"Trzeba się zastanowić, czy w Polsce obowiązuje konstytucja" - tymi słowami Jarosław Kaczyński otworzył sejmowe seminarium dotyczące praworządności w Polsce. Prezes PiS uważa, że podstawą niepraworządnego systemu jest "dezawuowanie władzy Prawa i Sprawiedliwości".
W środę w Sejmie odbywa się seminarium "Stan praworządności w Polsce. Działania organów władzy publicznej po 13 grudnia 2023 r." organizowane przez Zespół Parlamentarny Przeciwdziałania Bezprawiu Bezpieczna Polska. Spotkanie otworzyło przemówienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
W ciągu kilkudziesięciu dni powstała sytuacja, w której należy się zastanawiać, czy w Polsce obowiązuje konstytucja - mówił prezes PiS.
Konstytucja jest podstawą polskiego systemu prawnego, w związku z tym, jak kontynuował Kaczyński, "nie wiadomo czy funkcjonuje prawo, jak i idące za nim deklaracje rządu".
Prezes PiS ocenił też, że przywracanie praworządności jest niemożliwe, jeśli w trakcie łamie się prawo. Podstawą tego wszystkiego jest trwające od ośmiu lat dezawuowanie władzy PiS jako z natury złej i niemającej legitymizacji - kontynuował.
Kaczyński ocenia, że rząd PiS odrzucając poprzedni - i zdaniem prezesa niepraworządny - system, naraził się przeciwnikom politycznym. Traktują to jako rodzaj przestępstwa - stwierdził.
Od przejęcia mediów publicznych, do prokuratury. Wśród mniej znanych przykładów są osoby, które mimo prawnie zapewnianych kadencji są usuwane ze swoich stanowisk - wyliczał przykłady naruszania praworządności Kaczyński. Dodał również, że obecna władza nie zamierza na tym poprzestać: Uderzenia w KRS, NBP, a być może w tym planie są jeszcze inne instytucje. Cały mechanizm kontroli, który jest w demokracji czymś oczywistym (...) ma być zlikwidowany - zapowiada prezes PiS.
Dziś buduje się konsekwentnie system, w którym cała kontrola jest fikcją, a z drugiej strony kontrola obywatelska, której momentem kulminacyjnym mają być kolejne wybory, też w praktyce przestaje istnieć - oświadczył Jarosław Kaczyński. Dodał, że należy się temu przeciwstawiać.
Chcemy, by w Polsce był ustrój demokratyczny, a ten (obecny) z demokracją nie ma nic wspólnego - podkreślił. To przedsięwzięcie wpisuje się w inne, które ma ostateczne zlikwidować suwerenność naszego kraju i zmienić Polskę w teren zamieszkiwany przez Polaków zarządzanych z zewnątrz - mówił.
Kaczyński wskazał, że to właśnie "likwidacja pluralizmu medialnego" ma doprowadzić do osłabienia systemu kontroli. Prezes PiS ostrzegał przed "referendum rozbiorowym", które miałoby zostać przeprowadzone w celu ratyfikacji traktatu odbierającego Polsce suwerenność. Przy braku kontroli medialnej może zakończyć się społeczną decyzją o zgodzie na ten - użyję tu przenośni - rozbiór - powiedział.