Niepodległość jest wielkim słowem i wielką wartością; nie jest hasłem, nie jest tylko świętem 11 listopada; to jest każdy dzień i każdy dzień dbania o nią i szukania tego, co może nas połączyć - mówił w Wierzchosławicach wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz wziął udział w obchodach 150. rocznicy urodzin Wincentego Witosa w małopolskich Wierzchosławicach. Podczas uroczystości odbywającej się w Centrum Kultury Wsi Polskiej w Wierzchosławicach, przytoczył słowa wieloletniego przywódcy ruchu ludowego: "rzeczą słabych jest czekać, mocni tworzą swą przyszłość". Polska musi stworzyć lepszą przyszłość dla kolejnych pokoleń. Naszym dzieciom, wnukom Polskę mamy zanieść lepszą, niż ją zastaliśmy. To jest misja Witosa, która pozostaje niezmienna - podkreślił.
Kosiniak-Kamysz zwrócił uwagę, że słowa: godność, niepodległość i wolność oddają to, w co wierzył Witos. Jak podkreślił, "od godności wszystko się zaczyna". Witos zaczyna swą działalność, gdy nie ma Polski, gdy chłop polski jest upokorzony, gdy większość mieszkańców jest uciemiężonych. Czyli nie ma ani wolności, ani niepodległości, ale - niestety - nie ma też tej godności, bez której nie da się walczyć o wolność i niepodległość - stwierdził.
Wicepremier dodał, że "trzeba było ludzi, którzy nie mieli prawa czuć się obywatelami, uczynić pełnoprawnymi gospodarzami RP". Tę misję Witos podejmuje. Mówi: edukacja, oświata to jest krynica mądrości, to źródło życiodajne. Sam nie kończy zbyt wielu klas. Jest samoukiem. Podąża w tym kierunku, czytając po nocach książki i też trafia na mądrych, dobrych ludzi. (...) I budzi Polskę do działania, aktywności, mądrości, zaangażowania - przypomniał.
Równość wobec prawa, a nie ochrona prawna dla tych, którzy przekroczyli swoje uprawnienia, którzy złamali konstytucję. Nie ochrona i bezkarność, ale równość wobec prawa - to jest testament Witosa - podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Zwrócił też szczególną uwagę na jedność narodową. Spory, różnice, konflikty, nawet polityczne, są wpisane w demokrację, będą w nią wpisane i były w roku 1920 - powiedział szef MON. Wierzę w jedność nie tylko w momencie bezpośredniego zagrożenia, choć w 2024 r. to zagrożenie jest większe niż dwa czy dziesięć lat temu - przyznał Kosiniak-Kamysz. Jak dodał, zagrożenie pojawia się z tego samego kierunku po 100 latach. W obliczu tego, wezwał wszystkich do jedności - "nie ślepej i nie mówienia w każdej sprawie jednym głosem, bo to ani nie jest potrzebne, ani możliwe, ale jedności wobec racji stanu RP".
Polska potrzebuje bezpieczeństwa. Nie ma bezpieczeństwa bez wspólnoty narodowej, bez racji stanu, bez współpracy pomiędzy różnymi ośrodkami władzy, środowiskami politycznymi i obywatelami. Jedność jesteśmy winni pamięci Wincentego Witosa. Jedność jest naszym zadaniem - podsumował wicepremier. Podkreślił, że Polska oczekuje jedności w sprawach strategicznych, takich jak "bezpieczeństwo, siła sojuszu, zmodernizowana armia, wspólny głos w wielu kwestiach na arenie międzynarodowej".
Kosiniak-Kamysz przypomniał, że 25 lat temu wstąpiliśmy do NATO, a w lipcu będzie jubileuszowy szczyt sojuszu północnoatlantyckiego. Oczekuję wspólnoty i wspólnych deklaracji wszystkich środowisk politycznych na szczyt NATO w Waszyngtonie. Musimy być tam zjednoczeni najpierw w Polsce, dopiero później z naszymi sojusznikami - powiedział. Dodał, że zaprasza wszystkie środowiska polityczne do tej jedności.
Siła Polski w obliczu zagrożeń jest możliwa i jest naszym obowiązkiem - powiedział. Wskazał, że potrzebne w budowaniu bezpiecznej RP jest zaangażowanie obywateli. Dodał, że muszą wziąć w tym udział także samorządy, wspólnoty samorządowe, obywatele oraz organizacje pozarządowe. Dlatego tak bardzo potrzebujemy w roku 2024 przyjąć ustawę o ochronie ludności, o obronie cywilnej. Ona jest koniecznością do bycia bezpiecznym - podkreślił. Dodał, że bez niej nie będzie pełnego bezpieczeństwa kraju. Przypomniał również, że żołnierz Wojska Polskiego jest żołnierzem Rzeczypospolitej i "nigdy nie będzie żołnierzem żadnej partii politycznej".
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z dziennikarzami skomentował też słowa prezydenta Andrzeja Dudy, że mówił w Wilnie, że nie pozwoli na weryfikację sędziów powołanych w czasie jego prezydentury.
Przywracanie praworządności to jeden z fundamentów naszej koalicji, na to się umówiliśmy, tego oczekują od nas wyborcy (...) i my to obiecaliśmy, to jest konieczność - powiedział Kosiniak-Kamysz. W jego opinii doszło do sytuacji, "w której zniszczono bezpieczniki".
Zniszczono Trybunał Konstytucyjny, wielokrotnie nowelizowano ustawę o Sądzie Najwyższym, o Krajowej Radzie Sądownictwa. Wymiar sprawiedliwości miał być "superuzdrowiony", rewelacyjnie funkcjonować, a co mamy? Bardzo długo trwające postępowania, koszty sądowe, które wzrosły, brak poczucia sprawiedliwości, skarga nadzwyczajna, która miała być ratunkiem dla wielu, nie sprawdza się i nie jest efektywna tak, jak byśmy tego oczekiwali - mówił podczas spotkania z dziennikarzami Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że naprawa tego systemu to "wielkie zadanie dla ministra Bodnara" i wskazał na pierwsze kroki w tej sprawie, w tym oddzielenie funkcji Ministra Sprawiedliwości od Prokuratora Generalnego.
Powinny te projekty trafić jak najszybciej do parlamentu. My będziemy naprawiać wymiar sprawiedliwości, składać stosowne ustawy. I liczymy na akceptację pana prezydenta - oznajmił wicepremier.
Podczas niedzielnych obchodów 161. rocznicy Powstania Styczniowego w Wilnie prezydent Andrzej Duda przyznał, że jest otwarty na negocjacje ws. zmian w wymiarze sprawiedliwości, zastrzegając, że jest "warunek brzegowy". Nie pozwolę na żadną weryfikację sędziów powołanych w okresie 8,5 roku mojej prezydentury. To są ludzie, którzy przeszli przez całe postępowanie, poprzedzające wstąpienie do stanu sędziowskiego czy też awans. Zostali powołani zgodnie z przepisami, złożyli ślubowania przed prezydentem, odebrali nominacje. Nie pozwolę weryfikować i prześladować tych ludzi - powiedział.