"Od audytu na temat tego, jak mają pracować zbiorniki albo gdzie ma pojechać straż pożarna i kogo ewakuować, nie jesteście wy, bo wy nie macie o tym zielonego pojęcia" - mówił Donald Tusk, zwracając się do posłów opozycji podczas wieczornej informacji rządu na temat powodzi w Polsce. Premier mówił o "największej ulewie w historii" i dziękował "cichym bohaterom".
W Sejmie odbyła się informacja prezesa Rady Ministrów i członków rządu na temat powodzi w południowo-zachodniej Polsce.
Premier rozpoczął swoje wystąpienie od podziękowania "cichym bohaterom", czyli mieszkańcom terenów dotkniętych przez żywioł, podkreślając, że jednoczą się z nimi wszyscy - niezależnie od barw partyjnych. Bez tego wielkiego wysiłku (...) nie mielibyśmy szans - podkreślił.
Jak wskazał, zgodnie z ostatnimi raportami powódź, która przeszła przez nasz region, była konsekwencją "największej ulewy w historii". Nigdy tak dużo deszczu nie spadło w Europie Środkowej w tak krótkim czasie (...) Musimy zdać sobie sprawę ze skali tego zjawiska - podkreślił.
Szef rządu przypomniał, że w ciągu pierwszych dni powodzi w południowo-zachodniej Polsce spotykał się i rozmawiał z mieszkańcami m.in. Kłodzka, Głuchołazów, Nysy, Jeleniej Góry, Wrocławia, Głogowa i Nowej Soli. Byliśmy także na wszelki wypadek w Szczecinie, bo tam jeszcze w dolnym biegu Odry czekają na te fale i nic nie wskazuje na to, żeby doszło do tak dramatycznych zdarzeń jak na Dolnym Śląsku czy na Opolszczyźnie. Ale też chciałem mieć tę pewność, odwiedzając Lubuskie i Zachodniopomorskie, że i tam przygotowania są na najwyższym możliwym poziomie - mówił Tusk.
Premier podkreślił, że w rozmowach z mieszkańcami terenów zniszczonych przez powódź słyszał słowa rozpaczy, ale także wezwanie do solidarnego działania poza politycznymi podziałami. Słyszałem, że oczekują od nas, od ludzi tu zgromadzonych, solidarności z nimi w tym nieszczęściu, a nie politycznej bijatyki - podkreślił szef rządu.
I wydaje mi się to absolutnie kluczowe, bo przecież w naszej polskiej historii zawsze sprawdzaliśmy się i zdawaliśmy egzamin wtedy, kiedy w takich dramatycznych momentach pokazywaliśmy, że jesteśmy z tymi ludźmi - dodał.
Premier odniósł się również do posłów PiS, którzy przerywali jego wystąpienie. Kiedy nie ma się nic konstruktywnego, mądrego do powiedzenia, kiedy nie ma stosownych słów, to lepiej czasami milczeć i słuchać tych, którzy chcą podzielić się informacją z tymi wszystkimi, którzy na nią czekają - skomentował premier.
Udało się mieszkańcom, strażakom, druhom z ochotniczej straży pożarnej, żołnierzom, żołnierzom WOT, policjantom, samorządowcom, im wszystkim udało się w wielu miejscach zapobiec najgorszemu - podkreślił Tusk.
Mamy do czynienia z powodzią - mówię tu o opadach, ilości wody - większą niż w 1997 roku, jeśli chodzi o opad w regionie, a równocześnie możemy z poczuciem ulgi i w imieniu tych wszystkich, którzy walczyli, z poczuciem satysfakcji powiedzieć, że uniknęliśmy tej najgorszej katastrofy, jeśli chodzi o rozmiar - ocenił premier. Duże miasta, duże skupiska ludności, takie jak Wrocław czy Opole, zostały uratowane przed wielką wodą - podkreślił szef rządu.
Jego zdaniem "liczby są najmocniejszym, najdobitniejszym przykładem tego, co dzięki wysiłkowi tych ludzi ominęło te wielkie skupiska ludności na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie". Według wstępnych ocen zniszczonych i zalanych lokali mieszkalnych w tym roku, mimo tej największej w historii wody, będzie - to jest oczywiście estymacja, bo za wcześnie na bardzo precyzyjne dane - prawdopodobnie dziesięciokrotnie mniej niż w 1997 roku - podkreślił Tusk.
Jak zastrzegł, "to w niczym nie umniejsza skali katastrofy i tragedii ludzi, którzy są na miejscu". Ktoś, kto stracił dorobek swojego życia, mieszkanie, dom, ten nie pocieszy się statystykami, ale tutaj musimy to głośno powiedzieć, bo kierujemy te słowa do tych, którzy tam walczyli od pierwszych dni. Dzięki ich cichemu heroizmowi do tej największej tragedii, która mogła ogarnąć setki tysięcy ludzi, setki tysięcy mieszkań, gospodarstw domowych, nie doszło - zaznaczył Tusk.
Chcę podkreślić nadzwyczajne, niespotykane poświęcenie ludzi, którzy pospieszyli z pomocą - powiedział Tusk. Podkreślił, że gdy na miejscu widział strażaków, policjantów, żołnierzy po służbie, to - po 30-40 godzinach na nogach - byli oni wykończeni, ale było widać w ich oczach satysfakcję.
Szef rządu podkreślił, że podstawą i warunkiem skuteczności akcji pomocowej, zwłaszcza w pierwszej fazie, było zaufanie między ratowanymi a tymi, którzy pomoc nieśli. Rzeczą absolutnie niedopuszczalną - co obserwowaliśmy i na miejscu, i w mediach społecznościowych - były próby rujnowania tego zaufania między strażakami a tymi, którzy czekali na ich pomoc, między policjantami, żołnierzami, a ofiarami powodzi - ocenił premier.
