Ostatnie dni pokazują, że zwyczajowe procedury towarzyszące rozwiązywaniu problemów państwa uzupełniła jeszcze jedna - powierzanie ich rozwiązywania szefowi MSWiA i koordynatorowi służb specjalnych, czasem też ministrowi sprawiedliwości. Nie trzeba chyba dodawać, że chodzi tylko o sprawy szczególne, ale za to niezależnie od tego w jakiej dziedzinie.
Takiego znaczenia nabrało w ostatnich dniach kilka takich spraw. Po pierwsze - komisja ds. ścigania nadużyć prawa wobec aktywistów KOD czy Strajku Kobiet przez władze PiS, po drugie - potrzeba deportowania dopuszczających się w Polsce przestępstw obcokrajowców, po trzecie - pozbawienie świadczeń 800+ niepracujących Ukraińców. Poza zleceniem przygotowania rozwiązań szefowi MSWiA sprawy te łączy też dość charakterystyczny przebieg ich nagłośnienia.
W nowatorskiej procedurze najpierw ktoś stwierdza problem (800+, zagraniczne gangi) czasem nieoficjalnie, czasem w zamkniętym gronie. Potem o problemie - jako ważnym - mówi już oficjalnie i publicznie kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski. Następnego dnia zaś publicznie podziela tę ocenę premier Donald Tusk, który uznając jego spostrzegawczość wspiera Trzaskowskiego i zleca pilne działania w celu rozwiązania problemu.
Komu zleca? Oczywiście Tomaszowi Siemoniakowi, czasem także w towarzystwie Adama Bodnara. Ponieważ ten ostatni przebywa akurat na urlopie - głównie Siemoniakowi, który przez to staje się najbardziej zaufanym współpracownikiem, "porucznikiem do zadań specjalnych".
Nikt nie potrafi chyba przekonująco wyjaśnić, co z kompetencjami szefa MSWiA i koordynatora służb specjalnych ma wspólnego wypłata świadczeń 800+ obywatelom Ukrainy i dlaczego nie zajmuje się tym Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jednak konsultacjom projektu zmian w tej sprawie - wywołanych, a jakże, wskazaniem takiej potrzeby przez Rafała Trzaskowskiego, zabiegającego w ten sposób o głosy Konfederacji - patronuje MSWiA.
W połowie ubiegłego tygodnia z policji dotarły nieoficjalne sygnały o potężnym problemie zagranicznej przestępczości zorganizowanej. Niemal natychmiast za potężny wymagający pilnych działań problem uznał go prezydent Warszawy. W piątek sprawa "doszła do poziomu szczebla", bo i premier uznał ją za problem na spotkaniu w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. W sobotę rano już sam Tomasz Siemoniak oświadczył: Przygotowujemy z MS plan zdecydowanych reakcji na zorganizowaną przestępczość obcokrajowców.
Ktoś złośliwy mógłby pewnie stwierdzić, że sprawa zatoczyła tym samym zgrabne koło, bo przecież informacja stwierdzająca/kreująca zagrożenie pochodziła z policji, a ta podlega przecież właśnie MSWiA.
Po włączeniu się w sprawę niemal histerycznie działających mediów, cały na biało i z dowolnym przekazem mógł w niej wystąpić ktokolwiek chciał. Z tą przestępczością jest jednak tak sobie: obcokrajowcy stanowią 6,7 proc pracujących w Polsce, popełniają jednak tylko 5 proc. przestępstw w Polsce.
Wskazywani jako najgroźniejsi - jeśli chodzi o zorganizowaną przestępczość - Gruzini popełnili w ub. roku 1780 przestępstw, ale ze zorganizowaniem nie miało to raczej wiele wspólnego. Chodziło o 427 kradzieży, 334 wypadki po alkoholu, 200 przypadków posiadania narkotyków, 120 pracy "na czarno" i 100 poruszania się pojazdem nie spełniającym wymogów przepisów ruchu drogowego. Zarzuty związane z przestępczością zorganizowaną usłyszało w ubiegłym roku 117 obcokrajowców. Warto jednak pamiętać, że samo postawienie zarzutów nie oznacza jeszcze stwierdzenia winy i wyroku, i ostatecznie nie będzie ich więcej, a raczej mniej niż 117.
Ściganie funkcjonariuszy, którzy prześladowali aktywistów KOD czy Strajku Kobiet, bardziej do kompetencji szefa MSWiA pasuje. By pasowały lepiej, wystarczyłoby jednak ustalić, który resort co w tej sprawie ma robić, a który lepiej, żeby milczał, bo na razie dobrze z tym nie jest.
O tworzeniu komisji rządowej ds. nadużywania władzy wobec aktywistów dowiedzieliśmy się od rzecznika MSWiA. Ale minister Siemoniak z pytaniami o konkrety odsyła do Adama Bodnara i Ministerstwa Sprawiedliwości. Wiceminister sprawiedliwości z kolei odsyła do Prokuratury Krajowej, która po chwili namysłu stwierdza, że przecież nie jest od tego. Prokuratura nie ma ani inicjatywy ustawodawczej ani zdolności kreowania instytucji zewnętrznych, a komisja ma być rządowa - zatem prokuratura znów odsyła i znów do kanclerskiego MSWiA.
W żadnym z opisanych wyżej problemów, których rozwiązanie zlecono szefowi MSWiA, nie tylko nie są znane konkrety, ale nawet wychodzące poza opisowy tytuł propozycje autorów. Sprawujący kanclerską władzę Tomasz Siemoniak nie wychodzi w zapowiedziach poza ogólniki, bardzo podobnie, jak było w sprawie powstającej w podobnie chaotyczny sposób rządowej komisji ds. rosyjskich wpływów.
To się oczywiście zmieni, jednak fakt, że najważniejsze (sądząc po poświęcanej im uwadze szefa rządu) problemy kraju zawsze rozwiązuje nie premier czy wicepremier, ale akurat szef MSWiA i służb specjalnych - nadal nie robi dobrego wrażenia.