Są dzieła sztuki, które wyprzedzają swój czas. Są książki, seriale i filmy, które inspirują i nie ma w tym absolutnie nic złego. Ale Javier Milei przesadził. Kiedy bowiem rzeczywisty polityk powtarza dokładnie słowa fikcyjnej postaci telewizyjnej - świat staje na głowie.

REKLAMA

Prezydent Argentyny ma opinię ekscentryka. Teraz jednak może do tego przylgnąć do niego łatka plagiatora. Milei został oskarżony o plagiat serialu "Prezydencki poker" i wykorzystanie słów fikcyjnego prezydenta Jeda Bartleta do całkiem realnego przemówienia, które argentyński przywódca wygłosił przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ.

Mowa miała miejsce 24 września, ale afera wybuchła w Argentynie niedawno, gdy kilku dziennikarzy zdało sobie sprawę, że Milei nie mówił własnymi słowami.

Znany jako "argentyński Donald Trump" populista wypowiedział w ONZ te oto słowa: Wierzymy w obronę życia każdego. Wierzymy w obronę własności każdego. Wierzymy w wolność słowa dla każdego. Wierzymy w wolność wyznania dla każdego. Wierzymy w wolność handlu dla każdego... A ponieważ w tych czasach to, co dzieje się w jednym kraju, szybko wpływa na inne państwa, wierzymy, że wszyscy ludzie powinni żyć wolni od tyranii i ucisku, czy to w formie ucisku politycznego, niewolnictwa ekonomicznego czy fanatyzmu religijnego. Ta podstawowa idea nie może być tylko słowami - musi być poparta czynami: dyplomatycznie, ekonomicznie i materialnie.

Piękne słowa? Oczywiście, że tak. Problem w tym, że fikcyjny prezydent USA Jed Bartlet wypowiedział je 21 lat temu, gdy wcielający się w tę rolę Martin Sheen, mówił: Jesteśmy za wolnością słowa wszędzie. Jesteśmy za wolnością wyznawania religii wszędzie. Jesteśmy za wolnością uczenia się... dla każdego. A ponieważ w naszych czasach możesz zbudować bombę w swoim kraju i przywieźć ją do mojego kraju, to, co dzieje się w twoim kraju, jest także moją sprawą. I dlatego jesteśmy za wolnością od tyranii, wszędzie, czy to pod postacią ucisku politycznego... czy niewolnictwa ekonomicznego... czy fanatyzmu religijnego... Ta najbardziej podstawowa idea nie może zostać spełniona jedynie naszym symbolicznym wsparciem. Musi zostać spełniona naszą siłą: dyplomatycznie, ekonomicznie, materialnie.

Winny fan serialu w sztabie prezydenta?

Gdy na jaw wyszło, co zrobił Milei, argentyńskie media oniemiały. Wrzawę słychać zwłaszcza w gazetach, znajdujących się bliżej lewej strony politycznego sporu. "Czy naprawdę nikt inny tego nie zauważył?" - pytał publicysta Carlos Pagani, a autor jednej z gazet w Buenos Aires łapał się za głowę, pisząc "wydaje się, że to fikcja, ale nią nie jest".

Plagiat został przypisany głównemu strategowi argentyńskiego prezydenta. Santiago Caputo ma być zdeklarowanym wielbicielem "Prezydenckiego pokera" (w wersji ang. "The West Wing" - red.) i niemal obsesyjnym fanem talentu scenarzysty i twórcy serialu Aarona Sorkina.

Jeśli jednak ktoś myśli, że Javier Milei jest pierwszym politykiem, który skorzystał z twórczości scenarzysty amerykańskiego show, bardzo się myli. O plagiatowanie produkcji opowiadającej o gabinecie prezydenta USA, oskarżono już byłą premier Wielkiej Brytanii Theresę May czy polityków australijskich.

Jak przypomina "The Guardian", również inni politycy chętnie korzystali z wyobraźni scenarzystów, choćby tych z produkcji "House of Cards" i słów Franka Underwooda.

Nie ma nic złego w inspiracji sztuką, ale gdy serial sprzed 20 lat zaczyna kształtować politykę kraju obecnie, mamy już do czynienia z demokracją komediową.