Mamy prawo upominać się o fakty i konstruować przepisy, które nie dotyczą tych, którzy opisują kontrowersyjne wydarzenia z naszej historii, a tych, którzy formułują nieprawdziwe generalne oceny pod adresem państwa albo narodu - powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Tak skomentował kwestię nowelizacji ustawy o IPN.

REKLAMA

Przede wszystkim powinniśmy patrzeć na fakty, a fakty są bezsporne. Polska od długiego czasu jest przedmiotem licznych nieprawdziwych kampanii związanych z przypisywaniem państwu polskiemu jako całości, i narodowi jako całej zbiorowości, odpowiedzialności za organizowanie i współorganizowanie u boku niemieckich nazistów Holokaustu - zaznaczył Ziobro.

Podkreślił, że "w sposób oczywisty to nie jest prawdą". Dlatego też realizując zobowiązania wyborcze zdecydowaliśmy się przygotować przepis, który nie obejmuje ochroną niegodziwych, też zbrodniczych działań niektórych naszych rodaków, do których przecież dochodziło w tych traumatycznych czasach okupacji niemieckiej, gdzie terrorystyczne rządy Hitlera zachęcały i sprzyjały do ujawnienia się często niskich ludzkich pobudek i związanych z tym dramatów, też w postawie naszych rodaków i to jest prawda - powiedział Ziobro.

Ale prawdą jest też to, że ogromna większość Polaków nie uczestniczyła w tym procederze, lecz przeciwnie - była ofiarą tego procederu ze strony Hitlera, czego najlepszym przykładem są liczby. Według szacunków do trzech milionów obywateli polskich wyznania katolickiego zostało zamordowanych i straciło życie w okresie II wojny światowej - mówił minister.

Jak zaznaczył, "w związku z tym my mamy prawo upominać się o fakty i tak konstruować przepisy, które nie atakują tych, którzy opisują kontrowersyjne wydarzenia z naszej historii z ostatnich lat i ten przepis absolutnie nie dotyczy też i pana (Jana Tomasza - PAP) Grossa, z którym możemy się nie zgadzać w opiniach". Ale nie jego dotyczy, tylko dotyczy tych, którzy formułują generalne oceny pod adresem albo państwa, albo narodu, które są nieprawdziwe - wskazał Ziobro.

Co zakłada nowelizacja ustawy o IPN?

Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN, którą poparł w czwartek Senat, każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Za działanie nieumyślnie sprawca podlegałby karze grzywny lub ograniczeniu wolności. Nie byłoby przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej". Nowy przepis ma się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu". Śledztwo z urzędu wszczynałby prokurator IPN; wyrok podawano by do publicznej wiadomości.

Ustawa zakłada także możliwość wytaczania za takie sformułowania jak "polskie obozy śmierci" procesów cywilnych, m.in. przez organizacje pozarządowe i Instytut Pamięci Narodowej. Odszkodowanie lub zadośćuczynienie będą przysługiwać Skarbowi Państwa.

W ustawie znalazły się także przepisy, które mają umożliwić wszczynanie postępowań karnych za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów (także zbrodniom tych ukraińskich formacji, które kolaborowały z III Rzeszą Niemiecką).

Nowe regulacje jeszcze przed poparciem ich przez Senat wywołały kontrowersje m.in. w Izraelu, USA i na Ukrainie. Krytycznie odniosły się do niej władze Izraela. Ambasador Izraela Anna Azari zaapelowała o zmianę nowelizacji. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady". W środę amerykański Departament Stanu zaapelował do Polski o ponowne przeanalizowanie nowelizacji ustawy o IPN z punktu widzenia jej potencjalnego wpływu na zasady wolności słowa i "naszej zdolności do pozostania realnymi partnerami".

(mpw)