniósł się również do protestów rolników, związanych z napływem produktów z Ukrainy. Oskarżył obóz władzy o bezczynność w tej sprawie. "W Polsce narasta bunt. To może zapowiadać jakiś poważny konflikt społeczny" - ostrzegł.
Jarosław Kaczyński na spotkaniu z mieszkańcami Leżajska powtórzył swoją znaną opinię, że Platforma Obywatelska to "partia niemiecka". To widać gołym okiem - przekonywał.
Komentując planowane zmiany w oświacie, lider PiS określił, że to "robienie z polskich dzieci kandydatów na parobków". Mniej się uczyć, uczyć się w ten sposób, żeby mieć minimalną wiedzą, fałszywą wiedzę o historii Polski. Wynaradawiać, robić niemądrymi - tak to łagodnie określę - mówił Kaczyński.
Prezes PiS podkreślił, że Polska powinna brać przykład z Korei Południowej, która postawiła na naukę i bardzo szybko stała się krajem z ogromnymi sukcesami. W ocenie Kaczyńskiego, obecny rząd "idzie dokładnie w drugą stronę". Nie ma być Polski, tylko teren zamieszkiwany przez Polaków, niewykształconych Polaków, którzy mają służyć do prostszych prac - powiedział były premier.
Dołować Polskę - to jest cel obecnej władzy. Cel całkowicie uświadomiony, to nie jest żadna pomyłka. To jest misja Tuska, którą trzeba powstrzymać - apelował Kaczyński.
Jarosław Kaczyński przypomniał, że w sobotę minęły 2 lata od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Ta wojna postawiła nas przed pewnym dylematem. Czy podjąć to wszystko, co w takiej sytuacji nakazuje poczucie moralne, poczucie empatii wobec tych, którzy są narażeni na wielka krzywdę, czy może rozpamiętywać dawne straszliwe czasy, dawne krzywdy, rzeczywiście dawne krzywdy, które nas z strony niektórych Ukraińców spotkały - mówił.
Polacy na wszystkich poziomach, począwszy od zwykłych ludzi, na władzach państwowych, ale poprzez samorządowe, podjęli decyzję, by podjąć te działania, które wynikają z poczucia empatii, te działania, które są pomocą dla tych, których napadnięto - ocenił lider PiS-u.
Musimy w dalszym ciągu robić wszystko, by Ukraina się obroniła, by przynajmniej w tym sensie wygrała ta wojnę - podkreślał Kaczyński. To jest także sprawa naszego bezpieczeństwa, to jest sprawa tego wszystkiego, co jest potrzebne, by nasze osiągnięcia ostatnich trzydziestu kilku lat były kontynuowane - ocenił.
Prezes PiS podkreślił, że nasz kraj musi pomagać Ukrainie, ale ceną za to nie może być upadek polskiego rolnictwa. Dodał, że nawet po wojnie, interesy polskiego rolnictwa muszą być zabezpieczone w umowie z Ukrainą.
My musimy mieć nasze rolnictwo. To jest podstawowa część naszej historii (...), ale to jest także sprawa naszego bezpieczeństwa, bezpieczeństwa żywnościowego - zaznaczył Kaczyński. Dodał, że krajowe rolnictwo jest w stanie nas samo wyżywić.
Według Jarosława Kaczyńskiego, rząd Donalda Tuska nie robi nic, by rozwiązać problem związany z napływem ukraińskich płodów rolnych do Polski. Tak na prawdę nie robi nic. Zapowiada, coś tam wspomina, ale żadnych decyzji nie podejmuje, nie rozmawia, a w Polsce narasta bunt, w tej chwili poparty także już przez "Solidarność" - powiedział. Jego zdaniem "to może zapowiadać jakiś poważny konflikt społeczny".
My nie jesteśmy partią dążącą do konfliktu społecznego. My nie jesteśmy opozycją totalną, chociaż jesteśmy atakowani każdą metodą łącznie z metodami, które są charakterystyczne dla krajów niedemokratycznych (...). My takich konfliktów nie chcemy, ale jeżeli do nich dojdzie, to gdzie będziemy, jest zupełnie oczywiste. Będziemy z narodem, będziemy z pokrzywdzonymi - zaznaczył Kaczyński.
Kaczyński zwrócił uwagę, że jednym z powodów rolniczych protestów jest Zielony Ład. Oznacza nic innego, jak to, że polska szansa na szybki rozwój, polska szansa na dobrobyt, zostanie złamana - może nie raz na zawsze, ale na wiele lat - ocenił.
Mamy za sobą pierwszy miesiąc w dziejach Polski od bardzo długiego czasu, kiedy urodziło się poniżej 20 tys. dzieci. Do tej pory było zawsze więcej, a w tych czasach, kiedy był boom demograficzny, to dużo mniej liczna niż dzisiaj Polska dała 800 tys. dzieci rocznie - mówił lider PiS-u w Leżajsku. To jest rzeczywisty problem, ale przy pomocy nielegalnej imigracji go z całą pewnością nie rozwiążemy - stwierdził, krytykując unijne propozycje ws. obowiązkowej relokacji migrantów.
Kaczyński nie mówił o jakichkolwiek zaniedbaniach obecnie rządzących, które miałyby wpłynąć na sytuację demograficzną Polski. Jednak premier Donald Tusk postanowił zinterpretować jego wypowiedź jako atak i ironicznie na nią odpowiedział w mediach społecznościowych.
Podobno prezes Kaczyski stwierdzi dzi, e mj rzd odpowiada za ma liczb urodze w styczniu. Jarosawie, kluczowe decyzje w tej sprawie zapaday wiosn zeszego roku - jeli wiesz, co mam na myli.
donaldtuskFebruary 25, 2024
"Podobno prezes Kaczyński stwierdził dziś, że mój rząd odpowiada za małą liczbę urodzeń w styczniu. Jarosławie, kluczowe decyzje w tej sprawie zapadały wiosną zeszłego roku - jeśli wiesz, co mam na myśli" - napisał Tusk.
Kaczyński mówił też w Leżajsku, że w Polsce trwa atak na plany dot. budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego i elektrowni atomowych. Atom jest naszą jedyną szansą. Wiatraki, energia słoneczna - to wszystko jest zależne od sytuacji pogodowej. Raz funkcjonuje, raz nie funkcjonuje - tłumaczył.
Lider PiS-u mówił również o politykach atakujących Orlen. Jego zdaniem w Polsce były grupy osób, które "korzystały na Orlenie i Lotosie". To zostało ukrócone i to się im nie podoba szczególnie mocno - dodał.