Słowacja, Czechy, Węgry i Rumunia zagłosowały przeciwko propozycji Luksemburga w sprawie podziału 120 tysięcy uchodźców - donosi ze szczytu w Brukseli korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Polska zagłosowała "za" i jako jedyna wyłamała się z jednolitej postawy Grupy Wyszehradzkiej, do której należymy razem ze Słowakami, Czechami i Węgrami. Od głosu wstrzymała się Finlandia.

REKLAMA

Słowacja zapowiedziała, jako jedyna spośród państw, które sprzeciwiły się propozycji Luksemburga, że nie dostosuje się do woli Rady UE. Czechy, Węgry i Rumunia poinformowały, że dostosują się, choć głosowały przeciw.

Na szczycie w Brukseli zdecydowano o podziale pierwszych 66 tysięcy uchodźców z Grecji i Włoch. Polska w pierwszej fazie przyjmie z tych obozów około 5 tysięcy imigrantów, oprócz 2 tysięcy, na które już zgodziliśmy się wiosną. Liczba 54 tysięcy zostanie zachowana jako "rezerwa". UE będzie mogła z niej skorzystać, gdyby w najbliższym czasie jakiś kraj Wspólnoty poprosił o pomoc w związku z presją migracyjną.

Jak donosi nasza brukselska korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginon, nasz kraj jako jedyny z Grupy Wyszehradzkiej poparł te decyzje. Trudno jednak przypuszczać, że złamanie przez Polskę środkowo-europejskiej solidarności, będzie oznaczać koniec tej grupy. Jak podkreśla nasza korespondentka, to był od początku sztuczny twór.

Nigdy wewnątrz grupy nie było prawdziwej solidarności. Zawsze zostawaliśmy na lodzie, a Czechy, Węgry i Słowacja nas wykorzystywały, żeby chować się za naszymi plecami, gdy było im wygodnie. Gdy zabiegaliśmy na przykład o wsparcie dla Ukrainy i sankcje wobec Rosji, to Czechy i Węgry były przeciw. Nie mieliśmy ich wsparcia także w negocjacjach budżetowych. Tak więc teraz nie jesteśmy im nic winni. Ślepy upór w tej sprawie skazałby nas na margines i wcale nie ułatwiłoby to przyszłych negocjacji choćby w sprawie uchodźców, czy w innych dziedzinach jak energia, czy polityka klimatyczna - komentuje nasza wysłanniczka z Brukseli.

Stachańczyk: Porozumienie spełnia wszystkie warunki, na których zależało Polsce

Wiceszef MSW Piotr Stachańczyk tak natomiast tłumaczy decyzję Polski o poparciu podziału uchodźców między państwa Unii: Wybraliśmy inną drogę niż reszta Grupy Wyszehradzkiej. I tak zostalibyśmy przegłosowani.

Według wstępnych uzgodnień ws. podziału uchodźców do Polski trafią na razie 5082 osoby, ale prawdopodobnie liczba ta faktycznie będzie mniejsza - poinformował wiceminister spraw wewnętrznych. (...) Irlandia, Dania, Szwajcaria, Norwegia i prawdopodobnie Islandia zgłosiły, że też będą uczestniczyć w tym procesie. Wyliczone na razie liczby się zmniejszą - powiedział wiceminister. Oszacował, że do Polski może ostatecznie trafić od 4600 do 4800 uchodźców.

Według Stachańczyka przyjęte we wtorek porozumienie spełnia wszystkie warunki, na których zależało Polsce. Bardzo mocno podkreśla konieczność kontroli granic, zapewnia rozdział osób przybywających na nielegalnych migrantów i uchodźców oraz gwarantuje, że ci, którzy będą podlegać relokacji, będą już w pierwszym kraju przyjazdu sprawdzeni (...) i zidentyfikowani jako prawdziwi uchodźcy, a nie migranci ekonomiczni - relacjonował wiceminister.

Trzaskowski: Wszystkie postulaty Polski uwzględnione

Wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski powiedział po spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli, że "nie było możliwości zablokowania decyzji ws. podziału uchodźców". Czysty sprzeciw Polski spowodowałby, że nie mielibyśmy wpływu na decyzję - powiedział. Dodał, że zostały uwzględnione wszystkie postulaty Polski w sprawie uchodźców.Wszystkie postulaty Polski uwzględnione: nie ma automatyzmu i jest kontrola państw członkowskich - napisał na Twitterze minister ds. europejskich. Dodał, że do pierwsi uchodźcy trafią do Polski już w przyszłym roku. Jak podkreślił, "Polska będzie miała prawo odmówić przyjęcia ludzi, co do których będzie nawet cień wątpliwości, że mogliby stanowić zagrożenie co do bezpieczeństwa państwa". Co więcej, ci ludzie będą musieli się zgodzić, by rezydować w Polsce, będą musieli przestrzegać polskiego prawa - powiedział. Jak zaznaczył, Polska będzie mogła dokonać wyboru i pomagać tym ludziom, którzy są najbardziej potrzebujący, głównie kobietom i dzieciom.

(mal)

Katarzyna Szymańska-Borginon