Tygodnie mijają, a impas w amerykańskim Kongresie trwa. Choć tamtejszy Senat przyjął pakiet pomocy dla Ukrainy, nie wiadomo, jaką decyzję podejmie Izba Reprezentantów. Skutki tego nieporozumienia są już widoczne. "Już teraz widać konsekwencje tego, że USA nie są w stanie uzgodnić trwałej pomocy dla Ukrainy, odpierającej inwazję Rosji" - ocenił szef NATO Jens Stoltenberg.
W czwartek w Brukseli, w Kwaterze Głównej NATO, odbędzie się spotkanie ministrów obrony państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Przed spotkaniem na konferencji prasowej wystąpił Jens Stoltenberg. Szef NATO mówił m.in. o konsekwencjach impasu w amerykańskim Kongresie dot. pomocy wojskowej dla Ukrainy.
Już widzimy wpływ tego, że USA nie były w stanie podjąć decyzji. Spodziewam się, że Stany Zjednoczone podejmą tę decyzję, że Izba Reprezentantów uzgodni trwałą pomoc dla Ukrainy - powiedział.
Jeśli pozwolimy prezydentowi (Władimirowi) Putinowi wygrać, będzie to nie tylko tragedia dla Ukraińców, ale też niebezpieczne dla nas. Świat stanie się bardziej niebezpieczny. W interesie naszego bezpieczeństwa jest to robić (wspierać Ukrainę - przyp. red.) - przekonywał sekretarz generalny NATO.
Jens Stoltenberg poinformował, że na spotkaniu ministrowie będą m.in. rozmawiać o inwestycjach w obronność i zwiększaniu mocy produkcyjnych.
Musimy inwestować. Jesteśmy na dobrej drodze. Mamy rekordowe liczby, jeśli chodzi o inwestycje. W tym roku spodziewamy się, że 18 sojuszników (spośród 31) osiągnie cel, jakim jest wydawanie co najmniej 2 proc. PKB na obronność. (...) Ale wciąż mamy sporo do zrobienia, ponieważ na ubiegłorocznym szczycie w Wilnie wszyscy sojusznicy obiecali wydawać 2 proc. PKB na obronność. Dwa procent to minimum - przypomniał.
Zastrzegł jednocześnie, że większe inwestycje w obronność w Europie nie są alternatywą dla NATO.
To sposób na wzmocnienie NATO. Nie powinniśmy podążać żadną ścieżką, która wskazywałaby, że próbujemy oddzielić Europę od Ameryki Północnej. Nasza siła polega na tym, że mamy Europę i Amerykę Północną w NATO razem. Musimy pamiętać, że sojusznicy spoza UE odpowiadają za 80 proc. wydatków obronnych NATO - zaznaczył Norweg.
Poza tym nie chodzi tylko o środki, ale też o geografię. Jeśli spojrzymy na południe - mamy tam Turcję, członka NATO, który nie jest w UE, ale jest ważny dla południowej flanki. Na północy mamy Norwegię i Islandię, być może nie największe potęgi militarne, ale krytyczne dla ochrony połączenia transatlantyckiego. Na zachodzie mamy USA, Kanadę i Zjednoczone Królestwo - podsumował, podkreślając, że Sojusz Północnoatlantycki - działając wspólnie - ma najskuteczniejszą siłę odstraszania.