Tusk zwrócił się do funkcjonariuszy służb i pracowników samorządowych, zapewniając, że - nawet jeśli słyszeli "złe głosy" - to były to odosobnione przypadki, bo cała Polska, z małymi wyjątkami, była sercem z nimi. Chciałbym, żeby żadne złe działania, żadni źli ludzie, nie zepsuli tego wrażenia imponującej solidarności - podkreślił.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Tusk podkreślił, że państwo "weźmie na siebie wysiłek organizacyjny i finansowy, bo wiadomo, że te bezzwrotne 200 tysięcy nie wystarczy w takiej sytuacji - państwo zapewni środki dla tych, którzy zostali najtragiczniej dotknięci falą powodzią".
Nie ma w tym przesady, jeśli powiem, że w tej chwili chyba będziemy mieli do dyspozycji mniej więcej 23 miliardy złotych na zniwelowanie skutków powodzi. Zarówno na tę pomoc doraźną, finansową, naprawy i odbudowę infrastruktury i Odbudowę Plus - powiedział Tusk.
Wytłumaczył, że środki wynikają z tej decyzji, która "radykalnie uelastyczniła korzystanie ze środków europejskich, z działań ministra finansów" oraz pochodzą w istotnej części ze środków europejskich. Podkreślił, że w sobotę nastąpi nowelizacja projekt budżetu w tej kwestii.
Jak ocenił, środki wystarczą na najbliższe kilkanaście miesięcy i są przewidziane na bezpośrednią akcję pomocy i odbudowy. Ludzie muszą mieć gdzie mieszkać, więc niezależnie od tego, kiedy ruszy odbudowa i domów mieszkalnych, i mieszkań, my też musimy zapewnić tymczasowe miejsca do mieszkania (...). Chcemy unikać bardzo prowizorycznych rozwiązań (...) - powiedział.
Podkreślił, że finanse publiczne nie są w kondycji, która "pozwala mnożyć i mnożyć wydatki". Według niego wspomniane 23 mld zł nie wystarczą na proces odbudowy po powodzi i budowę nowej infrastruktury przeciwpowodziowej w perspektywie kilku lat.
Trzeba będzie przekonać ludzi na miejscu do tych decyzji infrastrukturalnych, np. dotyczących zbiorników - powiedział, odnosząc się do inwestycji, które mają zapobiegać przyszłym powodziom. Naukowcy są jednoznaczni (...) co do tego (...), że ta sytuacja, jeśli chodzi o efekty zmian klimatycznych, będzie krytyczna. Więc nie mamy wyboru - powiedział premier.
Szef rządu zwrócił uwagę, że w czasie akcji powodziowej zdarzały się przykłady dezinformacji w sieci. Wskazał w tym kontekście m.in. na sugestie o rzekomych przypadkach wysadzania wałów. Ich celem - jak mówił - było podważanie zaufania do państwa i wzbudzenie paniki wśród ludzi.
Przygniatająca większość tych sygnałów (...) o tym, że ktoś intencjonalnie wysadza wały albo spuszcza wodę ze zbiornika, żeby zalać jakąś miejscowość - to są też fejki, to jest też dezinformacja - zaznaczył.
Premier zauważył również, że w ostatnim czasie nastąpił także wzrost aktywności kont organizowanych przez Rosję. Zaapelował do mediów i polityków o niepowielanie tego typu informacji. Tu nie może być miejsca na jakąś niemądrą albo brutalną politykę - podkreślił.
Jeśli ktoś ma obawy co do tego, czy cała akcja antypowodziowa, ratownicza zostanie rozliczona, to są obawy niepotrzebne - zaznaczył Tusk, przedstawiając w środę w Sejmie informację rządu na temat powodzi w południowo-zachodniej Polsce.
Dodał też, że każda decyzja np. Wód Polskich, ale także władz samorządowych, premiera czy rządu zostanie przedstawiona. Kalendarium będzie bardzo dokładne. Tylko od audytu na temat tego, jak mają pracować zbiorniki albo gdzie ma pojechać straż pożarna i kogo ewakuować, nie jesteście wy, bo wy nie macie o tym zielonego pojęcia - mówił Tusk, zwracając się do posłów opozycji. Wszystko zostanie sprawdzone - zapewnił.
Szef rządu przypomniał też wydarzenia z piątku 13 września, apelując do posłów opozycji, by przestali manipulować, bo to bardzo szkodzi wszystkim, którzy są zaangażowani w akcję powodziową. W piątek rano - i wszyscy to widzieli i wszyscy to słyszeli - powiedziałem słowa kluczowe tego pierwszego dnia: niezależnie od tego, jaka jest o godzinie 8 czy 7 rano prognoza, nie lekceważymy tego niebezpieczeństwa. Wszędzie wysyłamy służby. Od pierwszego dnia wzywaliśmy wszystkich mieszkańców i powtarzaliśmy to każdego dnia wielokrotnie: nie lekceważcie rekomendacji straży (pożarnej) i policji o potrzebie ewakuacji - powiedział Tusk, dodając, że służby docierały do zagrożonych powodzią miejscowości.
Macie prawo i korzystacie z tego prawa mówić o tym, że akcja pomocy przyszła za późno. Będziemy robili bardzo dokładny audyt, gdzie, co zawiodło - zapewnił szef rządu. Zwrócił się do opozycji: "Jesteście ostatnimi, którzy mogą mówić, że ktoś się spóźnił z akcją pomocy do powodzi". Wywołało to oburzenie posłów PiS.
Wtedy, kiedy ludzie tam na miejscu pomagali (...) ale ci ludzie, którzy na miejscu pomagali powodzianom, w sobotę w telewizji oglądali was na wiecu politycznym - argumentował szef rządu.