"Ciężko jest powiedzieć, jak ułoży się rywalizacja. Na igrzyskach olimpijskich ważne są medale i tylko miejsca są istotne. Forma ma być. Ma zostać do niedzieli, kiedy jest finał rzutu młotem" - stwierdził Szymon Ziółkowski, który rzutem na 76,22 m zakwalifikował się finału olimpijskich zawodów w Londynie. "Jeżeli tylko zdrowie dopisze to mam nadzieję, że wrócę do kraju zadowolony" - zapowiedział.
AsInfo: Jak forma?
Szymon Ziółkowski: Forma ma być. Miała zacząć być w piątek podczas kwalifikacji i ma zostać do niedzieli, kiedy jest finał rzutu młotem. Jeżeli tylko zdrowie dopisze to mam nadzieję, że wrócę do kraju zadowolony.
Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów miał Pan konkurenta w kraju. Paweł Fajdek był oceniany nawet wyżej.
Ostatni raz kiedy dwóch polskich olimpijczyków walczyło w finale rzutu młotem miało miejsce bardzo dawno temu, bo przed 12 laty w Sydney, kiedy startowaliśmy z Maćkiem Pałyszką. Paweł Fajdek był wymieniany w gronie faworytów do zajęcia czołowego miejsca, ale sobie z tym poradził.
Jak będzie przebiegać konkurs olimpijski? Który z zawodników ma największe szanse na końcowy sukces?
Ciężko jest powiedzieć, jak ułoży się rywalizacja. Każdy konkurs wiąże się ze swoją historią, a już konkurs olimpijski tym bardziej. Ciężko oceniać na podstawie tabel czy informacji napływających z zewnątrz. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w danym dniu, a właściwie danego wieczora.
Na igrzyska pojechał Pan z zamiarem zajęcia konkretnego miejsca czy osiągnięcia konkretnego wyniku?
Na igrzyskach olimpijskich ważne są medale i tylko miejsca są istotne. Jeśli wygra się nawet wynikiem 40-metrowym to nikt tego nie będzie pamiętać. W kronikach zostaje się jako złoty medalista i tylko to się liczy.
Londyn znany jest z tego, że bardzo często tam pada. Pan ma jakieś konkretne życzenia a propos pogody? Lepiej jak pada, wieje, czy jest bardzo gorąco?
My się deszczu nie boimy. My młociarze rzucamy w każdych warunkach - w deszczu, śniegu, wietrze, chłodzie. Deszcz czy ciężkie warunki mogą zaszkodzić co najwyżej innym. Nie ma żadnego wpływu na naszą rywalizację. Tak więc, jeśli już to może być najwyżej nasz sprzymierzeniec.