Szef Rady Europejskiej Donald Tusk zapowiedział jeszcze przed rozpoczęciem wtorkowego unijnego szczytu, że w pierwszej kolejności trzeba będzie się zająć kwestią ochrony zewnętrznych granic UE. Podkreślił też, że zaproponuje większą pomoc dla państw sąsiadujących z regionami konfliktów.
Najpilniejsze pytanie, jakie musimy sobie zadać, to: jak odzyskać kontrolę na naszych granicach zewnętrznych. W innym przypadku nie ma sensu nawet mówić o wspólnej unijnej polityce migracyjnej - powiedział przed rozpoczęciem szczytu w Brukseli Tusk. Jak zaznaczył, stawką jest również przyszłość strefy Schengen, a także "wspólnego europejskiego ducha". Zapowiedział, że zaproponuje liderom europejskim przyjęcie krótkoterminowych działań, takich jak zwiększenie pomocy dla uchodźców w regionie, z którego pochodzą, a także wsparcie Turcji, Jordanii i Libanu oraz krajów frontowych UE.
Wśród krótkoterminowych rozwiązań wymienił również natychmiastowe wzmocnienie kontroli zewnętrznych granic UE poprzez unijną agencję Frontex, Europejski Urząd Wsparcia w dziedzinie Azylu oraz Europol. Przeznaczenie dodatkowych środków na ten cel zapowiedziała jeszcze przed szczytem Komisja Europejska.
W pełni zdaję sobie sprawę, że te działania nie zakończą kryzysu, ale są to wszystko konieczne kroki we właściwym kierunku. Dziś musimy przygotować konkretny plan, on musi się w końcu pojawić w miejsce kłótni i chaosu, który obserwowaliśmy w ostatnich tygodniach - oświadczył Tusk.
Zaznaczył, że debata w gronie szefów państw i rządów musi opierać się na faktach, a nie iluzjach czy emocjach. Jak podkreślał, konflikt na Bliskim Wschodzie, a zwłaszcza w Syrii i Iraku, nie skończy się szybko. Przypomniał, że w samej Syrii przez działania wojenne 8 mln ludzi musiało opuścić swoje domy, z czego 4 mln uciekło za granicę - do Jordanii, Libanu i Iraku.
To oznacza, że dziś rozmawiamy nie o tysiącach, lecz o milionach potencjalnych uchodźców próbujących dostać się do Europy - zauważył szef Rady Europejskiej.
Jak dodał, po wizytach w Turcji, Jordanii, Egipcie i innych krajach regionu zdał sobie sprawę, że państwa te raczej oczekują pomocy od UE w rozwiązaniu problemu z uchodźcami, niż same mogą w jakikolwiek sposób pomóc Europie. Jest prawdopodobne, że więcej, a nie mniej uchodźców zmierzających do Europy będzie przemieszczało się przez te kraje, zwłaszcza że niemal wszyscy z nich czują się zaproszeni do Europy - oświadczył Tusk.
Odnosząc się do wtorkowej decyzji ministrów spraw wewnętrznych w sprawie rozmieszczenia 120 tys. osób, która została podjęta przy sprzeciwie niektórych państw, Tusk ocenił, że lepszy taki rezultat niż żaden. Zastrzegł jednocześnie, że podczas spotkania w gronie unijnych przywódców nikt nie będzie przegłosowywany.