Część rosyjskich kibiców, którzy pobili stewardów na Stadionie Miejskim we Wrocławiu, została zidentyfikowana. Niektórzy z nich mogą już być jednak poza Polską - poinformował na konferencji prasowej Jacek Cichocki, minister spraw wewnętrznych. Reporter RMF FM dowiedział się natomiast, że jeden z nich to były żołnierz specnazu.
Cichocki dodał, że wielu rosyjskich fanów wyjechało do Rosji już w dniu meczu, czyli w piątek wieczorem. Jeśli uda się zatrzymać uczestników incydentu, zostaną oni doprowadzeni na przesłuchanie do prokuratury w celu ustalenia, czy są sprawcami czy tylko świadkami - mówił minister.
Rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu Paweł Petrykowski nie chciał powiedzieć, na jakim etapie obecnie znajduje się sprawa. Dla dobra śledztwa i z uwagi na działania operacyjne nie będą się odnosić do ustaleń policji - stwierdził rzecznik.
Jeden z rosyjskich kibiców, który pobił stewarda UEFA we Wrocławiu, to były żołnierz specnazu - twierdzą rosyjskie media. Według nich udało się już ustalić tożsamość, a także miejsca zamieszkania sześciu pseudokibiców, którzy uczestniczyli w bójce po meczu Rosja-Czechy. Polskiej policji miały pomóc rosyjskie specsłużby. Byłego specnazowca zidentyfikowały po tatuażu na plecach.
Do zajścia między kibicami rosyjskimi a wrocławskimi stewardami doszło w piątek w trakcie meczu Rosja-Czechy, który odbywał się na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. Stewardzi interweniowali tuż po tym, jak na płytę boiska spadła zapalona raca. Tuż po zajściu policja, która nie ma wstępu na stadion, zabezpieczyła jedynie materiał z monitoringu.
W niedzielę policja zdecydowała się upublicznić wizerunki sześciu najbardziej agresywnych kibiców z Rosji, w tym jednego podejrzanego o odpalenie racy. Zgodę na to wydała wrocławska prokuratura. Zdjęcia uczestników zajścia zostały przekazane m.in. koordynatorowi spottersów Rosji i Straży Granicznej. Sprawcy będą także poszukiwani na drodze międzynarodowej wymiany informacji.