Arabia Saudyjska, Oman i Uzbekistan mają bazy wojskowe, Egipt ma rozległą wiedzę i wpływy w świecie arabskim - kluczowe dla amerykańskiej kampanii walki z terrorem. Mimo to, wszyscy czterej sojusznicy mają wątpliwości. Dlatego właśnie, jak pisze brytyjski dziennik „The Guardian”, amerykański odwet na Afganistan został przełożony. Ze specjalną misją do tych państw wyruszył amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld.
Arabia Saudyjska, Oman i Egipt bardzo by się ucieszyły ze zniszczenia siatki terrorystycznej Osamy bin Ladena, która zagraża ich wewnętrznej stabilizacji. Chcą też pomóc Stanom Zjednoczonym, licząc, że w zamian będą chronione przed takimi zagrożeniami jak choćby iracki przywódca Saddam Husajn. Wszystkie trzy państwa zastanawiają się jednak jak duże powinno być ich poparcie dla USA. Boją się, że jeśli staną po stronie Amerykanów zbyt zdecydowanie, wywołają oburzenie a nawet bunt w krajach islamskich. Jeśli chodzi o Arabię Saudyjską, Stanom Zjednoczonym najbardziej zależy na nowoczesnym centrum koordynacyjnym pod Rijadem. I choć szczegóły dotyczące wyposażenia tego centrum są trzymane w ścisłej tajemnicy, ci którzy je widzieli, mówią, że to ośrodek jak z filmów science-fiction. Oficjalnie Arabia mówi, że bazy nie udostępni. Trzeba jednak pamiętać o jednym - od lat saudyjskie władze, w wypowiedziach dla regionalnych mediów podkreślają, że z terenu Arabii amerykańscy żołnierze nie prowadzą żadnych działań. Prawda jest jednak taka, że w jednej z baz powietrznych stacjonuje około pięciu tysięcy Amerykanów i wiele samolotów bojowych, wykorzystywanych między innymi do patrolowania nieba nad Irakiem. Podobną dyskrecję stara się zachować Oman, którego bazy mogą być kluczowe do jakiejkolwiek operacji na terenie Afganistanu. Startujące z nich samoloty mają prostą drogę nad Afganistan, z pominięciem przestrzeni powietrznej Iranu. W nieco innej sytuacji jest Uzbekistan. Władze same walczą z muzułmańskim ekstremizmem. Ich obawy wzbudza jednak tak zwany „pierwszy raz” - Uzbecy dotychczas nigdy bezpośrednio nie współpracowali ze Stanami Zjednoczonymi i boją się, że nie zostaną za to dostatecznie wynagrodzone. Posłuchaj także relacji naszego waszyngtońskiego korespondenta, Grzegorza Jasińskiego:
Foro: RMF
07:05