"Podtrzymujemy swoje stanowisko. Skarga Ukrainy do WTO (Światowej Organizacji Handlu) nie robi na nas wrażenia, nie mamy zamiaru z tego powodu cofać się z embarga, które wprowadziliśmy" – oświadczył rzecznik rządu Piotr Müller.

REKLAMA

Ukraińska minister gospodarki Julia Swyrydenko w komunikacie poinformowała, że Ukraina złożyła skargi do Światowej Organizacji Handlu (WTO) na Polskę, Węgry i Słowację w związku z przedłużeniem przez te kraje embarga na ukraińskie produkty rolne.

Sprawę skomentował w Polsat News rzecznik rządu Piotr Müller. Podtrzymujemy swoje stanowisko. Taka skarga do WTO nie robi na nas wrażenia w tym sensie, że nie mamy zamiaru z tego powodu cofać się z embarga, które wprowadziliśmy. Podtrzymujemy swoje stanowisko, uważamy, że ono jest trafne, wynika też z analizy ekonomicznej i uprawnień, które wynikają i z prawa unijnego i międzynarodowego - powiedział Müller.

Podkreślił jednocześnie, że Polska dalej wspiera Ukrainę w obliczu rosyjskiej napaści. Wspieramy Ukrainę, ale nie może być tak, że gdy są zagrożone nasze interesy gospodarcze czy rolne, że my będziemy się cofać przed taką presją moralną (...), czy prawną tak, jak tutaj - zaznaczył rzecznik rządu.

Pytany, czy "nie przesadziliśmy z traktowaniem Ukraińców w tak uprzywilejowany sposób", wskazał, że przepisy w tym zakresie mają charakter czasowy i wygasają na początku przyszłego roku". To nie jest nic na stałe dane, tylko na okres trwającego konfliktu zbrojnego i te przypisy wygasną w przyszłym roku. (...) Myślę, że te przepisy nie zostaną przedłużone w dużej mierze - powiedział Müller.

Jak dodał, "jest okres typowo w momencie wybuchu wojny, wtedy, gdy tej pomocy trzeba udzielić pilnie". Teraz jest czas, w którym ten konflikt jest już bardziej znany,(...) i są też możliwości pomocy międzynarodowej. Cała społeczność międzynarodowa powinna się w szerszym zakresie zaangażować - powiedział rzecznik.

Dopytywany, czy nastąpił kryzys w relacjach polsko-ukraińskich, odparł, że nie nazwałby tego "kryzysem". Po prostu reprezentujemy interesy Polski i będziemy je dalej reprezentować. To embargo będzie obowiązywało - podkreślił Müller.

Zdaniem rzecznika, decyzja Komisji Europejskiej o nieprzedłużeniu embarga na ukraińskie zboże oznacza, że nie liczy się ona z polskim rządem i interesami Europy Środkowo-Wschodniej.

Do samego końca, do ostatniego dnia Komisja Europejska czekała, żeby powiedzieć, że nie będzie przedłużenia embarga i teraz oczekuje, że w 72 godziny dojdzie do jakiegoś porozumienia. Przecież przez wiele tygodni był czas, żeby wypracowywać tego rodzaju kompromis - dodał Müller.

"Ukraina postrzega to jako naruszenie międzynarodowych zobowiązań"

"Zasadniczo ważne jest dla nas udowodnienie, że poszczególne państwa członkowskie nie mogą zakazać importu ukraińskich towarów. Dlatego składamy przeciwko nim pozwy w WTO. Jednocześnie mamy nadzieję, że państwa te zniosą swoje ograniczenia i nie będziemy musieli wyjaśniać tej kwestii w sądach" - napisała ukraińska minister gospodarki Julia Swyrydenko w komunikacie, opublikowanym na stronie jej resortu.

Swyrydenko podkreśliła, że w kwestii ochrony interesu rolników potrzeba jest solidarność między zaangażowanymi w tę sprawę krajami. "Podjęte przez nas kroki oraz naciski Komisji Europejskiej i innych państw członkowskich pomogą przywrócić normalny handel między Ukrainą a krajami sąsiadującymi" - stwierdziła ukraińska minister gospodarki.

Jej zdaniem w wyniku jednostronnego zakazu importu ukraińskich produktów rolnych, wprowadzonego przez Polskę, Słowację i Węgry, ukraińscy eksporterzy już ponieśli i nadal ponoszą znaczne straty z powodu przestojów, dodatkowych kosztów i niemożności wywiązania się z zagranicznych umów.

"Ukraina postrzega to jako naruszenie międzynarodowych zobowiązań przez trzy kraje UE. Strona ukraińska uważa także, że jednostronne działania państw członkowskich UE w dziedzinie handlu są niedopuszczalne i wszystkie państwa członkowskie bloku powinny koordynować i uzgadniać politykę handlową, gdyż należy ona do wyłącznych kompetencji UE" - napisano w komunikacie.

W piątek szefowa KE Ursula von der Leyen ogłosiła, że zakaz importu ukraińskiego zboża nie zostanie utrzymany. Po decyzji Komisji Europejskiej Polska, Słowacja i Węgry przedłużyły zakaz importu produktów rolnych z Ukrainy.

Zakazy nałożone przez Polskę, Słowację i Węgry mają chronić rolników z tych państw przed gwałtownym napływem zboża z Ukrainy.

Ukraina przeciwko trzem państwom

Ważne jest, aby udowodnić, że te działania są złe z prawnego punktu widzenia. I dlatego jutro rozpoczniemy postępowanie sądowe - zapowiadał Taras Kaczka, wiceminister gospodarki i rolnictwa Ukrainy w wywiadzie dla "Politico". Dodał, że Kijów przygotowuje się do odwetu na eksporcie polskich owoców i warzyw.

Zdaniem wiceministra, decyzja sąsiadów Ukrainy jest wyrazem całkowitego braku zaufania do Komisji Europejskiej. Kaczka dodał, że to nie tylko wewnętrzna sprawa UE, ale i sygnał dla partnerów handlowych spoza Unii, że Bruksela nie przemawia w imieniu wspólnoty.

Kijów pozwał Polskę, Słowację i Węgry w ramach Światowej Organizacji Handlu, a nie korzystając z własnego porozumienia handlowego z UE. Myślę, że cały świat powinien zobaczyć, jak państwa członkowskie UE zachowują się wobec partnerów handlowych i własnej Unii. Może to wpłynąć także na inne państwa - mówił Kaczka.

Telus ostro odpowiada Kaczce

Polski minister rolnictwa Robert Telus, dopytywany w poniedziałek w Brukseli o ukraińskie groźby zaskarżenia działań Polski do Światowej Organizacji Handlu (WTO), zwrócił uwagę, że taka skarga byłaby bezpodstawna.

Z drugiej strony, jeżeli to mówi pan minister Kaczka, który bardzo mocno atakuje Polskę na wszystkich forach, (...) niejednokrotnie w swoich wywiadach porównuje Polskę do Rosji - to nie będę po prostu komentował słów, które padły z ust takiego człowieka - dodał.

Robert Telus potwierdził też, że nasz kraj nie będzie brał udziału w spotkaniach platformy koordynacyjnej, w skład której wchodzą przedstawiciele KE, państw przygranicznych i Ukrainy: Jeśli bylibyśmy na takiej platformie i jeżeli pan Kaczka mówi, że chce nas podać do WTO, to każda taka wypowiedź na takiej platformie może być wykorzystana przeciwko Polsce. Dlatego uważamy, że do czasu aż Ukraina nie wycofa się z tych słów, (...) to niebezpieczne jest, żebyśmy brali udział w takiej platformie.