"Radziłbym się wsłuchiwać dokładnie w język polski, którym się posługuję, myślę, że dość precyzyjnie" – tak minister edukacji Przemysław Czarnek skomentował falę krytycznych komentarzy po jego głośnej wypowiedzi o otyłości wśród dzieci. Szef MEiN stwierdził, przypomnijmy, że problem otyłości narasta "zwłaszcza wśród dziewcząt".
Budząca ogromne kontrowersje wypowiedź padła na antenie TVP Info. Przemysław Czarnek poinformował we wczorajszej rozmowie ze stacją, że kierowany przez niego resort edukacji i nauki przygotował dla uczniów wracających do nauki w szkołach wsparcie w czterech sferach, m.in. w sferze walki z otyłością.
"Niestety ta krzywa otyłości wśród dzieci - zwłaszcza (z klas) 1-3, niestety zwłaszcza wśród dziewcząt - zdaniem specjalistów z Akademii Wychowania Fizycznego (...) bardzo szybko rośnie" - stwierdził minister.
"I to nie jest kwestia tylko pandemii, ale to jest kwestia w ogóle ostatnich lat. W latach 2014-18 przyrost masy wśród dzieci i młodzieży to ponad 2 procent: to jest bardzo dużo, zdaniem specjalistów. No a teraz na pewno pandemia i przesiadywanie w pokojach przed komputerami to tylko wzmogło. Robimy więc specjalny program wsparcia dla dzieci i młodzieży, żeby z tą otyłością walczyć" - ogłosił.
Słowa Przemysława Czarnka - o tym, że problem otyłości rośnie w szybkim tempie "zwłaszcza wśród dziewcząt" - wywołały serię krytycznych komentarzy.
O sprawę minister zapytany został w czasie dzisiejszej konferencji prasowej.
"Nie wiem, skąd państwo bierzecie tego rodzaju zamieszanie informacyjne. Radziłbym się wsłuchiwać dokładnie w język polski, którym się posługuję, myślę, że dość precyzyjnie" - stwierdził Przemysław Czarnek w odpowiedzi.
"Otóż w wielu miejscach w kraju - jest to wiedza powszechna, ale również dyskutowana na moim spotkaniu z rektorami Akademii Wychowania Fizycznego - pozalekcyjne zajęcia z kultury fizycznej, zajęcia sportowe kierowane są główne do chłopców. Chcemy w tym nowym programie, żeby zajęcia kierowane były również do dziewcząt, w tych miejscach, gdzie dziewczęta rzadziej korzystają z pozalekcyjnych zajęć sportowych" - wyjaśniał.
"Nie wiem, czy coś jest w tym złego? Czy w tym jest jakaś ukryta myśl, która jest negatywna? W moim przekonaniu pozytywna. Chcemy, żeby pozaszkolne zajęcia lekcyjne, zajęcia z WF-u, z kultury fizycznej, trafiały do wszystkich bez względu na płeć" - podsumował minister edukacji i nauki.