Siedmioro afgańskich cywilów zginęło w zamachu w środkowej i północnej części Afganistanu. Wśród ofiar są małe dzieci - informują afgańskie władze.
Zamachowiec samobójca jadący na rowerze zdetonował ładunki wybuchowe w prowincji Balch na północy Afganistanu, zabijając dwóch cywilów i raniąc pięciu afgańskich policjantów. Według afgańskiego MSW, w eksplozji, do której doszło na bazarze, zginęło małe dziecko.
Wcześniej informowano o śmierci pięciorga cywilów w prowincji Wardak, w centralnej części kraju. Podłożona przez talibów bomba wybuchła w momencie przejazdu busa. Wśród zabitych są kobiety, a także trzyletnie dziecko. Rzecznik rządu prowincji Wardak powiedział, że za aktem stoją "wrogowie Afganistanu".
Bomby domowej roboty, a także zamachy samobójcze są typowe dla sił talibów, które 10 lat po rozpoczęciu międzynarodowej interwencji pod koniec 2001 roku, liczą ok. 130 tys. ludzi. Szczególnie aktywni rebelianci są na południu i wschodzie Afganistanu. Za bastion talibów uważa się południową prowincję Kandahar, w której regularnie dochodzi do ataków na siły afgańskie i żołnierzy międzynarodowej koalicji.