W Jerozolimie rozpoczęło się nadzwyczajne posiedzenie izraelskiego rządu, na którym ustalona zostanie dalsza strategia w walce z terrorem palestyńskim. Wcześniej z orędziem do narodu wystąpił premier Izraela, Ariel Szaron. "Izrael został wciągnięty do wojny z terroryzmem” - mówił Szaron. Tymczasem według izraelskich źródeł, dzisiejszy atak śmigłowców w Gazie to dopiero początek.
W orędziu do narodu izraelski premier zapowiedział konieczność przeprowadzenia zdecydowanych działań, by powstrzymać palestyński terroryzm. Około 18:00 samoloty ostrzelały rakietami miasto Dżenin na Zachodnim Brzegu. Pociski trafiły w siedzibę tamtejszej policji oraz budynki władz Autonomii. Nie było ofiar tego ataku, bo urzędy te zostały wcześniej ewakuowane. Jak podaje agencja Reutera, głośne eksplozje słychać też było w Betlejem. Śmigłowce ostrzelały tam budynek palestyńskiej obrony cywilnej. Według lekarzy z tamtejszego szpitala rannych zostało 16 osób. Kilka godzin wcześniej śmigłowce odpaliły 10 rakiet na kwaterę główną Jasera Arafata. Zniszczone zostały trzy helikoptery należące do władz Autonomii, lądowisko oraz podziemne zbiorniki paliwa. W ataku tym rannych zostało co najmniej 17 osób. „Dziś wieczorem nadeszła chwila prawdy dla Jasera Arafata. Musi on podjąć strategiczną decyzję - czy należy do obozu tych, którzy zwalczają terroryzm, czy też sam jest członkiem obozu terrorystycznego" - mówił rzecznik izraelskiego rządu Gideon Meir. Posłuchaj także relacji naszego izraelskiego korespondenta, Eli Barboura:
Po sobotnich i wczorajszych zamachach, w których zginęło 26 osób, Arafat wprowadził stan wyjątkowy w Strefie Gazy, i rozkazał aresztować członków radykalnych grup islamskich. Do więzień trafiło 110 członków Hamasu i Dżihadu. Dlatego Palestyńczycy twierdzą, że działania izraelskiej armii są nieuzasadnione. "To agresja. Palestyńczycy zawsze dążyli do uspokojenia sytuacji w regionie, ale Izraelczycy w niczym nam nie pomagali, niszczyli wręcz nasze wysiłki" - mówił po izraelskim ataku minister Nabil Szaath.
Foto: Al-Jazeera
19:05