We Francji "żółte kamizelki" manifestowały po raz 10. z rzędu mimo zainicjowania przez prezydenta Emmanuela Macrona "wielkiej debaty", którą chce wygasić gniew Francuzów, którzy chcą podwyżek i poprawy warunków życia. Jednym z powtarzających się haseł to "Macron do dymisji".
W południe pod tym hasłem demonstrował spokojnie w centrum stolicy tysiąc ludzi. Na czele pochodu nieśli tablicę z napisem: "Wielka debata - oszustwo".
To zasłona dymna, zwłaszcza przywódcy boją się stracić swoje złote stołki - powiedział AFP 66-letni Bernard Saidani. Rozwiedliśmy się z naszymi elitami - skwitował 53-letni Michel, który nie zamierza uczestniczyć w "narodowej debacie".
Jak podało wieczorem francuskie MSW, we Francji w sobotę demonstrowały 84 tys. "żółtych kamizelek", podobnie jak tydzień wcześniej. Dwa tygodnie temu protestowało ok. 50 tys. "kamizelek". W tę sobotę w Paryżu udział w manifestacjach wzięło 7 tys. ludzi - o tysiąc mniej niż w sobotę ubiegłą.
W całej Francji zmobilizowano około 80 tys. policjantów i żandarmów, tyle samo, co w zeszłą sobotę.
Dziennik "Le Figaro" na swoich stronach internetowych zamieścił zdjęcia haseł, które pojawiły się w różnych miastach i w pochodach "kamizelek". Są to m.in.: "Kapitaliści żyją ponad nasze środki", "Lud chce obalenia reżimu".
"Macron = dymisja, rząd = rezygnacja, system = obalenie" to potrójne hasło, którego pierwsze dwa człony w różnych wariantach podnoszono od początku protestów. Natomiast trzeci, "obalenie", jest według dziennika aluzją do rewolucji francuskiej. Chodzi o całkowite zniesienie przez Konstytuantę w sierpniu 1789 roku feudalizmu i związanych z nim przywilejów (m.in. dziesięcin, tenut, wszystkich podatków oraz świadczeń na rzecz panów oraz sprzedaży tytułów). "Le Figaro" wyraża przy tym zwięźle zdziwienie: (czyżby) "Elity przeciwko stanowi trzeciemu?", w imieniu którego przeprowadzono rewolucję 1789 roku.
Protestujący nieśli też rząd wyciętych z czarnego kartonu tablic w kształcie postawionych pionowo trumien z wypisanymi na nich imionami i datami śmierci uczestników poprzednich sobotnich protestów. Oficjalny bilans ofiar od listopada to 10 zabitych.
Na manifestacjach pojawiła się też trawestacja zasadniczego hasła rewolucji francuskiej (wolność, równość, braterstwo). Jednak zamiast braterstwa (które pół roku wcześniej zostało we Francji podniesione do rangi nadrzędnej zasady obywatelskiej) na tablicach z wizerunkiem o charakterze Marianny (symbol Republiki Francuskiej) z mocno podbitym okiem figuruje słowo "flashback" oznaczające "migawkę z przeszłości", wspomnienie, lecz zwykle niemiłe. Przy pierwszej manifestacji w Paryżu w listopadzie, kiedy uszkodzono rzeźby Łuku Triumfalnego, rozbito głowę Marianny.
Na innej tablicy, obok zdjęcia ministra ds. działań i wydatków publicznych Geralda Darmanin umieszczono napis "Naszą misją ochrona i służba tym, którzy podatków nie płacą". W grudniu, na kilka dni przed Bożym Narodzeniem Darmanin powiedział, że jest "zaszokowany" wielkością luki między wzrostem dywidend i płac, i wezwał do "lepszego podziału między kapitałem a pracą". Kolejny raz z tej okazji powtórzył publicznie, że ISF to "idiotyczny podatek". ISF to solidarnościowy podatek od znacznych majątków, płacony raz w roku przez osoby posiadające aktywa wartości ponad 1,3 mln euro, zniesiony w trzy miesiące po objęciu urzędu przez Macrona. 31 grudnia Darmanin oznajmił z kolei o "zamknięciu okienek", w których podatnicy z niezadeklarowanymi aktywami za granicą byli w stanie uregulować swoją sytuację. To biuro było przydatne, teraz już nie jest - stwierdził. Obsłużyło ono ponad 50 tys. wniosków dotyczących łącznej kwoty ponad 32 mld euro, a odzyskano 7,8 mld euro.
Zarabiam 4 tys. euro miesięcznie, mam trzy samochody i dwa motory, mnie powodzi się dobrze. Ale zmobilizowałem się od samego początku (protestów "żółtych kamizelek"), ponieważ nie mogę dłużej opowiadać się za widokiem wokół siebie młodych, którzy nie mogą żyć normalnie - powiedział agencji AFP 58-letni elektrotechnik imieniem Eric z Nemours.
Macron zainaugurował we wtorek "wielką debatę narodową" (GDN) podczas spotkania z 600 merami z Normandii, zapowiadając, że w dwumiesięcznej debacie, dla której punktem wyjścia jest 35 pytań, "nie będzie tematów tabu". Sam prezydent zakłada jednak - pisze AFP - istnienie jednego tabu, jakim jest żądanie przywrócenia podatku ISF. "Wielka debata" ma na celu ograniczenie kryzysu społecznego, najgorszego od czasu wyboru Macrona na prezydenta.
Wiele tematów konsultacji społecznych ma koncentrować się wokół sprawiedliwości podatkowej, siły nabywczej, mobilności społecznej oraz usług publicznych. Od 21 stycznia będzie mógł się wypowiedzieć każdy obywatel, listownie lub internetowo na specjalnie stworzonej w tym celu stronie www.
Macron kontynuował swoją podróż po Francji z maratonowymi debatami, gromadząc setki burmistrzów w ramach GDN. W piątek w Souillac w Oksytanii na południowym zachodzie ponad sześć godzin rozmawiał z merami. Jak pisze AFP, od jednego z merów usłyszał: "Ostrzegam pana: ta debata nie powinna stać się wielkim blefem!".
Podczas gdy 94 proc. Francuzów słyszało o "wielkiej debacie", 64 proc. pozostaje sceptycznie nastawionych do jej przydatności, a tylko mniej niż jedna trzecia (29 proc.) zamierza uczestniczyć w tym badaniu - wynika z opublikowanej w czwartek ankiety konsultacyjnej Odoxa Dentsu.
Do wieczora manifestacje przebiegały pokojowo, bez problemów, pod nadzorem sił porządkowych. Zdaniem agencji EFE ruch "żółtych kamizelek" traci na impecie w stosunku do listopada, kiedy protestowało 280 tys. ludzi.
Opracowanie: