Słowa prezydenta Francji o konieczności odcięcia się Europy od polityki Stanów Zjednoczonych wobec Chin wywołały ogromne poruszenie. Wypowiedź Emmanuela Macrona była cytowana przez portal Politico i dziennik "Les Echos", które przeprowadziły z nim wywiad tuż po odbywającym się w zeszłym tygodniu spotkaniu z przywódcą ChRL Xi Jinpingiem. Prezydent Francji nie zamierza się z tych słów wycofywać, ani tym bardziej za nie przepraszać.
Emmanuel Macron nie będzie przepraszał za swoje słowa, że Europa nie powinna dać się "wciągnąć w kryzys" związany z Tajwanem - powiedział w środę dziennikarzom anonimowy przedstawiciel Pałacu Elizejskiego.
Prezydent udzielił wywiadu w samolocie w drodze powrotnej z Pekinu. Jego treść mocno zdziwiła opinię publiczną. Macron skrytykował bowiem politykę USA wobec Chin i zapowiedział, że celem Europy powinno być uzyskanie "strategicznej autonomii" w polityce wobec Tajwanu. Tym samym - postulował prezydent - Europa powinna stać się politycznym "trzecim biegunem" o roli dorównującej tej, którą aktualnie posiadają USA i Chiny.
Przedstawiciel Pałacu Elizejskiego ocenia, że Emmanuel Macron nie powiedział niczego sensacyjnego i bulwersującego, a wywiad zdobył rozgłos dlatego, że dziennikarze nadali mu "sensacyjny charakter". Macron powiedział w Pekinie chińskiemu przywódcy Xi Jinpingowi, że chciałby, aby kwestia Tajwanu została rozwiązana pokojowo - tłumaczył urzędnik - i nie przedstawił stanowiska Francji wobec Tajwanu, które nie byłoby do tej pory znane. Pałac zapewnia jednocześnie, że celem Francji jest skuteczna współpraca ze Stanami Zjednoczonymi przy równoczesnym zachowaniu pełnej suwerenności.
Francuski minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire również odniósł się do udzielonego przez prezydenta wywiadu i oświadczył, że Francja i Europa chcą realizować politykę niezależną od USA i Chin, ale zamierzają "pozostać silnymi i wiarygodnymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych Ameryki".
Le Maire, który przebywa właśnie w Waszyngtonie, gdzie bierze udział w wiosennej sesji Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, zapewnił dziennikarzy, że Pałac Elizejski i Biały Dom skoordynowały swe stanowiska wobec Chin przed podróżą prezydenta Macrona do Pekinu.
Wywiad udzielony przez Macrona został autoryzowany przez Pałac Elizejski. "Wycięto" z niego fragmenty m.in. dotyczące polityki wobec Tajwanu - podał Politico pod tekstem rozmowy z prezydentem Francji.
Sam Emmanuel Macron w Amsterdamie oświadczył na wspólnej konferencji z premierem Holandii, że "Bycie sojusznikiem USA nie oznacza bycia wasalem i nie oznacza, że nie mamy już prawa do samodzielnego myślenia". Prezydent Francji podkreślił, że Francja opowiada się za pokojowym rozwiązaniem kwestii Tajwanu i wspierają zachowanie status quo wokół wyspy. Ale jednocześnie, Macron mówił też o wsparciu dla "polityki jednych Chin" - czyli zasady według, której Tajwan ma być uznany za integralną część państwa środka. Po raz kolejny Macron odpowiedział swoim przeciwnikom w ostry sposób, gdy oświadczył, że "Francja nie musi brać od nikogo lekcji zarówno w sprawie Tajwanu, jak i Ukrainy czy Sahelu".
Wizycie francuskiego prezydenta w Holandii, towarzyszą protesty. Jedni demonstrują przeciwko francuskiej policji brutalnie tłumiącej zamieszki w Paryżu, inni zarzucając Macronowi, że zboczył ze ścieżki demokracji, czego dowodem ma być zamieszanie wokół ustawy o podniesieniu wieku emerytalnego.
W środę w Amsterdamie policja obezwładniła i zatrzymała dwóch demonstrantów, którzy biegli w kierunku Macrona.
Lider SPD Rolf Muetzenich w środę niemal powtórzył słowa wypowiedziane przez prezydenta Francji. Musimy uważać, aby nie stać się stroną w wielkim konflikcie między USA a Chińską Republiką Ludową - stwierdził niemiecki polityk i dodał wprost, że "Macron ma rację". Lider grupy parlamentarnej SPD Rolf Muetzenich uważa, że mocno krytykowane wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona na temat roli Europy w konflikcie na Tajwanie są uzasadnione.
Europa musi starać się w miarę możliwości "formułować samodzielną rolę i nie pojawiać się w regionie jako dodatek do USA" - uważa Muetzenich.
We wtorkowym wywiadzie dla Fox News, były prezydent USA Donald Trump nie zostawił suchej nitki na Macronie. Cały ten szalony świat wybucha wokół nas i Stany Zjednoczone nie mają absolutnie nic do powiedzenia. A Macron, który jest moim przyjacielem, jest w Chinach, włażąc mu [Xi] w d.. - komentował Trump, jednocześnie wychwalając intelekt Xi Jinpinga i Władimira Putina:
To są wszystko ludzie najwyższych lotów, u szczytu swoich zdolności. Prezydent Xi to błyskotliwy człowiek. Jeśli szukałbyś w całym Hollywood kogoś, kto mógłby zagrać rolę prezydenta Xi, nie znalazłbyś nikogo takiego. Ten wygląd, ten mózg, wszystko. Mieliśmy wspaniałe relacje. Putin? Bardzo mądry. Owszem, ma prawdopodobnie zły rok.
Jak podaje Reuters, na słowa o "włażeniu" zareagował już wysoki rangą francuski dyplomata, nazywając komentarz Trumpa "plugawym" i przywołując jego własne pochlebne słowa pod adresem Xi Jinpinga.