Gdyby dziś odbywały się wybory, do Sejmu weszłyby jedynie trzy ugrupowania - wynika z sondażu Opinia24 dla RMF FM. W parlamencie znalazłyby się: Koalicja Obywatelska (34 procent), Prawo i Sprawiedliwość (26,3 procent), a także Konfederacja (21,4 procent). Zdaniem wielu polityków taki wynik to pokłosie trwającej właśnie kampanii prezydenckiej.
Sondaż Opinia24 dla RMF FM szeroko opisujemy TUTAJ. Wyniki Trzeciej Drogi (6,7 procent), a także Lewicy (4,8 procent) sprawiają, że dwa ugrupowania tworzące obecną koalicję rządzącą nie znalazłyby się w Sejmie, gdyby dziś odbywały się wybory.
Politycy Konfederacji, która mocno zyskuje w sondażach, podkreślają, że na takie dane trzeba patrzyć z dystansem. Do wyborów parlamentarnych jeszcze dużo czasu. Patrzymy na to ze spokojem, ale też z optymizmem. Widać, że wielu Polaków zaczęło nam bardziej ufać i chce tego przełamania między PO a PiS - tak wynik swojego ugrupowania w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Kacprem Wróblewskim skomentował Witold Tumanowicz z Konfederacji.
Lepsze wyniki sondażowe powodują lepsze morale, ale niezależnie od tych wyników, jesteśmy zobowiązani, aby do wyborów przepracować tak dużo, jak się tylko da. Wszystko po to, aby wziąć odpowiedzialność za rządzenie czy współrządzenie państwem - dodał parlamentarzysta.
Dość zaskakujące zdanie na temat ostatnich sondaży ma polityk Polski 2050, który za słaby wynik Trzeciej Drogi obwinia swojego koalicjanta.
Gdyby tak skończyły się wybory, to władze odzyskuje Prawo i Sprawiedliwość, ręka w rękę z Konfederacją. W związku z tym nie sądzę, aby taki był cel działań polityków największej partii rządzącej. Być może zwrócą bardziej uwagę na gospodarkę i będą przedstawiali w mediach publicznych kandydatów nie tylko Koalicji Obywatelskiej - ocenił Sławomir Ćwik z partii Szymona Hołowni.
Spokojniej do badania podchodzi inny polityk z koalicji rządzącej. Myślę, że weryfikatorem sondaży były m.in. ostatnie wybory uzupełniające w Krakowie, gdzie kandydatka paktu senackiego, popierana przez KO, Lewicę i PSL, wygrała te wybory. Konfederacja miała nie 20, a 10 procent. Skończą się wybory prezydenckie, wtedy będą jeszcze dwa lata do parlamentarnych. Trzeba dalej, konsekwentnie wykonywać swoją robotę - podkreśla Tomasz Trela z Lewicy.
Politycy Koalicji Obywatelskiej z zadowoleniem przyjmują sondaż, w którym są na pozycji lidera. Jednocześnie podkreślają, że dane dotyczące Konfederacji mogą się zmienić, o czym mówi poseł KO Witold Zembaczyński.
Sytuacja ulegnie diametralnej zmianie po rozstrzygnięciu wyborów prezydenckich. Po 1 czerwca rozpocznie się długi marsz ku wyborom parlamentarnym. Ten okres będzie definiował, kto skonstruuje przyszły rząd oraz jaka będzie polska scena polityczna - analizuje. Konfederacja rośnie niczym dmuchany balonik, a po wyborach prezydenckich szybko pęknie i rozejdzie się po kątach. Zawsze tak jest z formacjami, które nie okrzepły na scenie politycznej - przewiduje Zembaczyński.
Sondaż Opinia24 dla RMF FM jasno wskazuje, że Prawo i Sprawiedliwość straciło poparcie wśród młodych wyborców, a także coraz więcej mężczyzn zamierza głosować na Konfederację, a nie na partię Jarosława Kaczyńskiego. Według polityków PiS-u ten trend może się zmienić.
W ustawowym terminie do wyborów parlamentarnych jest jeszcze daleko. Sondaże są fotografią w danym momencie. Mieliśmy ostatnio sondaż w miejscu, które dla naszej partii jest mocno niekorzystne. Mam na myśli serce Krakowa (wybory uzupełniające do Senatu 16.03 - przyp. red.). Tam poparcie dla nas zazwyczaj jest niskie, a nasz kandydat osiągnął 31 procent. To była próba na 30 tysiącach głosujących. Koncentrujemy się teraz na wyborach prezydenckich - zaznaczył Zbigniew Kuźmiuk z PiS.