Co do tego, że sytuacja Ukrainy jest coraz trudniejsza, nie ma żadnych wątpliwości. Zakręcony kurek z amerykańską pomocą sprawia, że Rosjanie już teraz mają ogromną przewagę w liczbie wystrzeliwanych pocisków artyleryjskich. Problem jest jednak szerszy - jeśli zapasy pocisków przeciwlotniczych nie zostaną uzupełnione, siły podległe Kijowowi wystrzelają się z nich do marca.
"Zapasy pocisków przeciwlotniczych armii ukraińskiej stale się kurczą. Jeśli w najbliższej przyszłości nie zostaną uzupełnione, wystarczą do marca" - pisze "New York Times", powołując się na anonimowych amerykańskich urzędników.
Źródła gazety i zachodni analitycy wojskowi ostrzegają, że bez pomocy Stanów Zjednoczonych już w tym roku możliwe jest "kaskadowe zawalenie się" frontu. Twierdzą, że minie jeszcze co najmniej kilka miesięcy, zanim brak pomocy będzie miał "większe skutki". Jednak bez tego - zauważają - trudno sobie wyobrazić, jak Ukraina będzie w stanie utrzymać swoje obecne pozycje na froncie.
Amerykańscy urzędnicy i analitycy wojskowi twierdzą, że w tej sytuacji Kijów będzie miał trudności z przeprowadzeniem do marca lokalnych kontrataków. Na początku lata może mieć trudności z odparciem rosyjskich ataków.
Źródła "NYT" twierdzą jednak, że Moskwie również trudno będzie szybko zbudować potencjał wystarczający do rozpoczęcia dużej ofensywy we wschodniej Ukrainie. Rozmówcy gazety sugerują, że siły rosyjskie najprawdopodobniej będą posuwać się "niezdarnie i chaotycznie", ponosząc ciężkie straty.
W tej sytuacji - jak zauważają amerykańscy dziennikarze - nowy naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Ołeksandr Syrski będzie musiał zmierzyć z "ponurymi kalkulacjami" i zdecydować, kiedy koszt obrony terytorium przewyższy korzyści uzyskane z wyrządzenia wrogowi szkód.
"NYT" zauważa, że nowy szef ukraińskiej armii niejednokrotnie już stawał przed tym problemem, jednak jego krytycy zwracają uwagę, że nie zawsze jego decyzje były trafne. Podają przykład Bachmutu w obwodzie donieckim, którego obrona (finalnie nieskuteczna) została okupiona horrendalnymi stratami.
Ukraina znajduje się w trudnej sytuacji, bowiem została bez pomocy wojskowej ze strony Stanów Zjednoczonych. Waszyngton nie może jej zapewnić ze względu na nieporozumienia w Kongresie.
W czwartek amerykański Senat zagłosował za dalszym procedowaniem pakietu środków na wsparcie Ukrainy, Izraela i Tajwanu. Stało się to dzień po tym, jak odrzucony został projekt ustawy łączący te środki z reformami imigracyjnymi.
Głosowany w Senacie projekt przewiduje łącznie 95 mld dol. dodatkowych wydatków budżetowych, z czego 60,06 mld to wydatki związane z pomocą Ukrainie. W tę kwotę wchodzi niemal 20 mld na zastąpienie w arsenałach USA sprzętu wojskowego przekazywanego Ukrainie, 13,8 mld na zakup broni dla Ukrainy i 14,8 mld na szkolenia wojskowe i wsparcie wywiadowcze. Dodatkowo projekt daje prezydentowi uprawnienia do przekazania sprzętu o wartości 8 mld oraz 1,6 mld w pożyczkach lub grantach dla Ukrainy i innych krajów regionu na zakup amerykańskiego uzbrojenia. Pakiet zawiera też 7,85 mld pomocy finansowej i 1,5 mld na "pomoc w budowie w przyszłości samodzielnej ukraińskiej gospodarki w priorytetowych sektorach", w tym w transporcie i energetyce.
Projekt przewiduje dodatkowo wydatek ponad 14 mld na wsparcie wojskowe i finansowanie zakupu uzbrojenia dla Izraela i niemal 2 mld na uzupełnienie broni przekazywanej Tajwanowi. W tekście zawarto też 9,15 mld na pomoc humanitarną dla Palestyny, Ukrainy i innych krajów objętych wojną oraz 481 mln na pomoc ukraińskim uchodźcom.
Do poparcia ustawy doszło po tym, jak w środę odrzucony został - ogłoszony ledwie cztery dni wcześniej - ponadpartyjny projekt łączący restrykcyjne reformy imigracyjne z tymi samymi funduszami na pomoc sojusznikom Ameryki. Stało się tak, mimo że pierwotnie - jeszcze w grudniu ubiegłego roku - Republikanie w Senacie odrzucili "czystą" ustawę ze środkami dla Ukrainy i Izraela, domagając się zaostrzenia polityki na południowej granicy. Kiedy już jednak ogłoszono negocjowany przez obydwie partie projekt restrykcji - pozwalający prezydentowi na "zamknięcie granicy" i znacznie zaostrzający procedurę azylową - Republikanie zwrócili się przeciwko niemu, głównie z uwagi na intensywną presję ze strony byłego prezydenta Donalda Trumpa. Część polityków partii, w tym lider republikanów w Senacie Mitch McConnell, sugerowała, że Donald Trump nie chciał przegłosowania ustawy, bo kryzys na granicy jest dla niego korzystny w kampanii wyborczej.
Mimo podjęcia przez Senat kluczowego kroku ku przyjęciu funduszy dla Ukrainy, los pakietu nie jest pewny. Senat będzie w następnym kroku rozpatrywać poprawki, a dopiero potem głosować nad ostatecznym przyjęciem. Choć ostateczne przyjęcie przez Senat ustawy jest prawdopodobne, to potem tekst trafi do Izby Reprezentantów. Jej spiker Mike Johnson wcześniej sprzeciwiał się łączeniu spraw środków dla Izraela i Ukrainy. We wtorek jego inicjatywa, by Izba Reprezentantów przyjęła osobną pomoc wojskową dla Izraela, upadła, bo Demokraci uznali ją za "cyniczną zagrywkę", a prezydent Joe Biden zagroził, że zawetuje pakiet, który nie będzie zawierał pieniędzy dla Ukrainy. Wcześniej Mike Johnson mówił, że "nie porzuca" sprawy Ukrainy, lecz jednocześnie stwierdził, że Biały Dom musi odpowiedzieć mu na pytania dotyczące strategii administracji i kwestii kontrolowania sposobu wydatkowania pieniędzy.
Stanowisko Mike'a Johnsona w tej kwestii rozbiega się ze zdaniem części jego republikańskich kolegów. Tuż przed oddaniem głosu senator Mike Rounds powiedział dziennikarzom, że choć dostrzega pilną potrzebę wsparcia dla Izraela, to Ukraina powinna być priorytetem.
Analitycy wojskowi twierdzą - cytowani przez "New York Times" - że bez wspomnianej pomocy Ukraina co prawda nie zostanie "nagle pokonana" przez Rosję, ale "degradacja jej sił będzie nieubłagana". Jednocześnie kraje europejskie, które także udzielają pomocy Ukrainie, raczej nie będą w stanie nadrobić braków w dostawach z Ameryki.