Dwóch holenderskich nastolatków wypłynęło w piątek jachtem w międzynarodową podróż, by zaprotestować przeciwko sytuacji, w której znajdują się w Holandii dzieci z poważną dysleksją. Hugo i Enrique cierpią na tę przypadłość i żadna ze szkół średnich - mimo ich ponadprzeciętnej inteligencji - nie chce ich przyjąć.
Jeszcze w czwartek urzędnicy z opieki społecznej próbowali udaremnić wyprawę chłopców, ale sędzia odłożył rozpatrywanie sprawy do grudnia. Piętnastoletni Enrique i trzynastoletni Hugo od dwóch lat siedzieli w domu, bo żadna ze szkół nie chciała ich przyjąć z powodu poważnej dysleksji - mimo ich ponadprzeciętnej inteligencji.
Nie mamy praktycznie przyjaciół. Większość dzieci nie zdaje sobie sprawy, co to znaczy nie chodzić do szkoły. Sadzą że mamy wieczne wakacje - mówi Enrique. Znam odpowiedź na każdy test w szkole, ale nie umiem poprawnie napisać rozwiązania - skarży się Hugo.
Rodzice Enrique i Hugo znaleźli się w istnym, biurokratycznym klinczu. W Holandii nie można uczyć się w domu. Nie posyłając dzieci do szkoły łamali prawo, mimo że to nie oni byli winni tej sytuacji.
Chłopcy wyruszyli w piątek z rodzinnego Vijfhuizen mając na sobie podkoszulki z napisem "sailing for education". Chcą prowadzić kampanię na rzecz prawa dzieci z dysleksją do nauki. Zmierzają do Wielkiej Brytanii, a następnie Hiszpanii. Towarzyszy im ojciec, płynący żaglówką za nimi. Chłopcy planują w portach rozmawiać z przedstawicielami ONZ i organizacji pozarządowych oraz młodzieżą.
Problem dostępu do nauki ma w Holandii blisko 16 tysięcy dzieci z dysleksją.