Ponad 7700 wpisów internautów przeciwnych ACTA usunęła Kancelaria Premiera ze swojego profilu na Facebooku. Donald Tusk twierdzi, że były wulgarne: "Nie przeszłyby mi przez gardło". Udowodniliśmy jednak, że wulgaryzmy zawierało... 1,5 procent wpisów.

REKLAMA

Przeczytaj pełny raport na temat komentarzy usuniętych z profilu KPRM na Facebooku

O usunięciu wpisów poinformował nas internauta

Według firmy Fanpage Trender, z profilu KPRM na Facebooku usunięto w trzech wątkach 7774 posty, zamieszczone przez 3226 osób (tzw. unikalnych użytkowników).

Firma dokładnie prześwietliła wpisy także pod kątem wulgaryzmów. A to dlatego, że w piśmie, które otrzymaliśmy od Centrum Informacyjnego Rządu, urzędnicy tłumaczyli, że posty zostały usunięte właśnie z powodu wulgaryzmów. Gdy założyliśmy nasze profile w serwisach społecznościowych, podjęliśmy decyzję, by było to miejsce wymiany poglądów i informacji. Dotychczas rzeczywiście tak było. Niestety, od kilku dni, niektóre osoby wypowiadające się w komentarzach nie stosują się do standardowo przyjętej netykiety, m.in. piszą wulgaryzmy i spamują. Dlatego zdecydowaliśmy, że posty łamiące zasady netykiety będą usuwane - przekonywali urzędnicy.

Analiza firmy, która się z nami skontaktowała, wykazała jednak, że te twierdzenia nie mają potwierdzenia w rzeczywistości. Wulgarne komentarze stanowiły jedynie ułamek wszystkich usuniętych postów - dokładnie 1,49 procent. Zdecydowana większość - ponad 88 procent - to natomiast powtarzalne protesty typu "Stop ACTA", "Nie dla ACTA", "Komentarz usunięty przez ACTA", a także wklejona maska Guya Fawkesa, która stała się obrazowym wyrazem sprzeciwu wobec ACTA. Blisko 4 procent wpisów miało charakter ściśle merytoryczny, z kolei 6,5 procent to posty z gatunku off-topic, czyli nie na temat. Wśród nich była oferta "SPRZEDAM OPLA!" i ogłoszenie dobrej nowiny: "Hanka Mostowiak ŻYJE!".

W swoim raporcie firma podkreśla, że zdecydowana większość wpisów nie miała nic wspólnego z łamaniem netykiety, choć niektóre - jak piszą autorzy dokumentu - "można przy złej woli uznać ewentualnie za spam". Chodzi na przykład o wielokrotnie powtarzane treści protestu typu "Nie dla ACTA", ale - co istotne - te powtarzające się treści były wpisywane przez różne osoby, więc traktowanie ich jako spam jest naciagane. Jednocześnie warto podkreślić funkcję profilu KPRM na Facebooku. Jest to serwis społecznościowy, zatem służący m.in. do wsłuchiwania się w opinie społeczności internetowej. Usuwając nieprzychylne wpisy Kancelaria Premiera najwyraźniej tego nie rozumie.

"Nie potrzeba ACTA, by cenzurować"

W sumie z profilu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zniknęły komentarze 3226 internautów. Spośród nich tylko 75 angażowało się wcześniej na stronie KPRM, więc zdecydowana większość to użytkownicy, którzy zaangażowali się na tej stronie po raz pierwszy - właśnie przy okazji protestu wobec ACTA. Wszyscy to aktywni użytkownicy Facebooka. W tym i ubiegłym roku angażowali się na blisko 2500 różnych fanpage'ach.

Dla Jana Zająca z Fanpage Trender wniosek płynący z raportu jest oczywisty: To pokazuje, że nie potrzeba ACTA, żeby wypowiedzi w internecie były cenzurowane. Co więcej, pokazuje to przede wszystkim, że kancelaria premiera ewidentnie mija się z prawdą w oficjalnych wyjaśnieniach, które przekazuje opinii publicznej.

Tusk: Takie komentarze nie przejdą mi przez gardło

Niestety, tak oczywiste wnioski nie wypływają z tej sytuacji dla najbardziej zainteresowanego, czyli premiera Donalda Tuska. Szef rządu, pytany przez naszego reportera Piotra Glinkowskiego o zaniżenie przez Centrum Informacyjne Rządu liczby usuniętych komentarzy, zbagatalizował sprawę: Może tak policzyli. Nie przywiązywałbym do tego większej wagi. Upierał się też przy tym, że wpisy były wulgarne. Państwo chcecie, żebym zacytował te komentarze? Nie proście, bo ja jestem doświadczony i twardy człowiek, ale mnie przez gardło nie przejdą komentarze, jakie były zamieszane na różnych publicznych stronach. Wyłącznie ze względu na oglądających i wchodzących na stronę usuwamy komentarze, które wyrażają wyłącznie agresję i nienawiść czy są bardzo wulgarne - przekonywał Tusk. Na koniec zwrócił się do naszego reportera: Mam nadzieję, że pan nie jest wiernym kibicem tych, którzy tego typu komentarze zamieszczają.

