"Bezpośrednio po przejęciu władzy przez rząd Donalda Tuska i szefa MSZ Radosława Sikorskiego nastąpił zintensyfikowany powrót absolwentów rosyjskich szkół do polskiej dyplomacji, którzy za czasów PiS zostali usunięci ze służby zagranicznej" - poinformował na konferencji w Sejmie przewodniczący zespołu ds. badania wpływów rosyjskich Marcin Przydacz.

Przydacz wyjaśnia, że chodzi głównie o absolwentów Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO), zwanego potocznie - jak mówił - moskiewską szkołą szpiegów.

Poseł tłumaczył, że wielu absolwentów tej uczelni pracowało w polskiej dyplomacji za czasów PRL. Jak podkreślił, dziś wracają oni do MSZ na stanowiska kierownicze. Wielu z nich objęło stanowiska dyrektorskie w biurach zajmujących się m.in. sprawami kadrowymi czy kontrolami audytów - powiedział.

Z informacji jakie docierają do posłów PiS wynika, że co najmniej kilku absolwentów MGIMO zostało zarekomendowanych przez ministra Sikorskiego na stanowiska kierownicze w polskich placówkach zagranicznych w Ameryce Południowej i państwach azjatyckich. Przekazał, że jednocześnie procedowane są kandydatury części absolwentów moskiewskiego instytutu na stanowiska kierownicze w polskich konsulatach.

Jako politycy młodego pokolenia uważamy, że przez ponad 30 lat wolnej Polski wypracowaliśmy odpowiedni standard do tego, aby kształcić własnych dyplomatów, w szkołach polskich lub zachodnich. Nie trzeba sięgać po zasób, jakim dzisiaj otacza się minister Sikorski czyli absolwentów MGIMO - ocenił Przydacz.

Poseł PiS Radosław Fogiel mówił na piątkowej konferencji, że absolwenci MGIMO wracają nie tylko do MSZ, ale również do spółek Skarbu Państwa. 

Fogiel odniósł się m.in. do objęcia stanowiska prezesa zarządu Orlen Paliwa przez Marcina Zawiszę, który wcześniej pracował w firmie Rosnieft Deutschland, jednej z największych rafinerii w Niemczech.

To niemiecka spółka-córka rosyjskiego Rosnieftu, który jest kontrolowany de facto przez rosyjski rząd poprzez holding. Dlaczego z grona licznych menadżerów, z których mogło wybierać Ministerstwo Aktywów Państwowych, wybrano człowieka, który pracował w niemieckiej gałęzi rosyjskiego giganta naftowego? - pytał poseł.