Bradley Manning nie pomagał wrogowi. Sąd wojskowy w Forcie Meade pod Waszyngtonem uznał, że żołnierz, który przekazał 700 tysięcy tajnych depesz demaskatorskiemu portalowi WikiLeaks nie jest winny najcięższych zarzutów.
Oznacza to, że 25-letni Manning na pewno nie otrzyma kary dożywotniego więzienia. Odpowie za 20 zarzutów - między inny za kradzież tajnych materiałów.
Wyrok poznamy w najbliższych dniach, ale wszystko wskazuje na to, że żołnierz w więzieniu spędzi maksymalnie 20 lat.
Przed bramą fortu, gdzie toczył się proces rozległy się brawa. Zebrali się tam jego zwolennicy, którzy podkreślają, że zwrócił on jedynie uwagę świata na to, jak drapieżna jest polityka Stanów Zjednoczonych. Na transparentach mieli napisy "Brońmy prawdy".
Materiały przekazane przez Manninga portalowi WikiLeaks wywołały sensację w 2011 roku. Były wśród nich tajne raporty z wojny w Iraku, gdzie szeregowiec odbywał służbę, oraz z Afganistanu. Dotyczyły one między innymi akcji wojsk USA, w których ginęła ludność cywilna.
(jad)