Oto przykłady usuniętych postów (pisownia oryginalna):

Proszę o oficjalny komunikat na temat ACTA, mamy prawo wiedzieć co podpisuje się za plecami obywateli
Szanowny Panie Premierze! Prosimy podjąć kroki w celu powstrzymania ACTA! Ten twór nie może przejść! :) Pozdrawiam :)
Nie wiem, czy ktoś już to pisał, ale... nie chcemy na naszej ziemi żadnego cholernego ACTA. Amerykanie już schowali SOPĘ do szuflady, może i polski rząd powinien postąpić podobnie. Masowe protesty już się szykują :)
Zwracam się z uprzejmą prośbą o NIE PODPISYWANIE ustawy o ACTA
Tacy chcecie byc zachodni za wszelka cene, to bierzcie przyklad z Bialego Domu. Jesli to Orwellowskie pieklo sie zisci, to NIKT nie bedzie pracowal na wasze rzadowe emeryturki, a tym bardziej nie zasili grona waszego elektoratu. Te Polske szlag trafi predzej, czy pozniej, ale chociaz moglibyscie udawac, ze obchodzi was opinia publiczna. Macie reprezentowac spoleczenstwo, a nie prywate. Najpierw powinno sie poinformowac ludzi o zagrozeniach ACTA, a pozniej podpisywac umowy. Skoro ACTA ma obowiazywac w calej Unii Europejskiej, to nam, Polakom, zalezy na tym, zeby Polska podniosla glos sprzeciwiu. Zycze, aby zrownanie poziomu edukacji z rowem marianskim udalo sie w przyszlosci i abyscie nie musieli uzerac sie z myslacymi ludzmi, ktorzy cenia sobie wolnosc. Kocham ten kraj, a wy zachowujecie sie jak wrogowie wlasnej ojczyzny. ACTA to tylko wierzcholek gory lodowej...
Wygląda na to, że polska Wikipedia będzie miała okazję zaczernić swoje strony. Decyzja została podjęta: 26 stycznia Polska podpisze Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA), otoczone kontrowersjami międzynarodowe porozumienie mające na celu tępienie piractwa i podrabiania towarów. Informacje o terminie podpisania porozumienia pochodzą z Twittera polskiego oddziału Internet Society.
ACTA nie ma dobrej opinii wśród analityków. Dokument ten oskarżany jest o narzucanie amerykańskiego sposobu myślenia o własności intelektualnej i nierzadko uważa się go za szkodliwy dla innowacji w krajach Starego Kontynentu. Do tego dochodzi kontrowersyjny sposób przygotowywania tekstu porozumienia - wszystkie posiedzenia odbywały się za zamkniętymi drzwiami, a po ukończeniu dokumentu w 2010 roku był on prezentowany jako coś korzystnego dla gospodarki i prawa autorskiego, co trzeba po prostu szybko podpisać. Porozumienie ma mieć wpływ nie tylko na piractwo w Internecie, ale również na szeroko pojęty postęp technologiczny, a nawet obrót lekami.
ACTA chroni własność intelektualną w sposób agresywny i szkodliwy dla osób trzecich. W akcie często pada słowo "przemysł", ale o prawach obywateli już się tak dużo nie mówi. Definicja komercyjnej skali naruszenia własności intelektualnej w ACTA jest szersza, niż w obecnym prawie, i według niektórych może doprowadzić do uznania dziennikarzy za przestępców. Innowacje mogą być ryzykowne z punktu widzenia finansowego, a do tego ACTA może ponownie zbudować mury tam, gdzie już osiągnięto kompromis (Światowa Organizacja Handlu, Światowa Organizacja Własności Intelektualnej, porozumienie TRIPS i inne). Porozumienie może zaangażować dostawców Internetu w walkę z piractwem, co może zaowocować blokowaniem niektórych usług i monitorowaniem ruchu, a więc ograniczaniem komunikacji i naruszaniem prywatności abonentów.
Tymczasem, mimo licznych apeli organizacji pozarządowych (na przykład Internet Society i Panoptykon) ani polski rząd, ani Parlament Europejski nie wspominają nawet słowem o konsekwencjach podpisania porozumienia. Co więcej, Parlament UE nawet nie opublikował komentarza i swojej opinii o ACTA i mimo wpływu na rynek leków tekstu tego nie przeanalizowała komisja do spraw opieki zdrowotnej w UE. Mimo tego już za tydzień akt, o którym tak mało wiedzą zwykli obywatele, zostanie podpisany. Prawdopodobnie nie dowiemy się też dlaczego.
Przeczytaj pełny raport na temat komentarzy usuniętych z profilu KPRM na Facebooku