Mimo oficjalnego protestu władz Krakowa UEFA nie zamierza publikować sprostowania w sprawie rzekomego rasistowskiego zachowania w trakcie treningu reprezentacji "Pomarańczowych na stadionie Wisły - dowiedział się korespondent RMF FM Marek Gładysz. Na początku Euro Holenderska prasa podawała, że na stadionie padały wulgarne słowa i okrzyki pod adresem zawodników.
Po tym, jak w części holenderskich i skandynawskich mediów pojawiły się informacje o rzekomym rasistowskim incydencie, UEFA ostrzegła, że jeżeli się to powtórzy, to może zostać wszczęta procedura dyscyplinarna.
Po przejrzeniu monitoringu ze stadionu policja stwierdziła, że małpich odgłosów nie było. Potwierdziły to również holenderskie media. UEFA sugeruje jednak, że sprawa jest ciągle niejasna, bo o rzekomym rasistowskim zachowaniu mówiły osoby, które były na stadionie. Rozmawialiśmy z osobami, które tam były m.in. z przedstawicielami holenderskiej kadry - usłyszał dziennikarz RMF FM w biurze prasowym UEFA. Nie było procedury dyscyplinarnej, a więc sprostowania też nie będzie. To już przeszłość . Teraz trzeba się skoncentrować na meczach, które jeszcze zostaną rozegrane - podkreśla UEFA.
Dwa tygodnie temu do UEFA trafił dokument, w którym prezydent Krakowa zażądał stanowczej reakcji na doniesienie holenderskich mediów. Krakowscy urzędnicy, choć na odpowiedź europejskiej federacji nie mają co liczyć, przyznają, że połowiczny sukces już został osiągnięty. Na list zareagowały media, a Krakowowi najbardziej zależało na tym, żeby bronić swojego dobrego imienia. I żeby wyjaśnić, że kibice w Krakowie nie dopuścili się żadnych aktów rasistowskich - twierdzi Monika Chylaszek z krakowskiego magistratu. Jak dodaje, brak odpowiedzi UEFA na list prezydenta nie jest dla nikogo zaskoczeniem.
Ponad dwa tygodnie temu, po treningu Holendrów na krakowskim stadionie Wisły, w holenderskiej prasie pojawiły się informacje, że kibice obserwujący zmagania piłkarzy wydawali okrzyki naśladujące odgłosy małp. Sprawę nakręciła ksenofobiczna holenderska gazeta "De Telegraaf", ale o "rasistowskim skandalu w Polsce" szeroko rozpisały się także skandynawskie media, w tym duński dziennik "Ekstrabladet".
Tydzień później część z holenderskich gazet przyznała, że "opowieści o małpich odgłosach podczas treningu Holendrów w Krakowie są wyssane z palca". Gazeta "Volkskrant" cytowała na przykład holenderskiego trenera, który zapewniał, że już kilka razy mówił, iż nie słyszał żadnych odgłosów. Gazeta zaznaczyła też, że dwaj piłkarze, który słyszeli buczenie przebiegając blisko trybun, są... biali.
W podobnym tonie pisał holenderski portal, tropiący kłamstwa "sprzedawane" opinii publicznej przez dziennikarzy czy polityków. "Całą tę opowieść o "małpich odgłosach" wyssano z palca" - napisano na www. eugens.nl. "Najdziwniejsze, że nikt w ekipie holenderskiej ich nie słyszał" - pisał. Na konferencji prasowej po treningu nikt nie pytał o rzekomy incydent.
Do wyjaśnienia sprawy rzekomego incydentu w Krakowie została zaangażowana policja. Funkcjonariusze przejrzeli monitoring ze stadionu Wisły. Dzięki temu udało im się zidentyfikować 12-osobową grupę kibiców zachowujących się wulgarnie. Co więcej, odtworzono to, co krzyczeli. Pojawiają się okrzyki przeciwko drugiej z krakowskich drużyn, przeciwko Euro, ale nie ma żadnych okrzyków, żądnych gestów, niczego co wskazywałoby na tło rasistowskie . Czegoś takiego tam po prostu nie ma - twierdził w rozmowie z dziennikarzem RMF FM inspektor Dariusz Nowak z małopolskiej policji.