Słowa prezydenta Rosji Władimira Putina, o tym, że "bojownicy" z Majdanu byli szkoleni m.in. w Polsce, to skazana na niepowodzenie próba wyjęcia Polski ze wspólnoty Zachodu - uważa premier Donald Tusk. „W interesie Polski są jak najlepsze relacje polsko-rosyjskie i europejsko-rosyjskie, w interesie Polski jest, aby polityka wobec Rosji była maksymalnie wspólnotowa" - uważa szef polskiego rządu. Według Tuska obecnie najważniejszym zadaniem dla społeczności międzynarodowej jest uchronienie Ukrainy przed rosyjską inwazją i rozpadem.
Kilka godzin wcześniej Putin powiedział na konferencji prasowej m.in. że "bojownicy" z Majdanu byli szkoleni w bazach w Polsce i na Litwie. Tusk, nawiązując do tej wypowiedzi, powiedział, że traktuje ją z jednej strony, jako docenienie pozycji Polski, "choć mocno przesadzonej, jeśli chodzi o ten aspekt". Obecność Polaków w Kijowie nie miała takiego charakteru, jaki przypisuje prezydent Putin. Wszyscy widzieliśmy, że wielu polskich obywateli wyrażało pełną solidarność z tymi, którzy walczyli o demokrację, natomiast nie mogę zaakceptować tych sformułowań, jakie padły na tej konferencji. One są bardzo, bardzo dalekie od rzeczywistości - podkreślił premier.
Dodał jednocześnie, że słowa te mogą świadczyć o tym, że "nasza strategia, nasz plan przynosi efekty". Tusk powiedział, że traktuje słowa Putina jako "skazaną z góry na porażkę, próbę wyjęcia Polski - tam również wymieniono Litwę - z solidarnie działającej wspólnoty Zachodu".
To znaczy, że to co przygotowywaliśmy od długiego czasu, więc działanie Polski w obrębie Unii Europejskiej i budowanie takiego wspólnotowego solidarnego zachowania wobec Rosji przynosi dziś efekty i zdaje się, że irytuje niektórych, w tym autora tych dzisiejszych słów w Moskwie - stwierdził Tusk.
Premier ocenił również, że trzeba być bardzo powściągliwym, jeśli chodzi o ocenę zapowiedzi, iż Rosja nie będzie posługiwała się siłą i że nie będzie decydowała się na żadne kroki inwazyjne.
Pamiętajmy, że prezydent Putin powiedział, że ciągle zachowują prawo do takiego ewentualnego działania. Ale widać wyraźnie, że solidarność międzynarodowa i biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe doświadczenia - oprócz solidarności, także taka konsekwencja w działaniu w tych dniach, przyniosła skutek - powiedział szef polskiego rządu.
Według Tuska deeskalacja, czyli rozładowanie obecnego napięcia, musi polegać na odstąpieniu przez Rosję od agresywnych planów wobec Krymu i Ukrainy. Zapytany, jak z dzisiejszej perspektywy ocenia swój optymizm sprzed lat co do poprawy relacji polsko-rosyjskich i relacji z prezydentem Władimirem Putinem, Tusk odpowiedział, że "budowa dobrych relacji ze wszystkimi sąsiadami, w tym z Rosją przynosiła przez lata dobre efekty". Wymienił tu np. ruch bezwizowy z okręgiem królewieckim, który - jak mówił - przynosi wymierne efekty np. mieszkańcom, przedsiębiorcom czy handlowcom w województwach warmińsko-mazurskim czy pomorskim.
Polska polityka, jeśli chodzi o relacje z Rosją, musi być polityką racjonalną, wyzbytą złudzeń i iluzji, ale także romantycznych zapędów. W interesie Polski są jak najlepsze relacje polsko-rosyjskie i europejsko-rosyjskie, w interesie Polski jest, aby polityka wobec Rosji była maksymalnie wspólnotowa - podkreślił Tusk.
Ocenił, że polska polityka względem Rosji powinna być taka jak w ostatnich latach. Kiedy jest okazja i są możliwości róbmy dobre interesy i budujmy dobre relacje, kiedy nasz partner, nasz sąsiad postępuje niewłaściwie, niezgodnie z interesem wspólnoty międzynarodowej, kiedy łamie zasady tak jak to jest w przypadku tego, co się dzieje na Ukrainie, Polska musi być dobrze przygotowana, by w sposób istotny znaczący i wspólnotowy umieć się temu przeciwstawić - powiedział Tusk.
Według Tuska obecnie najważniejszym zadaniem dla społeczności międzynarodowej jest uchronienie Ukrainy przed rosyjską inwazją i rozpadem. Podkreślił, że dalszym krokiem musi być realizacja planu pomocy dla tego państwa.
Dzisiaj Ukraina jest w stanie zapaści, ale najważniejsze to uchronić ją przed rozpadem, przed inwazją, przed agresją po to, by skutecznie zacząć realizować plan pomocy - powiedział premier.
Dodał, że ten plan jest "ambitny, bardzo trudny i będzie wymagał dużo czasu oraz pieniędzy różnych instytucji finansowych". Jesteśmy jednak zdeterminowani, by unikając konfliktu, unikając ryzyk ten plan wspólnie z innymi państwami przeprowadzić - podkreślił szef rządu.
Zdaniem Tuska reakcja międzynarodowa na działania prezydenta Rosji Władimira Putina zaczyna przynosić efekty. Szef rządu podkreślił, że jeśli uda się doprowadzić do stabilizacji ekonomicznej i finansowej na Ukrainie oraz przeprowadzić tam wybory prezydenckie, "to będziemy w miejscu, o którym miesiąc temu mogliśmy tylko pomarzyć - nie tylko Ukraińcy, ale i cała wspólnota międzynarodowa".
Szef rządu zaznaczył, że zdaje sobie sprawę, że "tu nic łatwo nie przyjdzie". Ocenił jednocześnie, że "najczarniejszy wariant chyba udało się zatrzymać".
Premier zapowiedział, że Polska nadal będzie inicjowała działania wspólnoty międzynarodowej, w tym UE i NATO, które wyeliminują zagrożenie rosyjską inwazją na Ukrainę. Premier ocenił, że solidarne zachowanie wobec Rosji przynosi efekty.
Premier zaznaczył, że na wniosek Polski odbyło się spotkanie Rady Północnoatlantyckiej zwołane w trybie art. 4 Traktatu Waszyngtońskiego. To ważne, ponieważ jeszcze kilka dni temu niektórzy nasi partnerzy byli bardzo powściągliwi i niechętni, aby zwoływać w tym trybie Radę Północnoatlantycką - mówił Tusk.
Jak podkreślił, podczas spotkania Rady Północnoatlantyckiej jednomyślnie potwierdzono, że wniosek Polski był jak najbardziej uzasadniony. A także pewne działania, które w związku z tym będą podjęte - te decyzje zapadają w trybie niejawnym, więc nie będę mówił o szczegółach - ale pewne działania wskazują, że polskie propozycje i polskie sugestie, w jaki sposób NATO-wskie instytucje powinny się zachować, zostały zaakceptowane i przyjęte - zaznaczył Tusk.
(mpw)