Prezydent Iranu Ebrahim Raisi umieścił na platformie X wpis, który można interpretować jako zapowiedź kolejnych działań Teheranu. "Zbrodnie syjonistycznego reżimu przekroczyły czerwoną linię" - napisał Raisi w dniu zakończenia szeroko zakrojonych ćwiczeń wojskowych Iranu. W świecie islamu wrze w związku z konfliktem izraelsko-palestyńskim.
"Zbrodnie syjonistycznego reżimu przekroczyły czerwoną granicę, co może zmusić wszystkich do podjęcia działań. Waszyngton prosi nas o to, byśmy nie reagowali, ale wciąż wysyłają wsparcie Izraelowi. USA wysłały wiadomości do Osi Oporu, ale otrzymały jasną odpowiedź na polu bitwy" - napisał na X Ebrahim Raisi.
Zionist regimes crimes have crossed the red lines, which may force everyone to take action. Washington asks us to not do anything, but they keep giving widespread support to Israel. The US sent messages to the Axis of Resistance but received a clear response on the battlefield.
raisi_comOctober 29, 2023
Ostatnie zdanie we wpisie odnosi się najprawdopodobniej do ostatnich ataków na żołnierzy Stanów Zjednoczonych w rejonie Bliskiego Wschodu. W ciągu kilku tygodni, na amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Syrii i Iraku przypuszczono kilkadziesiąt ataków - głównie z użyciem dronów i pocisków balistycznych.
Prezydent Iranu opublikował ten wpis w dniu, gdy Teheran kończy ćwiczenia wojskowe. W piątek Iran rozpoczął manewry mające sprawdzić gotowość bojową wojsk naziemnych i 200 śmigłowców, by "móc stawić czoła możliwym zagrożeniom". Jeden z dowódców irańskiego wojska Amir Cheshak przekazał, że żołnierze i wojskowy sprzęt zostali przeniesieni z siedmiu prowincji Iranu na ćwiczenia w Nasr Abad w centralnym regionie Isfahan.
Cheshak poinformował, że podczas ćwiczeń testowane były także rakiety, drony i sprzęt do walki elektronicznej.
Oś Oporu, to nazwa nieformalnego antyzachodniego i antyizraelskiego sojuszu militarnego między Iranem, Hamasem, Syrią, Hezbollahem i kilkoma mniej znaczącymi islamskimi formacjami bojowymi.
Teheran od początku wojny 7 października kieruje groźby pod adresem sojuszników Izraela. Równocześnie rząd w Teheranie pozostaje głównym sponsorem Hamasu w Strefie Gazy i znacznie silniejszego Hezbollahu w Libanie.
Atak Hamasu na Izrael i zdecydowana odpowiedź wojsk IDF na Strefę Gazy wywołała ogromne poruszenie w świecie islamskim. Niedawno do krytyków działań rządu Benjamina Netanjahu dołączył prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, który wziął udział w propalestyńskim wiecu w Stambule.
Erdogan stojący na czele państwa, które znajduje się przecież w strukturach NATO i jest jednym z najważniejszych sojuszników USA w rejonie Bliskiego Wschodu, oskarżył Zachód o podsycanie konfliktu w Gazie i "przymykanie oczu" na tragedię Palestyńczyków. Izraelowi zarzucił popełnienie zbrodni wojennych, a Hamas nazwał organizacją walczącą o wolność - mimo że przez większość świata zachodniego został uznany za formację terrorystyczną.
W odpowiedzi na wystąpienie Erdogana Izrael wycofał swoich dyplomatów z Turcji, zaznaczając, że relacje między oboma krajami muszą ulec rewizji.
Za większością ataków na amerykańskich żołnierzy stacjonujący w rejonie Bliskiego Wschodu, stoją najprawdopodobniej władze w Teheranie. W ubiegłym tygodniu szef Departamentu Stanu Antony Blinken ostrzegł Teheran, że jeśli incydenty będą się powtarzać, USA zareaguje z całą stanowczością. Blinken wezwał też Iran do zaprzestania eskalacji konfliktu.
W związku ze wzrostem napięć w regionie szef Pentagonu Lloyd Austin zdecydował o zwiększeniu tam kontyngentu wojskowego. Na Morzu Śródziemnym u wybrzeży Izraela stacjonują teraz dwa lotniskowce wraz z grupami uderzeniowymi, a w każdej chwili do interwencji gotowych jest około 2000 żołnierzy piechoty morskiej.
W czwartek rzecznik Departamentu Obrony gen. Pat Ryder poinformował też, że na Bliski Wschód przerzuconych zostanie dodatkowych 900 żołnierzy USA. To głównie specjaliści od systemów obrony powietrznej i rakietowej, które USA zamierzają rozmieścić m.in. w Arabii Saudyjskiej, Iraku, Syrii i Katarze.