Za nami debata w Parlamencie Europejskim w sprawie propozycji wprowadzenia zakazu importu do UE żywności z Rosji i Białorusi. Wielu eurodeputowanych poparło polską inicjatywę.

REKLAMA

Debata była inicjatywą polskich eurodeputowanych z delegacji PO-PSL w Europejskiej Partii Ludowej.

Co mówili europosłowie?

Podczas debaty tylko socjaliści mieli wątpliwości ze względu na obawy dotyczące głodu na świecie. Natomiast Europejska Partia Ludowa, do której należy PO i PSL, liberałowie i Zieloni, a także konserwatyści, do których należy PiS, stanowczo opowiedzieli się za wprowadzeniem embarga.

Embargo just now, embargo natychmiast, to jest oczekiwanie rolników i to jest oczekiwanie również nas w Parlamencie Europejskim - apelował eurodeputowany PO Andrzej Halicki.

Federacja Rosyjska uderza w równym stopniu w Ukrainę, co w kraje kolektywnego Zachodu. To jest energia i to są właśnie produkty rolne - mówiła Anna Fotyga z PiS-u.

Debata z pewnością będzie presją na Komisję Europejską, by szybko podjęła działania ograniczające import żywności z Rosji i Białorusi.

Komisarz nie chce sankcji

Jak informuje z Brukseli korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, Komisja Europejska analizuje import dotowanej żywności z Rosji i Białorusi i zapewnia, że w razie gdyby doszło do destabilizacji unijnego rynku, gotowa jest podjąć działania.

Nie chce jednak sankcji, bo koszty poniosłyby biedne kraje spoza Unii Europejskiej - takie stanowiska przekazała podczas debaty w Parlamencie unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson.

Dlaczego UE nie chce embarga na rosyjską żywność?

Jak pisaliśmy w ubiegłym tygodniu, przede wszystkim kraje południowej Europy, takie jak Hiszpania, Portugalia i Włochy, nie chcą się zgodzić na zakaz importu produktów rolnych z Rosji w imię utrzymania "bezpieczeństwa żywnościowego na świecie". Chodzi tu przede wszystkim o import pasz dla zwierząt i nawozów sztucznych. Portugalscy dyplomaci powołują się przy tym m.in. na stanowisko swojego rodaka, sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa, który ostrzega, że wojna na Ukrainie wiąże się z ryzykiem głodu na świecie. Takie też jest obecne oficjalne stanowisko Komisji Europejskiej.

Sankcje UE wobec Rosji nie są wymierzone w handel produktami rolnymi i spożywczymi. Nasze sankcje zostały starannie zaprojektowane w taki sposób, aby uniknąć niezamierzonych konsekwencji dla bezpieczeństwa żywnościowego na całym świecie - przekazał dziennikarce RMF FM rzecznik Komisji Europejskiej odpowiedzialny za rolnictwo Olof Gill.

KE obawia się, że sankcje obejmujące produkty rosyjskiego rolnictwa mogłyby stać się pożywką dla szerzonej w krajach Afryki kremlowskiej propagandy, która głosi, że Zachód wspierający Ukrainę chce doprowadzić do klęski głodu w najbardziej zagrożonych rejonach świata.